środa, 28 sierpnia 2024

Przypominam - 45

Historia naprawdę lubi się powtarzać.  Zazwyczaj jej powtórzenie jest farsą tego co było poprzednio.

Poniżej, moim zdaniem, największa hańba polskiej demokracji po 1989 roku. 

Bolek i Mietek (z Bydgoszczy ów Mietek)

Prezydent i kapciowy.

Co to o nas świadczy?

To znaczy, że byliśmy i nadal jesteśmy durniami.

Nasuwa się na usta myśl znanego filozofa, który twierdzi - "Nie walcz z idiotami.  Mają przewagę liczebną"

Poniżej Bolek i Mietek:

Bolek i Mietek


Poprzedni post z tego cyklu.

poniedziałek, 26 sierpnia 2024

Czas na sen - 1

Niestety (lub stety) mój co nocny sen zaczyna się zazwyczaj o godzinie czwartej nad ranem (Krzysztof Myszkowski SDM)  chociaż, tak naprawdę jest to przeważnie znacznie później (lub wcześniej) to zależy od punktu widzenia. 

Sen to coś pomiędzy rzeczywistością, a tym co nią nie jest. 

Dlatego też  nie wierzmy w sny,  albo i w  nie wierzymy.

Ale, czy naprawdę wierzymy?  

To mój przed poranny widok, kiedy idę z mojej łazienki spać do mojej sypialni.  


Na zewnątrz już robi się jasno, ale w moim pokoju jeszcze lampa się świeci.



piątek, 23 sierpnia 2024

Przypominam - 44 (owe mickiewiczowskie - magiczne)

Był w latach 70-tych ubiegłego wieku taki studencki klub zwany Loszkiem.  Mieścił się on w piwnicach Wydziału Budownictwa Lądowego ATR w Bydgoszczy na ulicy Grodzkiej.

Tutaj namiętnie grano w brydża i to często w trakcie trwających wykładów.

Tutaj był bardzo dobry i tani (jak na ówczesne czasy) bufet.

Tutaj bywały atmosfery kabaretowe, żeglarskie, dyskotekowe, turystyczne, artystyczne i inne.

Ja brałem w nich udział, a nieliczne ślady tego udziału pozostały na zdjęciach z tamtych lat.

Poniżej zdjęcie z imprezy w Loszku z maja 1975 roku.

Post




czwartek, 22 sierpnia 2024

Osielsko - gminne ciekawostki - 1

Poniżej seria znaków drogowych usytuowanych przed skrzyżowaniem ulicy Olimpijczyków z ulicą Kopernika w Niemczu.

Trudno mi się pokusić o jakiś sensowny komentarz.  Pewnie, jak zwykle, znajdą się osoby ze zdaniem przeciwnym, ale proszę o sensowną argumentację.

Znaków dużo, czasu mało, a percepcja zależy od prędkości poruszających się pojazdów.

Jadących, tak jak ja, rowerem w momencie robienia owych zdjęć, to na pewno ona (owa percepcja) wystarczy, ale czym  innym jest ona dla pojazdów poruszających się znacznie szybszymi pojazdami niż mój rower. 

 








wtorek, 20 sierpnia 2024

Ciekawe.

Ciekawe czy ktoś wie gdzie zrobiłem poniższe zdjęcie.

Na zdjęciu moja córka, a zdjęcie wykonałem w Padwie, w maju 2002 roku.




poniedziałek, 19 sierpnia 2024

niedziela, 18 sierpnia 2024

Giną polskie lasy - 2

Od lat trwa intensywna wycinka polskich lasów. Nie wiem dlaczego tak się dzieje.  Ale się dzieje.  Polskie drewno z owych wycinek trafia w ogromnych ilościach do "ikei", a także do Chin, a nawet do krajów skandynawskich, gdzie lasy stanowią większość powierzchni owych krajów.  U nas to tylko około 30%  i ciągle się zmniejsza efektywność oddziaływania polskich lasów na nasze środowisko

Dlaczego?

Ciekaw byłbym obiektywnym w tej sprawie opiniom z innych rejonów naszego pięknego kraju.

Poniżej kilka moich zdjęć, które wykonałem we wrześniu 2023 roku. 

Tną lasy na potęgę i nic nie jest w stanie tego zatrzymać.

Niby sadzą nowe uprawy leśne, ale te potrzebują przynajmniej 30 lat, aby dorównać stanem oddziaływania na nasze środowisko jak to czyniły owe wycięte lasy.

A co w owej przerwie?  





Był las i nie ma lasu.  Tuż obok leśniczówki w Maksymilianowie

Jest las.  W połowie drogi pomiędzy Niemczem , a Smukałą

Las w Rynkowie.  Jeszcze nie wycięty.

Poprzedni post z tego cyklu





czwartek, 15 sierpnia 2024

Giną polskie lasy - 1

Od prawie 33 lat dużo czasu przebywam (w grudniu 1991 roku nabyłem siedzisko w Niemczu) w podbydgoskich lasach w okolicach Maksymilianowa, Smukały, Nowego Mostka, Samociążka.

Przebywam często i to długimi godzinami w okolicznych lasach bo to relaks, to grzyby, to zdrowie.

Obecnie, od kilku lat, przerażony jestem skalą dewastacji tych podbydgoskich ( i pewnie nie tylko) lasów.

Wycinane są całe sektory o powierzchni czterech hektarów.  Niszczone są nie tylko ulubione moje, od ponad 30 lat miejsca (grzyby), ale także ulubione widoki, o innych walorach tych niszczonych miejsc, nie wspominając.

Dlaczego to czynimy?  Czy tylko dla premii i pensji ludzi tych co to czynią?

Czy to prawda, że eksportujemy drewno z naszych polskich lasów do Skandynawii (Ikea)?  A dlaczego oni nie korzystają z drewna ze swoich lasów?  Czy to prawda, że eksportujemy nasze drewno (nazwa symboliczna oznaczająca produkty z naszych lasów) do Chin?  A może do jeszcze innych krajów?

Poniżej jedno z owych zniszczonych miejsc:




Kolejne cztery hektary lasu wycięte w 2024 roku w lesie pomiędzy Niemczem, a Smukałą.

c.d.n.


wtorek, 13 sierpnia 2024

Melchior Wańkowicz - "Ziele na kraterze".

Poniżej moje refleksje po przeczytaniu tej wspaniałej książki.  Poniższy tekst zamieściłem na moim blogu prawie 12 lat temu.  I nadal uważam, że warto przeczytać. Polecam tym bardziej bo ostatnio ponownie ją przeczytałem i nie zmieniłem zdania.  A czasami tak jest, że gdy po latach coś czytam ponownie to raczej się rozczarowuję niż odwrotnie.

Warto przeczytać - 5

MELCHIOR  WAŃKOWICZ  "ZIELE NA KRATERZE'

Właśnie skończyłem czytać wspaniałą książkę Melchiora Wańkowicza  "Ziele na kraterze".  Jest to w zasadzie historia rodziny Melchiora Wańkowicza opowiedziana od chwili narodzin jego dwóch córek do ich pełnej dorosłości.  Nie jest to jednak żadna biografia, ani dziennik, czy coś podobnego.

 W zasadzie akcja powieści toczy się chronologicznie, ale są tutaj rozmaite dygresje, powroty do innych czasów, a także wspomnienia autora z jego młodości.   Książka napisana jest piękną, bogatą, potoczystą polszczyzną, taką jakiej dzisiaj nie spotykamy już nigdzie, ani we współczesnej literaturze, ani we filmach, reportażach, pamiętnikach, czy  innych formach twórczości.  Bogactwo formy i języka jest zadziwiające.  Melchior Wańkowicz był wspaniałym erudytą, pozbawionym zarozumiałości  w sensie posiadania bezwzględnej racji w tym o czym pisał.  Był człowiekiem pełnym autoironii i niesamowitych pomysłów.  Był bardzo wykształcony, popularny, szczególnie po wydaniu powieści "Na tropach Smętka".  Był jedną z najbardziej znanych osób przedwojennej Polski.  Dużo pisał, dużo podróżował, pełnił  wiele  funkcji, był lubiany, czytany i cytowany.

Książka pokazuje nam dorastanie jego córek we warszawskim mieszkaniu, w rodzinnych dworach i w ich "domeczku",  jak nazwali, po osobistym wybudowaniu, swój dom na warszawskim Żoliborzu.  Mówi o relacjach pomiędzy ojcem, matką i córkami od najmłodszych dziecinnych lat do lat dorosłości.  Pokazuje taki świat jakiego już nie ma.  Pokazuje rodzinę od środka, przytacza masę dziecięcych powiedzonek, rodzinnych historyjek, a później wzruszająco ukazuje okres szkolny, maturę, pomaturalną podróż córek rowerami po Francji, z licznymi przygodami i zdarzeniami i później dalsze nauki i koleje życia.

Wszystko to opisane jest w formie luźnych opowiastek,  niesamowicie ciekawych, nabitych faktami, jest pełne wniosków  z obserwacji, ocen, a także mniejszych i większych,  wątpliwości.  Jak napisał sam Melchior Wańkowicz jest to książka ze wzruszeń i przypomnień. Książka  napisane jest w emocjonalny, często chwytający za serce, sposób.

Powieść pełna jest miłości do córek i żony.  Jest rubaszna, czasami śmieszna, czasami, w latach wojny, straszna, ale zawsze bardzo interesująca.  Autor z ogromną swadą opisuje życie rodzinne, koleje losów rodziny, zwyczaje, podróże, a także ukazuje wspaniałą panoramę przedwojennej Polski, a potem okrutne czasy wojenne. 

Tytułowe ziele na kraterze to głównie jego córki, których, najpierw dzieciństwo, a potem młodość i dorastanie Melchior Wańkowicz porównuje do ziela rosnącego na żyznym kraterze.  Ziela które poddane jest licznym wichrom, deszczom, słotom, a także słońcu i pięknej pogodzie.   Powieść jest bardzo ciekawa, napisana lekko i wspaniale, jej przeczytanie bardzo wzbogaca i to na wielu płaszczyznach, jest ogromną przyjemnością, a także zmusza do refleksji, porównań i zastanowienia się nad wieloma kwestiami, które porusza, od tych najbardziej błahych do tych najbardziej zasadniczych.

Gorąco polecam.

niedziela, 11 sierpnia 2024

Przypominam - po raz trzeci. Bo sądzę, że warto.

 

sobota, 11 maja 2019

Sens życia.

Nikt tak naprawdę nie wie, nie ma pojęcia jaki jest sens jego życia.  Teorii na ten temat jest tyle ile ludzi na tej naszej planecie.  Religie próbują nadać sens temu sensowi, ale czy nie bardziej próbują manipulować maluczkimi uważając (w postaciach owych niby przedstawicielach Boga) się za lepszych, za tych co to.........i tak dalej.  Bo przecież zawsze znajdą się ci co mają inne zdanie, są mądrzejsi, są bardziej wierni, są doskonalsi, są po prostu tymi, którym wydaje się, że inni muszą podążać ich drogą, a jeżeli tego nie czynią to błądzą i zasługują na wieczne potępienie.

Religia jest formą władzy jednych nad innymi.  Tworząc religijne teorie więzimy tych co w ową lub inną religię, wierzą.  Tworzymy przestrzeń do panowania nad innymi.  Tylko dlaczego to czynimy?

Nie chciałbym dalej rozważać, aby się nie narażać.  Mnie tam to za jedno, ale nie brakuje fanatyków, głupców i cymbałów, którzy chętnie zlikwidowaliby tych mających odmienne, niż oni, zdania czy poglądy. 

Cóż chciałem powiedzieć pisząc to co powyżej ?

Chciałem zmusić do refleksji.  Chciałem powiedzieć, że nie ma jednej, jedynej prawdy.

Sensem życia jest samo życie, a najbardziej szczęśliwi są ci co nie krzywdząc innych osiągają własne szczęście.  Własne szczęście w powodzi codzienności.

Te moje dywagacje mogą wydawać się naiwne, albo nawet głupie, lecz moim zdaniem warte są refleksji.

Szczęście przybiera różne formy i oblicza, ale zawsze jest ulotne i trzeba je umieć chwytać i umieć cieszyć się chwilą bo jak śpiewał Ryszard Riedel z zespołem Dżem - "Żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi bo nie jesteś sam chwila która trwa może być najlepszą z twoich chwil. "

Każdy ma swoją wizje szczęścia i swoje wspaniałe oczekiwania, ale często przeżywając owe chwile nawet nie zdaje sobie z tego sprawy.

Refleksje zazwyczaj przychodzą później i żal nam tamtych chwil, ale jakżeż wielką sztuką jest autentyczne cieszenie się szczęśliwymi chwilami, gdy one trwają.  Niestety najczęściej nie mamy najmniejszego pojęcia, że to w tym momencie mijają te nasze szczęśliwe chwile.

Warto się nad tym zastanowić.  Przystanąć, pomyśleć, ucieszyć się ową chwilą.

Na moim blogu dużo takich chwil szczęścia zamieściłem.

Poniżej jedna z nich.


https://dziwnabydgoszcz.blogspot.com/2014/05/bieszczady-sierpien-1992.html

4 komentarze:

  1. Piękny wpis Panie Andrzeju, samo sedno! Pozdrawiamy znad Mar Menor, Mirka i Andrzej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za dobre słowo. Pozdrawiamy z majowej pod-bydgoskiej wioski.

      Usuń
  2. Bardzo ładny wpis, mam tylko jedną drobną uwagę, że kiedy zespół Dżem wykonywał piosenkę "Do Kołyski", Ryszard Riedel nie żył od kilkunastu lat, a śpiewał - i tekst napisał - Maciej Balcar. 


  3.                                                   Poprzedni post z tego cyklu

czwartek, 8 sierpnia 2024

Bydgoskie dziwadło - czwarty raz na moim blogu. I co dalej?

Minęło już ponad 12 lat, gdy pierwszy raz na moim blogu napisałem o bydgoskim dziwadle.  Czyli o pomniku znajdującym się na skwerze u zbiegu ulic Staszica i Markwarta.  Ten pomnik autorstwa znanego bydgoskiego plastyka pana Stanisława Lejkowskiego, popada w coraz większą ruinę.

Obecnie odgrodzono go barierkami i tak od lat to trwa.

Czy naprawdę nie można tego pomnika i jego otoczenie porządnie zrewitalizować?

Przecież to najpiękniejsza dzielnica Bydgoszczy i do tego sąsiedztwo najlepszego bydgoskiego gimnazjum oraz UKW (dawniej TK), i wspaniałej dzielnicy o nazwie Sielanka.

Dlaczego od kilkunastu lat, gdy o tym piszę na moim blogu nie udało się nic z tym pomnikiem zrobić?

Pierwszy mój tekst o tym pomniku 

Drugi mój tekst o tym pomniku

Mój trzeci post o tym pomniku

I zdjęcie sprzed tygodnia owego "Dziwadła".

Zdjęcie z 03.08.2024 roku



poniedziałek, 5 sierpnia 2024

Nasz dom

W tym domu mieszkamy od czerwca 2015 roku i jesteśmy szczęśliwi mieszkając tutaj.  Co prawda każdego roku mieszkamy tutaj tylko przez pół roku, ale w tym okresie jest nam cudownie.  Trasy rowerowe, trasy piesze, zbieranie grzybów, Myślęcinek, Ogród Botaniczny, koncerty w Bydgoszczy Borówno, Samociążek, Koronowo i tak dalej. I oczywiście co wtorek brydż w świetlicy w Żołędowie.  I zajęcia grupy plastycznej (moja żona) pod kierunkiem fantastycznego pana Pawła.

Rowerami, lub pieszo i to bez względu na pogodę.  Zawsze to minimum czyli przynajmniej piętnaście tysięcy kroków dziennie, albo ponad 20 km rowerem.

Dopóki zdrowie pozwoli, dopóty zawsze.

Poniżej nasz dom, nasze miejsce startu i nasza kolejna podróż w przyjemność czasu.






niedziela, 4 sierpnia 2024

Koncert przy fontannie w sobotę 03.08 2024 roku.

Jacek Cygan był atrakcją tego koncertu.  Pięknie mówił i ładnie śpiewał, ale niestety niczego nie widziałem, chociaż doskonale słyszałem.

Remont Placu Wolności znacznie ograniczył możliwości obejrzenia wykonawców na owej scenie przy fantastycznej fontannie "Potop". 

Tyle co zobaczyłem to na dwóch poniższych zdjęciach.  Chciałem zrobić lepsze zdjęcia, ale niezbyt sympatyczne bydgoszczanki mi to uniemożliwiły. 


 Nie widziałem, ale słyszałem.