niedziela, 30 czerwca 2013

Festyn w Smukale - 29.06.2013

Paweł i Stasiu na festynie.

Marta na zjeżdżalni

Wiktor i Stasiu zakładają buty po skorzystaniu ze zjeżdżalni

Widok z galeryjki umieszczonej na wysuniętej drabinie wozu strażackiego

Ponowny widok z galeryjki.

W kapeluszu - główny organizator festynu ksiądz proboszcz Roman.

Grają  bydgoskie Żuki

Losowanie loterii fantowej.


Impreza wspaniała, pogoda świetna, chociaż troszeczkę pokropiło, towarzystwo znamienite.

Zdjęcia wykonano 29.06. 2013

piątek, 28 czerwca 2013

Czerwcowe kwiaty - odsłona druga



















Czerwcowe kwiaty - część pierwsza.

Słów kilka o ministrze V. Rostowskim.

Kilka uwag o działalności ministra V.  Rostowskiego.

Jest to kopia artykułu, który ukazał się w dzienniku "WPolityce.pl"  24.06.2013 roku, a jego autorem jest Janusz Szewczak.  Moim zdaniem warto to przeczytać.  Szczególnie polecam oglądaczom TVN-u i Polsat-u.

Można się nie zgadzać, można krytykować, a nawet można wyśmiewać, ale czy zmienimy przez to zaistniałe już fakty?

Czy nie lepiej wyciągnąć wnioski z niezliczonych błędów popełnionych w naszym demokratycznym kraju i spróbować przynajmniej niektóre z nich naprawić i nie robić więcej takich samych błędów, jak na przykład wrogie przejęcie bydgoskiego Zachemu, ze sprzedażą konkurencji technologii i rynków zbytu, a jednocześnie pozbawienie pracy prawie 1500 osób.  


Treść artykułu:

Ministrowi finansów rynki odebrały w ostatnich dniach bezceremonialnie finansowego Red Bulla. Jest po balu, w ciągu tygodnia warszawska GPW straciła blisko 10 proc., a niektóre wielkie spółki SP poleciały na łeb, na szyję.
Dotychczasowa złota kura - KGHM, co do której ostrzegałem kilka tygodni temu, właśnie zbliża się do bardzo groźnego urwiska. Spadek notowań KGHM w tydzień o 20 proc. to może nie być koniec złej passy. Wielki transfer środków za granicę (blisko 10 mld zł), znacząca wypłata dywidendy i potrzeba wielkich pieniędzy 4-5 mld zł na inwestycje w Chile i Kanadzie będzie skutkować koniecznością większego zadłużenia spółki.
Miniony tydzień to prawdziwe dans macabre na polskim rynku kapitałowym i pieniężnym. Polskie obligacje, o których do wczoraj minister J.V.Rostowski wspólnie z premierem D.Tuskiem tak piali z zachwytu, że sprzedają się jak ciepłe bułeczki, w przeciągu kilkunastu dni nagle poszybowały z poziomu około 3,4 proc. do blisko 4,4 proc. i już wkrótce mogą zamienić się w trudno zjadliwy zakalec. Panika na GPW na polskim złotym i polskich papierach wartościowych, czyli polskim długu w ostatnich dniach minionego tygodnia gwałtownie się pogłębiła. Zobaczymy, co przyniosą najbliższe dni, tym bardziej, że łaska inwestorów i spekulantów "na pstrym koniu jeździ".
Winę oczywiście polskie media zwaliły wyłącznie na FED, Chiny, zamieszki w Brazylii i Turcji. Okazuje się jednak, że polski rynek kapitałowy i walutowy może być ryzykowny, a tzw. rynki nie mają żadnych sentymentów. Do tej pory ze strony rządu i większości mediów w Polsce słyszeliśmy tylko i wyłącznie o bezpieczeństwie, stabilności, atrakcyjności i rychłym ożywieniu gospodarczym w naszym kraju - zapowiadanym praktycznie codziennie przez TVN-CNBC. Polski złoty okazał się również niezwykle kruchy i podatny na ataki spekulacyjne, które zmusiły nawet NBP do interwencji walutowej. Nagle 700tys. kredytobiorców kredytów hipotecznych we franku szwajcarskim ku swemu przerażeniu zobaczyło poziomy 3,54zł za FCH, zobaczyliśmy euro za 4,35 i dolara za 3,31. Niewątpliwie w ostatnim tygodniu ogromne straty poniosły również OFE, choć tak naprawdę ponownie oskubano polskich emerytów.
Wszystko to pokazuje niezwykle dobitnie jak Polska dziś jest totalnie i bardzo niebezpiecznie uzależniona od napływu i odpływu kapitału zagranicznego. Jak bardzo stała się zakładnikiem rynków i spekulantów walutowych uzależnionym od tej kroplówki. To niestety efekt działań kolejnych ministrów finansów ze szczególnym wkładem naszego Sztukmistrza z Londynu. Powierzyliśmy podmiotom zagranicznym aż 220 mld zł w samych tylko obligacjach Skarbu Państwa, blisko połowa polskiego długu jest w rękach zagranicy, a 700 tys. Polaków ma kredyty w walutach obcych na kwotę blisko 170 mld zł. I ten proceder nadal niestety trwa w najlepsze. Jesteśmy jak finansowy narkoman, który zrobi wszystko by zdobyć kolejną dawkę. Tego typu dopalacze w finansach publicznych w każdej chwili mogą przewrócić nasz gospodarczy i finansowy domek z kart.
W związku z obawami o kontynuowanie ataków spekulacyjnych na polskiego złotego i jego gwałtownym osłabianiem się, w minionym tygodniu interweniował NBP. Chwilowo zatrzymano lot koszący polskiej waluty, ale to najprawdopodobniej dopiero początek tego pokera oszustów. Przed nami kolejne ataki spekulacyjne, które będą musiały skutkować wyprzedażą walut z naszych rezerw walutowych poprzez bank centralny. Nie każda interwencja NBP musi być udana, tak jak ta ostatnia. Komuś, ale najprawdopodobniej to jednak nam, może zabraknąć żetonów na stole. Kiedyś robił to również Bank Gospodarstwa Krajowego, tyle że dziś musi on wspierać i ratować polski budżet będący w dramatycznych opałach. Interwencje walutowe to nie jest gra komputerowa i nie jest ona za darmo.
To bardzo kosztowne operacje, które mogą skutecznie wydrenować Polskę z zagranicznej kasy i rezerw walutowych. A niestety nie mamy tych walutowych rezerw zbyt wiele, bo zaledwie około  euro. Te pieniądze na czarną godzinę będą nam już wkrótce bardzo, ale to bardzo potrzebne, bo kryzys przyspiesza, a władza i media zajmują się głównie garniturami i rytualnym ubojem zwierząt. Tym bardziej, że sytuacja w strefie euro i groźba recesji rośnie. Przez ostatnie lata stworzyliśmy kapitałowi zagranicznemu i spekulacyjnemu tu nad Wisłą prawdziwe Eldorado.

Tak naprawdę, jako stosunkowo duży europejski kraj jesteśmy praktycznie bezbronni, gdy idzie o zmasowany atak spekulacyjny przeciwko polskiej walucie.Jesteśmy jak kawałek sukna, z którego światowi, finansowi krawcy utną sobie tyle, ile będą chcieli. Nie można wykluczyć, że rozpoczynający się nowy tydzień spowoduje kolejne poważne turbulencje na polskiej giełdzie, na rentownościach polskich obligacji oraz coraz większą chwiejność polskiego złotego. Poker oszustów na "zielonej wyspie" najwyraźniej ma się ku końcowi. Niektórzy jak widać zaczęli już realizację zysków.

środa, 26 czerwca 2013

Bydgoski wstyd - 1 - powtórnie.

W związku z powołaniem w Bydgoszczy rady d./s. estetyki miasta i w związku z odbyciem już pierwszego posiedzenia tej rady,

ttp://bydgoszcz.gazeta.pl/bydgoszcz/1,48722,14168266,Rada_juz_sie_zebrala__Czy_poprawi_miasto___ZDJECIA_.html

chciałbym zwrócić temu kręgowi osób uwagę na jeden z największych bydgoskich wstydów, czyli wygląd placu przy Rywalu, na ulicy Gdańskiej w Bydgoszczy, w jej ścisłym centrum, będącym jedną z wizytówek miasta.

Tak dalej być nie może.  Ja rozumiem, że to teren prywatny, ale bałagan trwa tam od lat.   Pierwsze zdjęcie tego miejsca zamieściłem na moim blogu 10 stycznia 2012 roku, a potem 24 lutego 2012 roku.

http://dziwnabydgoszcz.blogspot.com/2012/02/bydgoski-wstyd-kontynuacja.html

 Po ponad roku to zdjęcie znalazło się nawet w lokalnej GW, ale nadal nic się nie zmieniło.

Proszę radę d./s. estetyki miasta o zainteresowanie się tą sprawą i podjęcie działań mających na celu zmianę tego ohydnego stanu istniejącego w ścisłym centrum Bydgoszczy.

Tak wygląda tam obecnie:

























                                         Zdjęcia wykonano 22.06.2013 roku.


                                   Poprzedni post z tego cyklu         

wtorek, 25 czerwca 2013

Ster na Bydgoszcz - malutki fragment występu Alvona Johnsona





„Koncert na wodzie - Alvon Johnson”. Koncert gitarzysty z Kalifornii, bluesmana i jazzmanna na zabytkowym statku JANTAR. MIEJSCE: amfiteatr Opery Nova 

Nagrano 22.06.2013 roku.

niedziela, 23 czerwca 2013

Ster na Bydgoszcz - 22.06.2013





„Koncert na wodzie - Alvon Johnson”. Koncert gitarzysty z Kalifornii, bluesmana i jazzmanna na zabytkowym statku JANTAR. MIEJSCE: amfiteatr Opery Nova - początek koncertu
Koncert w pelni
Czwarty bis.

Koncert, moim zdaniem, wspaniały.  Artysta i zespół rewelacyjni.  Pełen kontakt z publicznością, znane i mniej znane standardy, świetne solówki gitarowe i fantastyczny vocal.


"Historia wodnego świata dźwiękiem i światłem malowana" Laserowe widowisko 3D. MIEJSCE: Wyspa Młyńska

czwartek, 20 czerwca 2013

Czerwcowe kwiaty.






                                                   Zdjęcia wykonano w czerwcu 2013 roku.

wtorek, 18 czerwca 2013

Bydgoszcz - prawda i mity - odcinek 5 (część 5)

Jak już poprzednio pisałem - treści, które zamieszczam w tym wątku w całości pochodzą z książki pod tym samym tytułem czyli "Bydgoszcz prawda i mity" wydanej w 2008 roku przez Towarzystwo Miłośników Miasta Bydgoszczy.  Oczywiście na potrzeby internetowego postu wybrałem tylko fragmenty z tekstów zawartych w tym opracowaniu.

Mit numer 5 - Bydgoszcz to miasto bez tradycji.

Tradycje węzła komunikacyjnego.

Bydgoszcz swemu położeniu zawdzięcza fenomen rozwoju w ciągu wieków.  Mimo trudnych okresów, kiedy zostawała niemal doszczętnie zniszczona (XVIII w.), odradzała sie na nowo, skutecznie konkurując z sąsiednimi ośrodkami.  Już w czasach prehistorycznych bród na Brdzie stał się miejscem rozwoju grodu.

W średniowieczu i w okresie Rzeczpospolitej Szlacheckiej dzięki położeniu nad Brdą i Wisłą Bydgoszcz stała się centrum handlu zbożem., a po wybudowaniu Kanału Bydgoskiego przez Bydgoszcz przechodziła znaczna część towarów do Niemiec, które płynęły na zachod Notecią i Odrą.

Gdy nadszedł czas budowy kolei w Europie, Bydgoszcz była już rozwiniętym ośrodkiem gospodarczym.  Dlatego też tutaj zlokalizowano ważny węzeł kolejowy.
W 1849 roku w mieście utworzono pierwszą panstwową dyrekcję kolejową w królestwie Prus: Królewską Dyrekcję Kolei Wschodniej, zarządzającą siecią od Berlina po Kłajpedę.

Rozbudowano drogi bite, m.in. do Inowrocławia, Piły, Gdańska, Torunia, Poznania.    Bydgoszcz stała się ważnym węzłem komunikacyjnym nie tylko wodnym, ale także kolejowym i drogowym, a wkrotce również lotniczym.

W okresie II Rzeczpospolitej polskie władze nadal powiększały rangę komunikacyjna Bydgoszczy.  Uruchomiono lotnisko i loty do Warszawy.  
W 1933 roku ujęto Bydgoszcz na linii największej inwestycji komunikacyjnej II RP - kolei Śląsk - Gdynia.  W rejonie Brdyujścia zbudowano port przeładunkowy, gdzie z wagonów ładowano towary masowe bezpośrednio na barki.  Powstał także dworzec towarowy Bydgoszcz Wschód.

Przedwojenne plany budowy sieci dróg ujmowały Bydgoszcz na linii autostrady Gdynia - Poznań, a w pobliżu Bydgoszczy miały się krzyżować dwie autostrady.

Po wojnie z punktu widzenia położenia w systemie komunikacyjnym kraju sklasyfikowano Bydgoszcz na 5 miejscu ( m.in. przed Szczecinem, Trójmiastem, Krakowem, Łodzią - patrz koncepcja Eberhardta z 1968 roku)

Obecnie Bydgoszcz jest ważnym węzłem drogowym, kolejowym i lotniczym.  Natomiast drogi żeglugi śródlądowej obecnie mniej wykorzystane niż kiedys, nadal stanowią potencjalne atuty.

Poprzedni post z tego cyklu.

sobota, 15 czerwca 2013

Myślęcinek - sobota 15.06.2013

Tak było kiedyś w ogrodzie botanicznym

Potem było tak



A dzisiaj jest tak.   Dyrektor słowa dotrzymał i obudowę studzienki  wykonano, szkoda, że tak,  ale dobre i to.

Niestety nowy mostek prowadzący na plażę i do wypożyczalni kajaków, już zniszczony.


Zdjęcia trzecie i czwarte wykonano dzisiaj, czyli 15.06.13.   Zdjęcie pierwsze - jesienią 2006 roku, a zdjęcie drugie późną jesienią 2012 roku.

piątek, 14 czerwca 2013

Odrobina najnowszej historii Bydgoszczy - 36


Osiedle Leśne - blok przy ulicy Modrzewiowej /na rogu z ul.  Sułkowskiego - wpobliżu pętli autobusowej/.

Zdjęcie wykonano w czerwcu 1992 roku.

Poprzedni post z tego cyklu.

 

poniedziałek, 10 czerwca 2013

niedziela, 9 czerwca 2013

Piękny, a czasami groźny czerwiec.




                                                                                 









                                         
                                             Zdjęcia wykonano w czerwcu 2013 roku

czwartek, 6 czerwca 2013

Moje podróże - wyprawa samochodowa na Sycylię - sierpień, wrzesień 1999 roku.

Sycylia - Segesta - najsłynniejsze ruiny starożytne na świecie.  Niedaleko od świątyni widocznej na tym zdjęciu ( VI wiek przed naszą erą) znajduję się amfiteatr ( XI wiek p.n.e.) z przepięknym widokiem na morze i ze wspaniałą, do dzisiaj, akustyką, o czym mogliśmy się przekonać, gdyż podczas naszego zwiedzania, miejscowa artystka grała na scenie na dziwnym, niewielkim instrumencie, który trzymała w ustach, a ręka wprawiała go w drganie i wtedy z tego instrumentu wydobywała się niesamowita melodia o bardzo wysokich tonach.   Chociaż byliśmy od artystki dobre 50 metrów to świetnie słyszeliśmy jej grę.  Obok świątyni i amfiteatru znajdują się tutaj także doskonale zachowane ruiny starożytnego miasta Segesta.  Lata świetności tego miasta przypadały na XI - VI wiek. p.n.e.

Zdjęcie wykonano 06.09.1999

Selinunte /Salinas/ - drugie co do ważności starożytne ruiny na Sycylii.  Wspaniale zachowana świątynia oraz ogromna agora - miasto z wyraźnymi wąskimi uliczkami, portalami wejściowymi do domów i wieloma innymi szczegółami.  To znane starożytne miasto jest pieknie położone na stromym zboczu nad morzem.  Pochodzi z tego samego okresu co Segesta i w VI  oraz V wieku p.n.e. oba miasta mocno ze sobą rywalizowały.  Jednak  Segesta zawarła przymierze z Kartaginą /położoną po drugiej stronie Morza Śródziemnego - w tym miejscu jednak bardzo wąskiego/ dlatego Salinas w końcu ową rywalizację przegrało.

I nikt wówczas nie chciał tak jak później w przypadku Florencji i Sieny,  tworzyć dwu-miasta, metropolii czy obszarów funkcjonalnych.  Tylko teraz takie głupoty trzymają się zaradnych polityków lokalnych.

Zdjęcie wykonano 09.09.1999 roku.

Zdjęcia są marnej jakości, gdyż skopiowane je z kamery cyfrowej, na której zapisu dokonano w standarcie mini DV


Poprzedni post z tego cyklu

środa, 5 czerwca 2013

Coraz bardziej popularny sport.



Na trasie położonej w pod-bydgoskim Żołędowie, której fragmenty widzimy na powyższych zdjęciach odbędą się w dniu 10.08.2013  Zawody Pucharu Świata Nordic Walking 2013 .  

Trasa jest bardzo urokliwa i położona naprawdę blisko Bydgoszczy, warto wybrać się na marsz po niej.

                                                    Zdjęcia wykonano w maju 2013 roku.

sobota, 1 czerwca 2013

Dzień Dziecka.

Więc ci dziękuję losie choćby tylko za to
że nie musiałem się urodzić pod wulkanem
że średni u nas klimat i przeciętne lato
ale dzieciaki są przeważnie roześmiane.

/Anna Treter & Andrzej Sikorowski/






















                                                I NIECH NA ZAWSZE TAK ZOSTANIE.

                                                Zdjęcie wykonano w kwietniu 2013 roku.