poniedziałek, 25 lipca 2016

Bydexit - wreszcie.

Wreszcie po 17 latach walki z toruńską dominacją, megalomanią i głupotą doczekałem się jednego artykułu, który zauważył po tylu latach to co ja widziałem i wiedziałem od samego początku utworzenia tego dziwacznego tworu nazwanego kujawsko-pomorskim.  Zresztą nazwa mojego bloga to przede wszystkim właśnie odniesienie się do owych dziwacznych relacji pomiędzy miastem dwukrotnie mniejszym, a Bydgoszczą.

Szkoda, że tak późno i szkoda, że nie stać bydgoskich polityków wszystkich szczebli na zajęcie jednoznacznego stanowiska w sprawie utworzenia województwa bydgoskiego i zakończenia tego haniebnego okresu swoistej toruńskiej okupacji grodu nad Brdą.

Wiele i często (także na moim blogu) pisałem o wszystkich tych skrajnie niekorzystnych dla bydgoszczan, przejawach owej "współpracy" dlatego nie będę się powtarzał.

Jednak zamieszczony w dzisiejszej lokalnej bydgoskiej GW artykuł uważam za historyczny i oby zapoczątkował tak potrzebny przełom.

Poniżej wspomniany tekst:

Bydexit na 20-lecie. Dajmy sobie spokój z takim 


województwem


Marcin Kowalski
 
21.07.2016 23:01
Powiedzmy sobie szczerze. Województwo w stanie ciągłej kłótni nie ma racji bytu. 
Uczcijmy 20-lecie tego nieudanego związku pokojowym rozstaniem.

Województwo kujawsko-pomorskie z dwiema stolicami nie zdało egzaminu. Czas na rozwód. Uczcijmy 20-lecie tego nieudanego związku pokojowym rozstaniem.

Okazja jest znakomita - 24 lipca 2018 roku mija 20 lat od utworzenia województwa. Ktoś powie, że to przecież za dwa lata. Żeby rozstanie przebiegło spokojnie i z jak najmniejszą stratą dla ludzi, dwa lata to idealny czas, by proces przeprowadzić sprawnie i skutecznie. 

Od początku, czyli reformy administracyjnej rządu Jerzego Buzka, wiadomo było, że województwa dwustołeczne są swego rodzaju eksperymentem. Każde wyjście było ryzykowne, twórca nowego podziału administracyjnego kraju Michał Kulesza wybrał opcję dwóch regionów, z dwiema stolicami: Lubuskie (Zielona Góra oraz Gorzów) i Kujawsko-Pomorskie (Bydgoszcz oraz Toruń). Trudno mieć do niego pretensje. Model mógł się równie dobrze sprawdzić, jak i okazać klęską. Nigdy wcześniej tego typu rozwiązania nie testowaliśmy. Dziś już wiemy, że samorządowe małżeństwo z rozsądku nie zostało skonsumowane, a od kilku lat trwanie w nim stało się katorgą. 

To nie miejsce i czas, żeby wymieniać grzechy, szukać winnych. Pozostanę przy stwierdzeniu, że kolejne zadymy wywoływane raz przez jedną, raz przez drugą stronę, doprowadziły do sytuacji, w której wszyscy się znaleźliśmy: między Toruniem a Bydgoszczą przepaść jest większa niż Rów Mariański. Nie istnieje ludzka siła, by ją zakopać. Pozostali mieszkańcy województwa patrzą na tę czarną dziurę z niesmakiem i zdezorientowaniem. Mają dość sporów, dla nich jałowych i mało interesujących. Co obchodzi inowrocławian, jak się nazywa Port Lotniczy? Albo na ile jest interesujące dla kruszwiczan, czy jedyna w województwie uczelnia kształcąca lekarzy to Collegium Medicum UMK czy Uniwersytet Medyczny wBydgoszczy? To są problemy, którymi żyją bydgoszczanie i torunianie, reszta województwa ma je gdzieś.

Nie udało się - trzeba powiedzieć głośno, a nawet krzyknąć. Nawalili kolejni marszałkowie faworyzujący Toruń, nawaliła elita i władza z dwóch największych miast regionu, swoje grzeszki mają na koncie wojewodowie. Miałem cień nadziei, że młody wilczek prawicy Mikołaj Bogdanowicz postara się przełamać impas i dokona przełomu. Byłem głupcem. Tydzień temu słuchałem jego konferencji prasowej podsumowującej festyn wojskowy w Toruniu, zwołanej chyba po to, by mógł się wyżyć na prezydencie Bydgoszczy, czułem niesmak i wstyd. Tak wygląda budowanie zgody? Nawet bydgoscy zwolennicy PiS nie kryją zażenowania postępowaniem wojewody. 

Przyznam szczerze: nie wiem, co dalej. Wiem, że Kujawsko-Pomorskie straciło sens. Rząd PiS zamiast zajmować się kuriozalną próbą wydzielenia województwa środkowopomorskiego z Koszalinem jako stolicą, powinien utworzyć województwo bydgoskie. Jakie powiaty mają wejść w jego skład? Te, których mieszkańcy poprą taką decyzję w referendum. Co z Włocławkiem i Toruniem? Chyba najlepszym rozwiązaniem też byłby plebiscyt. Włocławek chętnie przygarnie Łódź, Toruń może wrócić do macierzy, czyli do Pomorza. Nowe województwo bydgoskie pewnie będzie najmniejsze i najsłabsze w Polsce, ale suweren ma przecież prawo do decydowania o swoim losie. 

Nie ma już cienia nadziei na uratowanie tego związku. Można oczywiście w nim dalej trwać, ale czy nie szkoda energii nas wszystkich? Czy nie lepiej ją spożytkować na ustalenie mądrych ram rozwodowych i po 20 latach rozpocząć nowe, samodzielne życie? Najwyższy czas na Bydexit. Jeśli nie teraz, to taka okazja nie zdarzy się już nigdy. 

Poniżej moja opinia pod tym artykułem:

semeon
Oceniono 12 razy 10
Już u zarania tworzenia tego dziwoląga zwanego kuj.-pom. leżał zgniły kompromis, którego głównymi twórcami byli pani Grześkowiak (wówczas marszałek senatu i prawa ręka pięknego Maryjana - "twórcy" czterech reform, które miały pozwolić hordom aws-iaków dorwać się do władzy na wszystkich ich szczeblach) oraz pan Rulewski - senator dziwoląg.

Pamiętajmy, że torunianie chcieli do Gdańska, a bydgoszczanie walczyli jak lwy o swoje województwo. Zaś w wyniku tego zgniłego kompromisu przeciwnicy utworzenia województwa zyskali prawie wszystko, a ci co walczyli o województwo zostali z przysłowiową ręką w nocniku.

Od lat nawołuję do rozwodu. Pisałem także tysiące razy na różnych forach, także GW, że tak dalej być nie może. Apeluję od lat na moim blogu "dziwnabydgoszcz" do bydgoszczan, aby się obudzili i wzięli sprawy w swoje ręce bo przecież nie może o połowę mniejsze miasto rządzić miastem dwukrotnie większym, wydzielać mu pieniądze, zabierać urzędy, szpitale, uczenie, a nawet nazwy. To jest poniżające, ohydne, głupie i bez sensu.

Żadną miarą na dłuższy czas nie może się taka sytuacja ostać.

IM WCZEŚNIEJ SIĘ ZBUNTUJEMY TYM LEPIEJ DLA NAS




5 komentarzy:

  1. Od dawna mówię głośno: będzie niedługo zmiana, będzie szansa, bądźmy gotowi. Nie czekam na nikogo, rozmawiam z samorządowcami z Pomorza, z Wielkopolski. Województwo bydgoskie powstanie jeśli my sami wstaniemy z kolan!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za te słowa. Ja protestowałem już jak województwo powstawało. Chodziłem na spotkania z Kuleszą, Stępniem i innymi i głośno oraz publicznie wyrażałem swoje opinie. Niestety niewielkie miały one znaczenie. Cieszę się, że poseł RP tak pisze. Ale co z innymi bydgoskimi posłami, senatorami, radnymi i innymi bydgoskimi politykami? Najwyższa pora opowiedzieć się, czy jesteście oportunistami (ugodowcami) toruńskimi, czy bydgoszczanami?

    OdpowiedzUsuń
  3. Bydgoszczanie sami dają się upokarzać od lat. Poczucie racji niczego nie zmienia. Odwaga i działanie - tak.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się. Nie wystarczy mieć rację, ale potrzeba siły, aby te racje wcielić w życie. Ponieważ w zasadzie współczesna siła to tylko chwilowe przewagi polityczne, to układy między ludzkie, zależności kapitałowe, powiązania ideologiczne, religia, przekonania i parę innych tego typu imponderabiliów dlatego przegrywamy. Musimy pokazać w sposób naturalny i bezpośredni (jak np. górnicy) naszą siłę, a wtedy te pozory siły (wymienione wyżej) nie będą w stanie nam się przeciwstawić. One żerują tylko na niewiedzy i na braku zaangażowania lokalnych społeczności.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy nie było by prościej wymienić skład sejmiku wojewódzkiego? Wybory samorządowe za dwa lata, przy dobrym nagłośnieniu sprawy (przez wszystkich zainteresowanych dobrem naszego miasta, ale i dobrem zachodniej części województwa)jest szansa pogonić to piernikowe złodziejstwo, przecież jest nas więcej po tej dobrej stronie Wisły. Nie wiem, ale może była by możliwość w dalszej perspektywie przeniesienia siedziby sejmiku do Bydgoszczy(?). Moim skromnym zdaniem Bydexit raczej tematu nie rozwiązuje no chyba, że chcemy znaleźć się w Wielkopolsce, ale chyba nie oto chodzi.

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli chcesz wyraź swoją opinię