Moim zdaniem problem, który porusza pan Grzegorz Kołodko w poniższym tekście jest najważniejszym problemem współczesnego świata. My w naszym politycznym otoczeniu typu pani Pitera, panowie Niesiołowski, Szejnfeld czy inny Sawicki nie możemy liczyć na zrozumienie tej kwestii. Nie możemy się włączyć w trend skandynawski bo u nas króluje sobiepaństwo, megalomania, cwaniactwo i wszelakiego rodzaju spryt. Jednak dobrze jest widzieć to ogromne zagrożenie i dobrze jest poinformować o tym tych, którzy zawsze i wszędzie twierdzą, że ich polityka nie interesuje. Może zainteresują ich fakty? I chociaż nie sądzę, aby tak było to jednak nie ustaję w działaniach mających na celu sprowokowanie jak największej ilości ludzi do interesowania się sprawami publicznymi bo czym mniej ludzi się nimi interesuje tym bardziej garstka cwaniaków politycznych robi co chce, a czym więcej się interesuje tym bardziej owej garstce politycznych cwaniaków ogranicza się pole działania.
Niech za motto poniższego artykułu posłużą słowa przypisywane tureckiemu sułtanowi Sulejmanowi Wspaniałemu, który rzekł:
- Zachłanność to przeznaczenie, które kończy się pod ziemią.
- Zachłanność to przeznaczenie, które kończy się pod ziemią.
Poniżej artykuł na który się powołuję:
Kołodko: Nierównomierny podział dochodów zagraża cywilizacji
07.05.2015 , aktualizacja: 07.05.2015 16:36
- Obecna skala podziału dochodów w gospodarce światowej, powodująca narastanie nierówności, zagraża naszej cywilizacji - mówił w czwartek prof. Grzegorz Kołodko, były wicepremier i minister finansów. Przekonywał, że można pogodzić bardziej równomierny podział ze wzrostem gospodarczym i postępem technologicznym.
- Przykład państw nordyckich pokazuje, że można dzielić mniej nierównomiernie, a jednocześnie poprawiać konkurencyjność i efektywność gospodarki - mówił prof. Kołodko w Polskim Towarzystwie Ekonomicznym podczas swojego wykładu "Dokąd zmierza świat". Podkreślał, że postęp technologiczny i wzrost efektowności gospodarki musi się wiązać z narastaniem nierówności.
Dziś, w ramach nieodwracalnego, zdaniem Kołodki, procesu globalizacji, ekonomiści powinni sobie odpowiadać na pytania, jak "koordynować potęgę niewidzialnej ręki rynku z potęgą widzialnej koordynacji politycznej".
- Inne kluczowe pytanie, na które powinni sobie odpowiedzieć, to jak dzielić efekty wzrostu wydajności pracy - bo dzielić je trzeba inaczej niż teraz - przekonywał, tłumacząc, że nierówny podział obraca się przeciwko wzrostowi gospodarczemu, bo powoduje coraz więcej napięć społecznych i protestów, które wpływają pośrednio na gospodarkę.
Jako przykład przywołał dane z najnowszego "World Happiness Report" (raportu porównującego poziom zadowolenia społeczeństw poszczególnych krajów), z którego wynika, że Polacy są na 60 miejscu, jeśli chodzi o poczucie szczęścia, zaledwie jedno miejsce za Białorusią. Na czele rankingu jest Szwajcaria, a w pierwszej dziesiątce są kraje skandynawskie, które zwracają szczególną uwagę na bardziej równomierny podział.
Mówił, że niepokoi go u niektórych ekonomistów próba dystansowania się od kwestii społecznych i koncentracja na zbyt sformalizowanym, niemal matematycznym ujęciu ekonomii. - Nie da się wtłoczyć życia nawet w najbardziej skomplikowany wzór matematyczny - argumentował.
Przekonywał, że jeśli dalej ekonomiści będą "hołubić PKB jako najbardziej syntetyczną miarę w skali makroekonomicznej" i jako główny cel działalności gospodarczej, to będą gubić z pola widzenia "wiele aspektów funkcjonowania ludzkiego".
Kołodko przekonywał też, że ekonomia przyszłości powinna być nauką coraz bardziej interdyscyplinarną - w coraz większym stopniu zwracać uwagę przede wszystkim na ekologię i kwestie społeczne.
Dziś, w ramach nieodwracalnego, zdaniem Kołodki, procesu globalizacji, ekonomiści powinni sobie odpowiadać na pytania, jak "koordynować potęgę niewidzialnej ręki rynku z potęgą widzialnej koordynacji politycznej".
- Inne kluczowe pytanie, na które powinni sobie odpowiedzieć, to jak dzielić efekty wzrostu wydajności pracy - bo dzielić je trzeba inaczej niż teraz - przekonywał, tłumacząc, że nierówny podział obraca się przeciwko wzrostowi gospodarczemu, bo powoduje coraz więcej napięć społecznych i protestów, które wpływają pośrednio na gospodarkę.
Jako przykład przywołał dane z najnowszego "World Happiness Report" (raportu porównującego poziom zadowolenia społeczeństw poszczególnych krajów), z którego wynika, że Polacy są na 60 miejscu, jeśli chodzi o poczucie szczęścia, zaledwie jedno miejsce za Białorusią. Na czele rankingu jest Szwajcaria, a w pierwszej dziesiątce są kraje skandynawskie, które zwracają szczególną uwagę na bardziej równomierny podział.
Mówił, że niepokoi go u niektórych ekonomistów próba dystansowania się od kwestii społecznych i koncentracja na zbyt sformalizowanym, niemal matematycznym ujęciu ekonomii. - Nie da się wtłoczyć życia nawet w najbardziej skomplikowany wzór matematyczny - argumentował.
Przekonywał, że jeśli dalej ekonomiści będą "hołubić PKB jako najbardziej syntetyczną miarę w skali makroekonomicznej" i jako główny cel działalności gospodarczej, to będą gubić z pola widzenia "wiele aspektów funkcjonowania ludzkiego".
Kołodko przekonywał też, że ekonomia przyszłości powinna być nauką coraz bardziej interdyscyplinarną - w coraz większym stopniu zwracać uwagę przede wszystkim na ekologię i kwestie społeczne.
Dodam tylko, że GW zablokowała możliwość zamieszczania komentarzy pod tym artykułem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeżeli chcesz wyraź swoją opinię