środa, 25 września 2013

List zatroskanego bydgoszczanina do Stowarzyszenia Metropolia Bydgoska.

Z uwagi na szereg negatywnych zjawisk w skali makro, a także w odniesieniu do jednostkowych spraw, problemy regionu chciałbym prześledzić na przestrzeni ostatniego 20-lecia. W tle ( a de facto na pierwszym planie ) zawsze jawią się wzajemnie relacje na linii Bydgoszcz - Toruń. Dla zrozumienia stanu stosunków na dziś niezbędne jest cofniecie się do lat 92-98 . Wtedy to w kraju toczyły się intensywne narady i konsultacje nt. podziału terytorialnego kraju. Niezwykłą aktywność wówczas wykazywały  Opole, Zielona Góra, Kielce, podczas gdy u nas rozmowy na te tematy rozwijały się ospale i niekorzystnie dla naszego regionu, za sprawą obstrukcji a nawet sabotowania pożądanych dla nas rozwiązań ze strony działaczy toruńskich. Spróbujmy bliżej przyjrzeć się kluczowym miesiącom dla sprawy ( marzec-lipiec 98r.). Po nieudanych rokowaniach "trzech starych sejmików" w Ciechocinku w 95 r. wskutek błogiej niefrasobliwości jednych i sabotowaniu innych na trzy lata nasze elity nie wykazały zainteresowania problemem, jeśli już to tylko okazjonalnie i powierzchownie. Gdy sprawa stała się paląca w styczniu 98 r. przedstawiciele Bydgoszczy i Torunia spotkali się w Inowrocławiu nie formułując rozwiązań, pozostawiając sprawy otwarte. Dlaczego i z jakiego powodu, o tym później.
        Groza zaniechań objawiła się 13 marca 98 r., gdy w projekcie ust.rząd. skierowanej do sejmu ukazała sie mapa z 12 województwami. Bydgoszcz i Toruń znalazły się w granicach wielkiego województwa pomorskiego jako peryferyjne powiaty. Podczas, gdy oburzenie mieszkańców sięgnęło zenitu, toruńscy politycy wydali oświadczenie popierające koncepcje rządu oraz wyrazili zgodę na przynależność do woj. z siedzibą w Gdańsku.  To, że mamy własne wojew. zdecydowały gwałtowne i b. spektakularne manifestacje i petycje mieszkańców regionu, głównie Bydgoszczy. Spowodowały one opamiętanie na szczytach władzy w ostatniej chwili. Województwo zostało uratowane, wszakże jednak wskutek działań destrukcyjnych ludzi i środowisk, region nasz stał się przedmiotem bezkarnych rozbiorów; utraciliśmy znaczną część byłego wojew.( szeroko pojęty rejon Chojnic, Nowe Miasto Lubawskie, Trzemeszno). Poza osłabieniem znaczenia wojew., konsekwencją szkodliwej działalności części polityków regionu jest przekonanie polskich elit o tymczasowosci tego rozwiązania. Niezrozumiały jest dla nas fakt, że działacze bydgoscy mając w ręku same atuty i argumenty, w bezprzykładny sposób dali się "ograć", godząc się na rozwiązania bardzo niekorzystne dla Bydgoszczy. Najbardziej przykre jest to, że strona blokująca powstanie województwa stała się beneficjentem ostatecznych rozwiązań. W Toruniu usytuowano bowiem siedzibę sejmiku wojew., który ma decydujący wpływ na rozdział i wielkość środków rozwojowych. O dysproporcji tychże świadczy m.in. wielkość środków budżetowych i dotacji unijnych, kierowanych do różnych samorządów, a także lokalizacja istotnych dla regionu inwestycji oraz centrów nowoczesnych technologii, oczywiście z korzyścią dla Torunia. Tu z naciskiem chcę podkreślić, że karygodnie niesprawiedliwie jest traktowana Bydgoszcz, jak i niektóre inne jednostki administracyjne, na przykład Włocławek i Inowrocław.
           O dysfunkcyjności tego rozwiązania administracyjnego i skrajnej nieudolności działań sejmiku wojewódzkiego świadczą bardzo złe dane makroekonomiczne dot. naszego woj. o czym donosiły media. Dochodzą do tego ostatnie informacje o rekordowej liczbie upadłości przedsiębiorstw w woj. kuj.-pom. ( największej w skali kraju), oraz kolejny wzrost liczby bezrobotnych. Suma ich wskazuje na postępującą degrengoladę województwa.
          Co do relacji Bydgoszcz-Toruń, to każdy dostrzeże serię nieustających konfliktów, co w istotny sposób pogarsza opinię o wojew., a przez to obniża perspektywy rozwojowe regionu. Jest pewne, że z tego pata nie ma wyjścia, pomóc moga tylko rozwiązania systemowe i to mieszkańcy wojew. muszą je wyartykułować. Położenie kresu obustronnym oskarżeniom, ciągłej szamotaninie zmierząjacej do postępującej destrukcji, może jedynie rezygnacja z dwubiegunowości władzy. Nie ma chyba wątpliwości, że usytuowanie dwóch ośrodków władzy nie zdaje egzaminu. Decyzje w tej tak ważnej sprawie dla egzystencji naszego wojew.i to do nich w referendum należałoby się zwrócić z zapytaniem w w/w kwestii. Wybory samorządowe lub parlamentarne byłyby po temu okazją.
        Osobną sprawą jest rola mediów w naświetlaniu decyzji, tendencji i zjawisk w odniesieniu do naszego woj.. Wiele kwestii ( problemy ekonomiczne, dysproporcja w rozdziale środków, zaniechania i karygodne zaniedbania ) zamiast bicia dzwonu na alarm zostały zaledwie odnotowane, a w części pominięte milczeniem.
        Jeżeli regionalni decydenci nie podejmą zdecydowanych działań, opinia publiczna rozliczy ich juz wkrótce, najpierw w wyborach samorządowych później parlamentarnych. Dziwić się należy, że wobec tak licznych błędów i skandali nie uczyniono tego wcześniej.
  
                                                                                                                                                            Edward Stramowski
                                

5 komentarzy:

  1. bdb artykuł. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. "..Bydgoszcz i Toruń znalazły się w granicach wielkiego województwa pomorskiego jako peryferyjne powiaty. Podczas, gdy oburzenie mieszkańców sięgnęło zenitu, toruńscy politycy wydali oświadczenie popierające koncepcje rządu oraz wyrazili zgodę na przynależność do woj. z siedzibą w Gdańsku. To, że mamy własne wojew. zdecydowały gwałtowne i b. spektakularne manifestacje i petycje mieszkańców regionu, głównie Bydgoszczy..."

    Należy się drobne uściślenie... Toruń wolał być z Gdańskiem niż w województwie rządzonym jednostronnie przez Bydgoszcz. I gdyby nie podział władzy między dwa miasta (podobnie jak w antagonstycznie nastawionych do siebie Gorzowie i Zielonej Górze) to oba województwa by nie istniały. A wyboru siedziby wojewody zamiast siedziby sejmiku dokonała sama Bydgoszcz, bo myślała, że jak za dawnych czasów władza wojewódzka = rządzenie i dzielenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisząc powyższe słowa sam sobie zaprzeczasz. Po pierwsze jak Toruń mógł pragnąć być w województwie pomorskim, którego stolica odległa jest o prawie 200 km od Torunia i spodziewać się, że będzie miał lepiej niż w województwie bydgoskim, będąc w tym województwie drugim co do wielkości i znaczenia miastem, odwrotnie niż w pomorskim, gdzie o wiele większe znaczenia zawsze miałyby Gdynia i Sopot. Po trzecie kto w 1988 roku wiedział, że urząd marszałkowski będzie dzielił taką kasę z UE? I w związku z tym będzie miał praktycznie nieograniczoną władzę w regionie? Dzisiaj można pisać co się chce, ale trzeba uwzględniać tamte realia oraz fakt, że drugą osobą w naszym państwie po Marianie Krzaklewskim była absolutnie nieobiektywna torunianka, nijaka Grześkowiak.

      Usuń
  3. Przede wszystkim nie znasz faktów. Bydgoszcz na spotkaniu w Przysieku wybrała Urząd Marszałkowski ale zaraz po tym było trzęsienie ziemii za kulisami i wbrew temu co chcieli bydgoszczanie politycy wcisneli nam U. Woj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak było naprawdę to pewnie trudno będzie dzisiaj ustalić. Może pan Rulewski wypowie się w tej sprawie. Jeżeli natomiast było tak jak piszesz, a od tego czasu minęło 15 lat ostrego zjazdu w dół całego "regionu" to znaczy, iż najwyższa pora to zmienić. Dalsze trwanie w takim du(o)polu spowoduje jeszcze gorszą sytuację regionu i spowoduję budowę kolejnych hal widowiskowo-koncertowych, aquaparków itp. rzeczy w Toruniu, a region będzie się pogrążał w coraz większej stagnacji, aż w końcu mieszkańcy się zbuntują i sami zmienią tą coraz bardziej chorą i szkodliwą sytuację.

      Usuń

Jeżeli chcesz wyraź swoją opinię