Ponieważ poprzedni mój post o tym tytule ma najwięcej odsłon na całym blogu dlatego też postanowiłem kontynuować te moje refleksje. Dzisiaj pragnąłbym przypomnieć tekst, który napisałem 20.10. 2005 roku czyli ponad 7 lat temu. Tekst ten zamieściłem na forum GW, ale także wysłałem do Ekspresu Bydgoskiego i Rzeczpospolitej. A ponieważ poruszane w nim tematy są jak najbardziej aktualne, a problemy od tego czasu jeszcze narosły i często obecnie przybierają wręcz karykaturalny charakter dlatego też sądzę, że warto przypomnieć tamten mój głos, został on wówczas kompletnie zlekceważony, chociaż na forum GW znalazło się paru dyskutantów, którzy odnieśli się do niego pozytywnie:
"Czytając ostatnio bardzo liczne wypowiedzi apologetów chwalących mające powstać w Bydgoszczy różne Astorie /dzisiaj Drukarnia/, Fokusy, centra na terenie Modusu, na Wyżynach, na Glinkach, na terenie byłego Rometu, przy Fordońskiej i we wielu jeszcze innych miejscach, trudno oprzeć się wrażeniu, że niewiele ci apologeci wiedzą o prawdziwych mechanizmach ekonomicznych, które rządzą współczesną, tak zwaną , gospodarka kapitalistyczną. Najgorsze jest to, że tak jak w Bydgoszczy jest też w całej Polsce. Handel, oprócz wojen, przez przynajmniej trzy tysiąclecia historii ludzkości, był i jest jednym z dwóch podstawowych źródeł bogacenia się całych krajów i narodów. A co zrobili Polacy? Polacy oddali prawie cały, szeroko rozumiany, handel w ręce zagranicznych podmiotów gospodarczych. A dlaczego te podmioty tak chętnie inwestowały i inwestują nadal w Polsce? Wiadomo - dla zysku. Zyski osiągają oni ogromne i to w zdecydowanej większości są to zyski schowane wśród ukrytych kosztów, w różnych, delikatnie mówiąc, transakcjach handlowych i finansowych, w kreatywnej księgowości, sprzedawaniu, za absurdalne opłaty pozwolenia na korzystanie z marki, i tak dalej. Moim zdaniem w rachunku ciągnionym uzyskują oni, te zagraniczne podmioty gospodarcze, zyski w wysokości od 50 do 60 miliardów złotych rocznie, nie licząc w to banków. Co się dzieje z tymi pieniędzmi? Te pieniądze są wywożone z Polski i trafiają do krajów, w których maja swoje macierzyste siedziby sieci i organizacje handlowe. Bogacą te kraje i ożywiają ich gospodarki. A co nam zostaje? Nam zostaje emitowanie kolejnych serii obligacji państwowych, które to obligacje często kupują owe podmioty gospodarcze za pieniądze zarobione w naszym kraju i znowu, po raz drugi, się na nich bogacą. A co my z tego mamy? My mamy dziury w budżecie i jezdniach, brakuje nam środków na oświatę, policję, służbę zdrowia i tysiące innych dziedzin i rzeczy. Należy zadać pytanie: dlaczego tak się dzieje? To niestety temat, który analizowany nawet bardzo powierzchownie, zająłby dziesiątki stron tekstu dlatego też nie podejmuję się tutaj w skrócie i uproszczeniu o tym pisać. Od razy rodzi się następne pytanie: jak temu przeciwdziałać? Odpowiedź ogólna wydaje się prosta - należy stosować zasadę "środka", zasadę zrównoważonego rozwoju. Rozpocząć trzeba od docenienia rodzimych małych i średnich firm, dużych polskich firm już prawie nie mamy. Co zrobić praktycznie? Najpierw należy dokonać inwentaryzacji tego co jest. Opisać dokładnie stan istniejący w poszczególnych dziedzinach życia gospodarczego biorąc pod uwagę struktury własności, poczynione rzeczywiste nakłady i osiągane rzeczywiste zyski lub generowane straty, stwierdzić trzeba wielkości wpływów podatkowych, wysokości zwolnień, dokonać analiz wykazywanych kosztów i wiele innych ekonomicznych czynników. A przede wszystkim oszacować należy skutki społeczne tych procesów. Potem trzeba postawić diagnozę i dopiero wtedy rozpocząć proces przemian czyli swoiste leczenie.naszego gospodarczego organizmu. Aby to jednak rozpocząć to należy najpierw ustalić metody działania, zebrać niezbędne narzędzia potrzebne do tych działań, dobrać ludzi do poszczególnych działań i rozpocząć naprawę naszego, polskiego organizmu gospodarczego. W perspektywie kilku lat powinny takie działania przynieść do budżetu dziesiątki miliardów złotych".
Przypominam, iż ten tekst napisałem ponad 7 lat temu i teraz jak go czytam widzę, że w pełni koreluje z tym co napisałem w poprzednim poście pod tym samym tytułem.
Dzisiaj słuchając z każdej strony, że nie możemy nic zrobić jak Unia nam nie przekaże środków z kolejnego okresu finansowania to, aż się gotuję ze złości. Przecież mamy swoją gospodarkę, mamy swój, ogromny potencjał ludzki to dlaczego mamy się oglądać zawsze i wszędzie na unijne dary, doskonale przy tym wiedząc, że dary szerzą tylko niedołęstwo i złą wolę, lenistwo i chciwość.
Róbmy swoje.
Jak powiedział Jan Paweł II - "Nie wystarczy powiedzieć: "jestem wolny", ale trzeba powiedzieć: "jestem odpowiedzialny".
Poprzedni post z tego cyklu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeżeli chcesz wyraź swoją opinię