Brak zgody z Toruniem będzie nas kosztował 153 mln euro
21.02.2014
- Nie będzie zgody na utworzenie niezależnych - bydgoskiego i toruńskiego - ZIT-ów - mówią "Gazecie" przedstawiciele Ministerstwa Rozwoju i Infrastruktury. A szanse na porozumienie Bydgoszczy z Toruniem maleją. To oznacza, że przejdą nam koło nosa 153 miliony euro, które można by przeznaczyć na rozwój
Dorota Jakuta, przewodnicząca sejmiku województwa, podjęła się próby mediacji między prezydentami Bydgoszczy i Torunia w sprawie porozumienia dotyczącego Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych.
Jeśli Rafał Bruski i Michał Zaleski nie wypracują wspólnego stanowiska, zaprzepaścimy szansę otrzymania ponad 150 mln euro. - Jest na to czas do końca lutego, a widzę ciemność - ucina przewodnicząca sejmiku. - Panowie różnią się od siebie wizją kształtu ZIT-u, sposobem zarządzania, podziałem pieniędzy. Brakuje woli i zrozumienia konsekwencji, które są z tym związane.
21.02.2014
Dorota Jakuta, przewodnicząca sejmiku województwa, podjęła się próby mediacji między prezydentami Bydgoszczy i Torunia w sprawie porozumienia dotyczącego Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych.
Jeśli Rafał Bruski i Michał Zaleski nie wypracują wspólnego stanowiska, zaprzepaścimy szansę otrzymania ponad 150 mln euro. - Jest na to czas do końca lutego, a widzę ciemność - ucina przewodnicząca sejmiku. - Panowie różnią się od siebie wizją kształtu ZIT-u, sposobem zarządzania, podziałem pieniędzy. Brakuje woli i zrozumienia konsekwencji, które są z tym związane.
Jeśli Rafał Bruski i Michał Zaleski nie wypracują wspólnego stanowiska, zaprzepaścimy szansę otrzymania ponad 150 mln euro. - Jest na to czas do końca lutego, a widzę ciemność - ucina przewodnicząca sejmiku. - Panowie różnią się od siebie wizją kształtu ZIT-u, sposobem zarządzania, podziałem pieniędzy. Brakuje woli i zrozumienia konsekwencji, które są z tym związane.
Jakuta zaapelowała do marszałka Piotra Całbeckiego, by zwrócił się z pytaniem do wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej, czy będzie możliwość utworzenia dwóch ZIT-ów. W takim przypadku byłaby szansa, by nie utracić chociaż części tych pieniędzy. Piotr Popa, rzecznik prasowy resortu mówi "Gazecie" jednoznacznie. - Rząd w styczniu przyjął Umowę Partnerstwa, która wskazuje, że w województwie kujawsko-pomorskim występuje jeden zwarty obszar funkcjonalny, w skład którego wchodzą Bydgoszcz i Toruń - tłumaczy. - Dlatego ministerstwo nie widzi możliwości utworzenia dwóch osobnych ZIT-ów.
- Jakie będą tego konsekwencje? - dopytujemy.
- Utracicie pieniądze przeznaczone na realizację toruńsko-bydgoskiego ZIT-u - odpowiada krótko rzecznik.
Coraz mniej szans na porozumienie widzi Piotr Całbecki, marszałek województwa. Jego zdaniem - debata między prezydentami skupia się na mało istotnych kwestiach. Podkreśla, że gdy inne duże miasta poświęcają czas na przygotowanie projektów do realizacji, u nas o tym nic się nie mówi.
- Słyszę za to dyskusję o paprotkowych funkcjach. Powiem szczerze, że mamy patową sytuację i nie wiem, co dalej robić - rozkłada ręce.
Na razie nic nie wskazuje, by prezydenci zamierzali odpuszczać. Rafał Bruski stawia sprawę jasno: siedziba ZIT-u musi być w Bydgoszczy, na jego czele ma stać prezydent naszego miasta, a system podejmowania decyzji preferować miasto nad Brdą. Na razie oprócz bydgoskich radnych na takie rozwiązanie zgodził się Łabiszyn. W ciągu najbliższych dni stanowiska mają wypracować pozostałe gminy, które miałyby ZIT tworzyć. Bruski przekonuje, że teraz wszystko leży przede wszystkim w rękach Michała Zaleskiego. Zdaniem prezydenta Bydgoszczy kształt proponowanego przez niego ZIT-u odzwierciedla dokumenty rządowe i uwypukla różnice w potencjałach obu miast.
- Nie słyszałem żadnego głosu opartego na faktach i liczbach, podważającego to stwierdzenie - mówi. - Wierzę, że do końca miesiąca gminy wokół Bydgoszczy poprą naszą propozycję. W tym momencie do utworzenia i wdrożenia ZIT-u brakować będzie tylko podpisu prezydenta Zaleskiego - mówi.
Ale nic nie wskazuje, żeby ten zamierzał popierać takie stanowisko. Toruń oczekuje partnerskiej współpracy, a nie dyktatu jednego z miast. Przewodnicząca Jakuta ma nadzieję, że obaj prezydenci w porę oprzytomnieją i jednak znajdą wolę kompromisu.
- Apeluję do panów prezydentów, by mieli szacunek do mieszkańców. Liczę, że on zwycięży - mówi przewodnicząca sejmiku.
- Jakie będą tego konsekwencje? - dopytujemy.
- Utracicie pieniądze przeznaczone na realizację toruńsko-bydgoskiego ZIT-u - odpowiada krótko rzecznik.
Coraz mniej szans na porozumienie widzi Piotr Całbecki, marszałek województwa. Jego zdaniem - debata między prezydentami skupia się na mało istotnych kwestiach. Podkreśla, że gdy inne duże miasta poświęcają czas na przygotowanie projektów do realizacji, u nas o tym nic się nie mówi.
- Słyszę za to dyskusję o paprotkowych funkcjach. Powiem szczerze, że mamy patową sytuację i nie wiem, co dalej robić - rozkłada ręce.
Na razie nic nie wskazuje, by prezydenci zamierzali odpuszczać. Rafał Bruski stawia sprawę jasno: siedziba ZIT-u musi być w Bydgoszczy, na jego czele ma stać prezydent naszego miasta, a system podejmowania decyzji preferować miasto nad Brdą. Na razie oprócz bydgoskich radnych na takie rozwiązanie zgodził się Łabiszyn. W ciągu najbliższych dni stanowiska mają wypracować pozostałe gminy, które miałyby ZIT tworzyć. Bruski przekonuje, że teraz wszystko leży przede wszystkim w rękach Michała Zaleskiego. Zdaniem prezydenta Bydgoszczy kształt proponowanego przez niego ZIT-u odzwierciedla dokumenty rządowe i uwypukla różnice w potencjałach obu miast.
- Nie słyszałem żadnego głosu opartego na faktach i liczbach, podważającego to stwierdzenie - mówi. - Wierzę, że do końca miesiąca gminy wokół Bydgoszczy poprą naszą propozycję. W tym momencie do utworzenia i wdrożenia ZIT-u brakować będzie tylko podpisu prezydenta Zaleskiego - mówi.
Ale nic nie wskazuje, żeby ten zamierzał popierać takie stanowisko. Toruń oczekuje partnerskiej współpracy, a nie dyktatu jednego z miast. Przewodnicząca Jakuta ma nadzieję, że obaj prezydenci w porę oprzytomnieją i jednak znajdą wolę kompromisu.
- Apeluję do panów prezydentów, by mieli szacunek do mieszkańców. Liczę, że on zwycięży - mówi przewodnicząca sejmiku.
Komentarze (52)
Poza tym nie będzie nas kosztował 153 mln. euro, lecz tylko tą część, którą w swej łaskawości toruński marszałek przeznaczyłby dla bydgoszczan. A jednocześnie zgadzając się na toruńskie warunki ZIT-owskie pozbawilibyśmy się niezależności na długie lata, gdyż tylko o to wrednym torunianom chodzi, aby wykazać, że wspólny ZIT jest preludium do wspólnej metropolii, a potem doić kasę bydgoszczan bez końca.
Na to nie ma i nie będzie bydgoskiej zgody.
Lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć.
Należałoby raczej napisać, iż megalomaństwo i pasożytnictwo torunian będzie nas tyle kosztowało (jak w tytule).
Przecież oni spełniają tylko jeden na 9 warunków bycia metropolią i bez bydgoszczan, którzy spełniają wszystkie warunki ( oczywiście wliczając AMB podstępnie przeniesioną administracyjnie do wrogiego miasta) nic nie mogą osiągnąć. Dlatego ryją politycznie i w swoim megalomaństwie już dawno ocierają się o szczyty głupoty.
Przecież nigdzie na świecie nie ma takiej sytuacji, aby miasto o połowę mniejsze rządziło tym miastem większym, a do tego jeszcze zmuszało je do współpracy, której absolutnie mieszkańcy tego większego miasta nie chcą. To tylko w chorym polskim systemie politycznym są możliwe takie patologie.
Ani na krok nie ustępuj Bruski - tego od Ciebie oczekują bydgoszczanie. A Aładowicza ni czytaj, bo on napisze wszystko, żeby zrobić dobrze Toruniowi.
wyborcza znowu manipuluje, dlaczego taki kłamliwy tytuł. Nic nie będzie nas to kosztowało, Może tylko nie będziemy musieli dokładać się do bzdurnych projektów wymyślanych w Toruniu ot taka to będzie strata - czysty zysk dla miasta. Jeżeli to ma być pomoc UE to powinna to być dopłata do tego co my potrzebujemy. Dość finansowania toruńskich fanaberii. Nie pozwólmy zawłaszczyć kolejnych naszych pieniedzy przez nieudaczników, teraz jak i w przyszłości a wspólny ZIT to własnie droga do takiego zawłaszczenia..
A tak nawiasem mówiąc - co do gadania ma jakiś ministerialny urzędniczyna.
Bydgoszczanie muszą pisać skargę do UE. W obecnej sytuacji politycznej innego wyjścia nie ma. Na obiektywizm urzędników zdominowanych przez rządzących w Polsce polityków liczyć absolutnie nie można.
Niepojęta jest głupota tej sytuacji i tego zmuszania bydgoszczan do wspólnego ZIT z torunianami.
Dlaczego Bydgoszcz zmusza się do ZIT z Toruniem a Gorzów i Zielona Góra mogą mieć osobne ZIT-y , chyba nie dla tego aby znowu okraść Bydgoszcz z kasy w ramach partnerskiej współpracy rozumianej przez Toruń Pozdro Paweł
OdpowiedzUsuńSą wyjątki od reguły .
OdpowiedzUsuńhttp://www.portalsamorzadowy.pl/fundusze-europejskie/,57142.html
Pozdrawiam andula.