czwartek, 29 lutego 2024

Minione chwile - 14

W dzień, który istnieje tylko raz na cztery lata, prezentuję zimowe uroki wsi Niemcz sprzed ponad trzydziestu lat.

Poniżej zdjęcie, które wykonałem pod koniec lutego 1993 roku.  

Na zdjęciu moja córka, a w tle ulica Kolonijna w Niemczu i pola oraz las za owym polem.


                                              Poprzedni post z tego cyklu.

sobota, 24 lutego 2024

Bogusław - 35

Poprzedni odcinek. 

Koniec 1988 roku Leszek wspomina jako jedno wielkie pasmo sukcesów i to nie tylko materialnych.  

Dlatego też dzięki tym sukcesom, trzej wspólnicy postanowili rozszerzyć swoją działalność także poza budownictwo.  Zarobili już tyle, że postanowili dużą cześć tego zarobku przeznaczyć na inwestycje w inne branże.  Po obfitych i smacznych oraz mocno zakrapianych obiadkach i kolacyjkach, spożywanych głównie w sali kolumnowej, a czasami i malinowej  bydgoskiego Orbisu, a niekiedy w modnej wówczas restauracji Vega, wpadli na pomysł, aby produkować dachówki bitumiczne.  W tym celu postanowili najpierw zapoznać się z technologią ich produkcji bo co do zbytu to wówczas wszystkie materiały budowlane sprzedawały się na przysłowiowym pniu.   Dlatego też żadnych, tak modnych później badań marketingowych nie było sensu robić.  Leszek pracował ponad osiem lat w Gdańsku i dzięki temu poznał przynajmniej kilkanaście znaczących wówczas w gdańskim środowisku, osób.  Dlatego też Leszek po podjęciu decyzji o produkcji dachówek bitumicznych pojechał do Gdańska i tutaj spotkał się z jednym ze swoich kolegów z okresu pracy w dyrekcji kolei w Gdańsku.  Kolega nosił imię Andrzej, a nazwisko miał pochodzące od imienia Leszka bo nazywał się Lech.  Ten bardzo sympatyczny, miły i uczynny kolega, absolwent Wydziału Budownictwa Politechniki Gdańskiej doradził mu żeby w tej sprawie zwrócił się do profesora Jana Kwiatkowskiego z Gdańskiej Politechniki.  Podał numer telefonu i uprzedził pana profesora o spodziewanym telefonie od bydgoskich rzemieślników.  

Po paru tygodniach cała Trójka wybrała się do Gdańska i tam spotkali się w restauracji hotelu Gdańsk z panem profesorem.  Przy dobrym obiadku i po licznych grzecznościowych rozmowach wreszcie Bogusław podjął temat dla którego się tutaj spotkali.  Pan profesor był uprzedzony co do tego tematu i wstępnie już się zorientował w kwestii produkcji owych dachówek.  Dlatego też, po owych grzecznościowych wstępach z marszu przystąpili do konkretnych ustaleń.   Pan profesor miał w tym przedsięwzięciu oczywiście osobiście nadzorować procesy technologiczne produkcji owej dachówki,  Zaś ze słów złotoustego Bogusława płynęły takie  zapewnienia przyszłych materialnych korzyści, że pan Jan, aż wierzyć w nie, nie chciał.  Jednak dar przekonywania, który był wrodzonym i wręcz  niesamowitym talentem Bogusława, swoje zrobił.  Stanęło na tym, że pan profesor konkretnie rozezna się w skandynawskiej technologii produkcji owej dachówki, a panowie rzemieślnicy mają nabyć co najmniej jeden hektar ziemi na której wybudują halę produkcyjną, potrzebne zaplecza z magazynem i biurami włącznie.  I na tym skończyło się to pierwsze ich spotkanie z panem profesorem Kwiatkowskim.

Po paru dniach od spotkania w Gdańsku, podczas wystawnej, obfitej i smacznej kolacji we wspomnianym Orbisie, Trójka podjęła decyzję o kupnie półtora hektara gruntu w bydgoskiej dzielnicy Osowej Górze.  

Dzięki protekcji i znajomościom urzędniczki z Urzędu Miasta Bydgoszczy, która była koleżanką Bogusława, dowiedzieli się, że jest pewna pani, która chce sprzedać ziemię na bydgoskiej Osowej Górze. Ta pani była wdową po rolniku uprawniającym miejscowe hektary gruntu ornego.  A ponieważ owa dzielnica stawała się wówczas miejscem dla dobrego biznesu dlatego też Trójka zdecydowała się na zakup owej ziemi.

Po długich negocjacjach cenowych i wielu innych, różnych ustaleniach, wreszcie na początku grudnia 1988 roku spółka Atut nabyła półtora hektara ziemi przy ulicy Ołowianej w Bydgoszczy.  Cena była jak na owe czasy astronomiczna.   Jednak rozwijająca się przemysłowo ta dzielnica Bydgoszczy gwarantowała  dostęp do mediów, dobrą komunikację i kilka innych potrzebnych dla dobrego biznesu atrybutów.  Negocjacje ze starszą, ale niezwykle przebiegłą rolniczką trwały parę tygodni i wreszcie cena stanęła na dwunastu tysiącach dolarów.  I tyle wspólnicy spółki za tą działkę zapłacili.

Nieco później Bogusław, Michał i Leszek podjęli także inną, jak byśmy to obecnie nazwali, decyzję biznesową.  Otóż za namową tej samej urzędniczki oczywiście za obietnicę określonej prowizji, postanowili nabyć kamienicę.  Parę miesięcy trwało szukanie i oglądanie odpowiednich domów.  Kupić kamienicę nie było wówczas łatwo, ale dzięki zabiegom wspomnianej pani urzędniczki wreszcie dotarli do sopockiego mecenasa Cezarego Potulskiego, który był właścicielem szacownej kamienicy położonej na obrzeżu bydgoskiej starówki.  Kamienica była okazała.  Miała pięć kondygnacji, dwie oficyny i osobne wybrukowane podwórze.  Zbudowana została w 1897 roku, ale jej stan był dobry chociaż wiele rzeczy wymagało remontu.  Na parterze kamienicy funkcjonowały dwa duże sklepy, a na piętrze według zapewnień pana mecenasa znajdowało się puste spore mieszkanie z wielkim salonem i sufitami o wysokości trzech i pół metra od podłogi.  Trójce nowych biznesmenów bardzo się ten dom spodobał i od razu zaczęli między sobą dyskusje co urządzą w odzyskanych od dotychczasowych najemców sklepach oraz jakie stworzą sobie tutaj biura. 

Minął rok 1988 i przyszła wiosna 1989 roku.  Wokół wiał coraz silniejszy wiatr przemian.  Rósł niepokój i niepewność, ale jeszcze bardziej rosły nadzieje na lepszy kraj, na lepsze porządki i na lepszą przyszłość.   Powstawała nowa demokracja.  Wiał ów wiatr przemian i w myśl teorii o drabinie do sukcesu, której szczeble dopiero nieśmiało zaczęły się kształtować i pomalutku zapełniać ludźmi autentycznego sukcesu.   Chociaż tak naprawdę to wbrew logice i powszechnym zwyczajom zapełniały się  bardzo przypadkowo i dynamicznie.  I jak to mówi znane przysłowie - "gdy się rosół gotuje to męty zawsze zbierają się na górze".  Niestety wówczas  nie było nikogo co by owe męty zebrał i do ścieków wyrzucił.  

I te męty zostały jako najważniejsi decydenci.  I niestety trwają do dzisiaj.

Pomińmy jednak te polityczne rozważania i wróćmy do naszej historii.  

Także naszą Trójkę (jak już wcześniej nazwaliśmy  Bogusława, Leszka i Michała, aby ciągle nie pisać o biznesmenach, właścicielach czy rzemieślnikach) ogarniały owe niepokoje i niepewności.  Jednak byli przekonani, że te zmiany również im i ich biznesom wyjdą na dobre.  Dlatego w kwietniu zdecydowali się kupić ową kamienicę.  Już na początku maja pojechali do Sopotu, aby omówić wszelkie sprawy z tym związane.  Pan mecenas przyjął ich w pięknej przedwojennej wilii położonej w górnym Sopocie

W gabinecie pana domu przy kawie i koniaczku  i rozpoczęli burzliwą i pełną zaskakujących momentów i zasadniczych zwrotów akcji dyskusję dotyczącą podstawowych kwestii związanych z zakupem domu.  Głównie chodziło oczywiście o cenę, ale także o sposób przeprowadzenia transakcji, o treść umowy czy formę niezbędnego pełnomocnictwa do zarządzania nieruchomością, którą od lat zarządzał pan mecenas.  Parę razy już prawie wychodzili z gabinetu pana mecenasa i to głównie przy dyskusji o pieniądzach, ale w końcu po paru godzinach nerwowych rozmów doszli wreszcie do wstępnego porozumienia.  Cenę ustalono na trzydzieści pięć tysięcy dolarów i uzgodniono także notarialną formę wspomnianego pełnomocnictwa.   Warto w tym miejscu wspomnieć, że wówczas dobra polska pensja warta była najwyżej piętnastu dolarów amerykańskich. 

Trójka ogromnie zadowolona, ale też spięta i zestresowana po swoistym pojedynku z cwanym sopockim adwokatem, żeby się wyluzować po tym stresującym spotkaniu oraz omówić na bieżąco co dalej z rozpoczętą transakcją, udała się do luksusowego hotelu Marina położonego na granicy Sopotu i Gdańska.  Tutaj przy suto zastawionym stole ustalili, że na tego cwanego sopockiego mecenasa oni też muszą mieć swojego mecenasa, który dopilnuje ich interesu przy zakupie tej kamienicy.  Wybór padł na mecenasa Adama Fraszowskiego, którego już dawno zachwalały im dwie panie mecenaski te dzięki którym utworzyli jedną z pierwszych w Bydgoszczy spółek z ograniczoną odpowiedzialnością.  Postanowili również, że kamienicą kupią na siebie, a nie na firmę i to kupią tak, aby ich udziały były równe.  Potem już zrelaksowani pojedli, popili i wyluzowani oraz zadowoleni wrócili do Bydgoszczy.

piątek, 23 lutego 2024

Minione chwile - 13

Nasza wspaniała szkoła, czyli Technikum Kolejowe Ministerstwa Komunikacji w Bydgoszczy przy ulicy Kopernika 1.  Po pięciu latach nauki na poziomie średniej edukacji przyszedł czas na uroczyste podsumowanie tego etapu życia.  Tym podsumowaniem była tak zwana studniówka, czyli sto dni przed maturą. Potem była matura i dalszy ciąg życia po niej następujący.

Poniżej zdjęcie mojego przyjaciela z ówczesną jego sympatią, z owej niezapomnianej studniówki.  



                                               Poprzedni post z tego cyklu


czwartek, 22 lutego 2024

Piękna Bydgoszcz - 23

 Poniżej widok z tarasu, z jednego, z domów przy ulicy Smukalskiej w Bydgoszczy.


                                              Poprzedni post z tego cyklu.

poniedziałek, 19 lutego 2024

Jak wybudowałem dom w Niemczu - 3

Dopiero po ponad dziesięciu latach od nabycia gospodarstwa w Niemczu postanowiliśmy wybudować nowy dom i zamieszkać w jeszcze wówczas sielskiej i spokojnej okolicy.

Nowych domów było jeszcze bardzo mało, ruch na ulicy niewielki, cisza i bezpieczeństwo

Decyzja zapadła i ruszyłem do działania.

Jeszcze przed tą decyzją sprowadziłem dwóch niezależnych specjalistów budowlanych, aby się wypowiedzieli czy jest sens przebudowy starego domu lub przebudowy solidnej stodoły.  Jednak oni zgodnie orzekli, że takiego sensu nie widzą i, że dużo taniej oraz korzystniej będzie wybudować nowy dom.

Nasza działka (0,5 ha) była już w dużej części zagospodarowana.  Nasadziliśmy sporo drzew, krzewów, kwiatów, a nawet truskawek i poziomek.  Porobiliśmy trawniki i całą działkę otoczyliśmy żywopłotem.  Niestety za radą miejscowego ogrodnika (nazwiska nie wymienię bo nadal działa) ów ogrodnik posadził nam wokół działki ponad 250 metrowy żywopłot z ałycze.  I to się okazało dużym błędem bo musiałem przynajmniej cztery razy do roku przycinać ów żywopłot.  A ta roślina chociaż rodzi smaczne mirabelki (żółte i czerwone) to jednak ma okropne kolce.  Dlatego też często kaleczyłem sobie ręce przy owym przycinaniu, a do tego było to robota ciężka i niewdzięczna.  Bardzo jej nie lubiłem.

Jak zapadła decyzja o budowie nowego domu to najpierw należało rozebrać stary dom.  I z dużymi kłopotami oraz nakładami w ciągu miesiąca udało się to zrobić.

Po zburzeniu domu własnoręcznie przy pomocy łopaty i taczki wykopałem oczko wodne o powierzchni około 25 m2 i głębokości w najgłębszym miejscu 1,5 m.  Oczywiście swój niemały wkład w wykonanie tego oczka miała Ludmiła.

Poniżej kilka zdjęć z tego opisywanego etapu wstępnego przed budową domu.









   




                                            Poprzedni post z tego cyklu

                                                   cdn.




niedziela, 18 lutego 2024

Moje oblicza - 20

Byłem już wtedy stary, a teraz jestem jeszcze bardziej stary.  Na szczęście moja życiowa energia zwycięża mój wiek.


                                              Poprzedni post z tego cyklu

sobota, 17 lutego 2024

Podstawowe zasady działań obecnego rządu.

 To ta chińska filozofia jest podstawą działań obecnej ekipy rządowej. 

 "Fundamentem działań radzieckich agentów wpływu w „Montażu” są swego rodzaju przykazania klasyka strategii jakim był Sun-Tsu dla info-agresorów.  Jeden z głównych bohaterów powieści, a zarazem autor tytułowego montażu Abdulrachmanow, w swoim gabinecie ma powieszone na ścianie te „przykazania”:

1. poddawaj w wątpliwość dobro; 
2. kompromituj przywódców;
3. wstrząśnij ich wiarą, niech gardzą;
4. posługuj się ludźmi złymi;
5. dezorganizuj działalność władz; 
6. siej niezgodę między obywatelami; 
7. podżegaj młodych przeciwko starym;
8. drwij z tradycji; 
9. zakłócaj aprowizację; 
10. rozpowszechniaj zmysłową muzykę; 
11. sprzyjaj rozwiązłości; 
12. nie żałuj pieniędzy; 
13. zbieraj informacje. "

czwartek, 15 lutego 2024

Lucia - La Zenia.

 Ludmiła przed 4* hotelem w urbanizacji La Zenia.


                                        Moja wspaniała żona

środa, 14 lutego 2024

Bydgoskie ciekawostki - 23


Powyżej zdjęcie części buka rosnącego na skraju polany z byłym źródełkiem w myślęcińskim parku.

Już w 1954 roku ktoś (inicjały znane) zaznaczył tutaj swoją obecność.

Niedługo to będzie zabytek i leśnicy nie będą mogli ściąć tego drzewa.  Co niestety w tym miejscu obecnymi laty czynią.

                                      Poprzedni post z tego cyklu


sobota, 10 lutego 2024

Jak wybudowałem dom w Niemczu - 2

Zanim przejdę do meritum, czyli do sedna powyższego tytułu to jednak najpierw ponownie kilka obrazków z 1992 roku.

Tych obrazków jest na pewno niewiele bo mało kto wtedy w Niemczu inwestował i robił  w Niemczu zdjęcia lub filmy (ja mam jedne i drugie) 

W tym samym okresie mój kolega Leszek Bartkowiak zaczął sprzedawać działki na osiedlu zwanym najpierw Kominbudem, a później Zielonym i tak rozpoczęła się moda na Niemcz. Zresztą ów kolega namawiał mnie na zakup działki na swoim terenie.  Ja jednak poszedłem swoją drogą.  Jak powyżej.

Później przyszedł Rafał Jerzy także mój dobry kolega i powstała cała nowa dzielnica czyli Olimpijczyków i przyległe ulice.

I to głównie dzięki wizjom tych dwóch panów powstał nowy Niemcz.

Pewnie i bez nich by powstał, ale nie wiadomo kiedy i jaki?

Ale w tym 1992 roku nowy Niemcz zaczynał się dopiero tworzyć.  

W 1992 roku Niemcz liczył 440 mieszkańców, a obecnie liczy dziesięć razy tyle.

Poniżej kilka zdjęć z tamtego okresu:  

Marzec 1992

Kwiecień 1992



Czerwiec !992



Czerwiec 1992


 
Poprzedni post z tego cyklu


piątek, 9 lutego 2024

Wymiar sprawiedliwości.

Załączam link do fragmentu serialu "Tajemnice polskich fortun"  (Netflix)

Rzecz dzieje się w poznańskim sądzie w 1997 roku.

Teraz jest znacznie gorzej.


Link do filmu

czwartek, 8 lutego 2024

Polskie klimaty - 16

Poniższe zdjęcia wykonałem dzisiaj około godziny 15.00, a widzimy na nim dwa fragmenty ulicy Ugorowej w podbydgoskim Maksymilianowie:

 


                                Poprzedni post z tego cyklu

środa, 7 lutego 2024

Ciekawa rozmowa.

 Ciekawa rozmowa Panów Świetlika i Wróblewskiego.

Ciekawa rozmowa  

A poniżej mój komentarz do tej rozmowy:

To są procesy nieodwracalne. Azja (Chiny, Indie, Indonezja, Wietnam itd.) bogacąc się kupują to wszystko co jest ich marzeniem (francuskie wina, szkocką whisky, niemieckie samochody, szwajcarskie sery, hiszpańskie brandy gran reserva solera, hiszpańskie cavy, francuskie koniaki, szampany czy perfumy) i wiele, wiele innych produktów i usług z tak zwanych starych krajów. Niestety leniwe europejskie społeczeństwa nie są w stanie z owymi Azjatami konkurować. Bo nie ta motoryka i nie ta motywacja do działania i nie ta determinacja. Oni, owi zadowolone z siebie, zachodnie społeczeństwa, trwają w tym co mają. A Azjaci i coraz częściej Afrykanie, rozwijają się i ich energia i ich przedsiębiorczość pobija stagnację starych krajów.

Natomiast markowi europejscy producenci (ci co nie są w owej stagnacji) sprzedają tam, gdzie osiągają maksymalny zysk. Dlatego w polskich sklepach należących do zachodnich sieci handlowych nie uświadczysz już dobrych francuskich win (gran cru), najlepszych whisky, tokajów z górnej półki, francuskich sauterne i tysięcy innych najlepszych produktów czołowych europejskich marek.

Oni, owi Azjaci, Afrykanie i Południowa Ameryka, pełni energii i pożądania tego co jeszcze niedawno było poza ich zasięgiem nadal będą ubogacać swoją ofertę kosztem oferty naszej. Bo więcej zapłacą za towary na które większości Europejczyków niebawem nie będzie stać.

Cała reszta to zwykłe bredzenie. I nic tego procesu nie może zatrzymać. Bogaci będą się nadal bogacić, a biedni będą nadal popadać w coraz większą biedę.


poniedziałek, 5 lutego 2024

Indonesia.

Janusz Gniadkowski. Piękna piosenka.  Gdyby pan Janusz urodził się w Ameryce to, moim zdaniem, pobiły swoją popularnością na pewno Sinatrę i wiele. wiele innych ówczesnych gwiazd piosenki w USA.  Cudowny głos.  Cudowne piosenki.  Niestety nie ten czas i nie to miejsce.   Szkoda.  Bo to talent na miarę Eugeniusza Bodo był.  A tego wspaniałego Bodo  rosjanie zabili bo okrutni i głupi ludzie byli i są.  

Pan Janusz  miał to szczęście, że nie podzielił losów pana Eugeniusza. I dzięki temu mógł nam śpiewać przez wiele lat ciesząc swoim śpiewaniem miliony Polaków.  A już mojej kochanej mamie ciesząc w szczególności.

https://www.youtube.com/watch?v=Jo3DB3e_g_U&list=OLAK5uy_nfPmhzgXS-fHysMbJeAuw8TpHA40HarME&index=12

Piękna dziewczyna

sobota, 3 lutego 2024

Współczesna zima.

 Poniżej kilka styczniowych zdjęć.  


Bydgoski Dewajtis



Popatrzcie co leśnicy robią z podbydgoskimi lasami



piątek, 2 lutego 2024

Jak wybudowałem dom w Niemczu - 1

Niewielkie gospodarstwo rolne w Niemczu nabyłem w grudniu 1991 roku.  W skład tego gospodarstwa wchodziło pół hektara gruntu rolnego, stary dom, stodoła, garaż i dwa tunele foliowe (poprzedni właściciel chciał być ogrodnikiem).

Poniżej sielskie dwa obrazki tego naszego gospodarstwa z wiosny 1992 roku.

Ludmiła

Andrzej

cdn.

czwartek, 1 lutego 2024

Minione chwile - 12

Lato w 1986 roku spędzaliśmy w Dziwnowie.  Poniżej zdjęcie obrazujące owe wspaniałe  minione chwile.

Na zdjęciu moja córeczka w ów piękny czas, na plaży w Dziwnowie.



                                                     Poprzedni post z tego cyklu.