Polecam światowy bestseller:
Gregory David Roberts "SHANTARAM"
Książka liczy prawie 800 stron i jest swoistą autobiografią gangstera z Melbourne, który uciekł z tamtejszego więzienia w trakcie odsiadywania długiego wyroku i trafił do Bombaju w Indiach, gdzie przebywał kilkanaście lat po czym został ponownie złapany, ale we Frankfurcie nad Menem, deportowany do Australii i ponownie osadzony we więzieniu. I wtedy zaczął pisać tą powieść.
Znajdujemy klimat Indii, a szczególnie Bombaju i północnych wsi hinduskich. Trafiamy na wojnę w Afganistanie. Akcje toczy się głównie w latach osiemdziesiątych XX wieku.
Poznajemy wprost niewyobrażalną nędzę hinduską, ale poznajemy także świat bogaczy. Wiele miejsc, zachowań i zdarzeń opisanych jest bardzo szczegółowo.
Książka zadziwia swoim klimatem, pokazuje hinduskie charaktery, pokazuje bombajską rzeczywistość tamtego okresu, a przecież obecnie Bombaj to drugie co do wielkości miasto Świata.
Mnie osobiście oprócz zaskoczenia, sposobu narracji, rodzaju akcji i wielu innych elementów jakie ta powieść przynosiła, przynosiła także czasami irytację, a nawet niechęć i nieraz musiałem się mocno mobilizować, aby czytać dalej.
Jednak pomimo tego akcja w powieści toczy się dosyć wartko. Mamy wielką miłość, mamy gangsterski świat Bombaju z handlem narkotykami, lekarstwami, walutą, fałszywymi paszportami, ale mamy także gangsterskie porachunki. Oglądamy skraj bombajskiej nędzy, ale także przeżywamy z bohaterami ich poświęcenie nawet dla drobnych spraw, pomysłowość i spotykamy się z niebywałymi pokładami przyjaźni, a także podziwiamy nadzwyczajną ludzką solidarność.
Do tego główny bohater jest bardzo intrygującą postacią i co rusz nas zaskakuje. Potrafi zjednywać sobie ludzi, ale także dobrze ich oceniać. Rozpaczliwie szuka swojego miejsca po utracie wszystkiego co miał przed więzieniem. Szuka miłości, szuka zrozumienia, przyjaźni, a nawet nowego ojca. Prowadzi długie filozoficzne dyskusje, które są bardzo ciekawe i niosą w sobie wiele pytań, które czytelnik sam sobie zadaje. Te nieraz bardzo uczone dysputy niosą ogromne pokłady wiedzy ukazując zarazem inteligencję i erudycję autora. A wszystko to w dużym dystansie do siebie, a nawet rzekłbym, że często z umiejętnie zakamuflowaną autoironią, albo w ogóle ironią dotyczącą naszego bytu.
W książce znajdujemy wiele gotowych, moim zdaniem, bardzo trafnych ocen, wiele wiedzy z filozofii hinduskiej i islamskiej.
Aby jeszcze bardziej zachęcić do czytania przytoczę parę perełek:
"Ludzie wierzący zbyt wiele zainwestowali we własne umowy z Bogiem i Niebiosami, żeby osiągnąć zgodę z czymkolwiek" (str. 415)
"Bogacze każdego kraju i systemu zawsze otrzymują najlepszą sprawiedliwość, jaką można kupić" (str. 488)
" Bohaterowie występują wyłącznie w trzech odmianach: martwej, przegranej, albo wątpliwej".
"Każdy na calutkim Świecie był Hindusem co najmniej w jednym wcieleniu". (str. 792)
Naprawdę warto wejść do świata tej powieści. Łatwo nie będzie, ale nikt nie pożałuje.
Poprzedni post z tego cyklu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeżeli chcesz wyraź swoją opinię