czwartek, 14 listopada 2013

Bydgoszcz - kilka zdań prawdy o aktualnej sytuacji miasta.


Z Piotrem Cyprysem, prezesem Stowarzyszenia Metropolia Bydgoska, rozmawia Joanna Stecka

Rozmowa opublikowana w:

bliskonas.info - bezpłatny dwutygodnik kujawsko - pomorski  z 15.11.2013   Nakład  50 000  egzemplarzy.


ZMARNOWANA SZANSA

– Panie Prezesie, proszę przybliżyć Czytelnikom Stowarzyszenie Metropolia Bydgoska. Jaki jest cel powołania i istnienia Stowarzyszenia?

– Powstanie Stowarzyszenia Metropolia Bydgoska jest odpowiedzią na pogarszającą się sytuację mieszkańców regionu, która bezpośrednio wynika ze złej polityki regionalnej prowadzonej przez toruński zarząd województwa, a także z niedostrzegania naszych potrzeb ze strony poszczególnych ministerstw. Istotną przyczyną takiej negatywnej sytuacji są też duże różnice w rozdziale pomocowych środków unijnych na poszczególne gminy i miasta regionu, a także brak przejrzystości w dysponowaniu środkami województwa. Pomocowe środki pieniężne, w swojej znaczącej wartości, są rozdzielane na województwa w przeliczeniu na mieszkańca, a dlaczego zatem w takim przeliczeniu nie trafiają,jako pomoc, do miast i gmin naszego regionu?

– W plebiscycie jednej z bydgoskich gazet został Pan wybrany „Bydgoszczaninem 2012 roku”. Jakie dokonania najbardziej legitymizują Stowarzyszenie?

– Wskazywaliśmy na rażące błędy w opracowaniach dotyczących Koncepcji Przestrzennego Zagospodarowania Kraju oraz podobnych projektach, tworzonych przez podległe Urzędowi Marszałkowskiemu w Toruniu instytucje, które marginalizują znaczenie Bydgoszczy oraz zachodniej części województwa. Braliśmy czynny udział w konsultacjach prowadzonych przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego oraz Zarząd Województwa Kujawsko-Pomorskiego. Przedstawialiśmy nasze stanowisko w tej sprawie radnym Sejmiku Województwa oraz w wystąpieniach na sesjach Rady Miasta Bydgoszczy. Stowarzyszenie już trzy lata temu zwracało uwagę na nierówny rozdział środków unijnych w naszym regionie. Wśród parlamentarzystów prowadziliśmy lobbing w sprawach bydgoskich. Za pośrednictwem europosła Janusza Zemke wysłaliśmy zapytania w kluczowych sprawach dla Bydgoszczy do komisji Parlamentu Europejskiego.

– Zapytam wprost: przeszkadza Wam Toruń?

– Toruń jest miastem wyłącznie o znaczeniu regionalnym, a próby stawiania go w równym rzędzie z miastami spełniającymi kryteria metropolitalne jest groteską, tylko że ta groteska ma swoje poważne konsekwencje. Kreowanie na lidera małego regionalnego ośrodka, kosztem osłabiania pozycji dwukrotnie większego, ciągnie w dół cały region. A to nie jest gra o prestiż jednego miasta, ale o miejsca pracy i poziom życia mieszkańców całego województwa. Tego, niestety, politycy w Toruniu nie widzą, albo nie chcą dostrzec. To toruńscy politycy patrzący na region tylko z punktu widzenia jednego miasta przyczyniają się do upadku województwa.

– O działalności Waszego Stowarzyszenia można jednak usłyszeć w Toruniu wiele nieprzychylnych słów. Dlaczego?

– Nie tolerujemy i nie będziemy tolerować przekłamywania wizerunku naszego miasta. Najpierw prosiliśmy Marszałka, a gdy prośby nie pomogły, to teraz żądamy przejrzystości w rozdziale środków, i tych pomocowych z Unii Europejskiej, jak i tych samorządowych. A jest to jednoznaczne z wyrównaniem rażących dysproporcji finansowych na niekorzyść Bydgoszczy, które powstały w minionej perspektywie budżetowej. Przeszło dwa razy mniej środków przypadło na jednego bydgoszczanina niż na mieszkańca Torunia.

– A może problem leży w samych mieszkańcach Bydgoszczy? Lubimy narzekać, a rzadko chwalimy się naszym miastem…

– Po części tak jest, ale ja zasadniczą przyczynę tego stanu rzeczy widziałbym przede wszystkim w negatywnych działaniach toruńskich polityków oraz zbyt dużej ufności bydgoszczan do władzy. Przeciętny bydgoszczanin nie dopuszcza do siebie myśli, że wybrani przez niego radni Sejmiku Województwa mogą działać na jego szkodę. Nie dopuszcza wiedzy, że parlamentarzyści są zajęci tylko robieniem własnych karier, a miejsca pracy dla bydgoszczan i los ich rodzin są im obojętne.

– Nie tracimy za dużo energii na sprawy drugoplanowe, podczas gdy uciekają nam tematy strategiczne dla naszego miasta – autostrada, droga ekspresowa, inwestorzy, rozwój lotniska…?

– Zrozumienie zależności pomiędzy wydawałoby się różnymi i nieznaczącymi wątkami polityki miejskiej jest najważniejszym czynnikiem rozwoju lub upadku regionu. Wsparcie rzeczywistego miasta lidera – Bydgoszczy, lokomotywy regionu, będzie rzutować na poprawę sytuacji całego województwa, a osłabianie tego lidera – będzie powodować upadek regionu. Brak S-5 czy degradacja bydgoskiego lotniska (gdy inne notują wzrosty), to smutne pokłosie takiej negatywnej polityki, stawiającej na wirtualny duopol – równorzędność obu miast. W Warszawie „sprzedaje się” Bydgoszcz i Toruń jako zintegrowaną przestrzeń i dlatego też doprowadzenie do tej przestrzeni autostrady wstrzymuje budowę S-5. Brak szybkiego połączenia Bydgoszczy z krajową siecią dróg powstrzymuje inwestorów i staje się wymówką dla uzasadnienia lokalizowania inwestycji w Toruniu. W materiałach Urzędu Marszałkowskiego, zachęcających do inwestowania w regionie, trudno doszukiwać się oferty Bydgoszczy. Jest to najkrótsza droga do spełnienia słów wypowiadanych o Bydgoszczy w Toruniu, jako zapleczu ludnościowym dla tego miasta.

– Jaka jest opinia Stowarzyszenia o zaprezentowanej niedawno i przegłosowanej w Sejmiku strategii rozwoju województwa kujawsko-pomorskiego?

– Pozostawienie w strategii obu miast, jako niezależnych ośrodków, rozwijających się ze swoimi obszarami funkcjonalnymi, stwarzałoby szansę na rozwój regionu (przykład dynamicznego rozwoju obu miast w okresie, gdy były w odrębnych województwach). Tak jednak się nie stało. Postawiono na eskalację bydgosko-toruńskiego konfliktu i osłabianie Bydgoszczy, czyli osłabianie jedynego naturalnego lidera. Bo jakże inaczej nazwać zapisy, że Bydgoszcz i Toruń to miasta równorzędne?! To tak, jak z koniem i kucykiem ciągnącymi jeden wóz. Mają jeden paśnik, ale w ramach „zrównoważonego rozwoju” oborowy pilnuje, aby dostawały tyle samo owsa. I oto mamy po krótkim czasie kuca chorego z przejedzenia i konia, który nie ma siły ciągnąć wozu – tak jest z naszym regionem, bo kuc nie stanie się nigdy koniem. Była szansa na rozwój regionu, ale ją zmarnowano.

– Czy nie jest czasem tak, że to bydgoscy politycy są po prostu bierni i słabi, bez wpływów w partii rządzącej, co skrzętnie wykorzystują ich koledzy z Torunia?

– Niewłaściwe rozumienie swojej roli przez parlamentarzystów, a nawet odejście od podstawowych obowiązków wobec społeczeństwa, które ich wybrało, to główne grzechy, szczególnie parlamentarzystów wywodzących się z rządzącej partii. O innych nie będę się wypowiadał.

– W Sejmie złożono kolejny projekt nowelizacji ustawy metropolitarnej, tym razem z pomysłem utworzenia powiatów metropolitalnych. Widzi Pan w tym sens?

– Określę to jako „gry wojenne” i zabiegi mające więcej wspólnego z marketingiem politycznym niż z merytorycznymi działaniami. W naszej ocenie – nic z tego nie będzie.

– W parlamencie bardzo prężnie funkcjonuje „zespół łódzki”. Czy nasz – „Przyjaciół Ziemi Bydgoskiej” mamy za co chwalić? Przyznam szczerze, iż nie znam żadnych spektakularnych działań "naszego" zespołu... 

-Z dużą nadzieją powitaliśmy powstanie tego "zespołu", śledzimy jego działania oraz kontaktujemy się z jego członkami.  Jest to pewien przełom, ale bez znaczącego wsparcia parlamentarzystów  z Platformy Obywatelskiej - skuteczność jest mała.

– Jakie są największe atuty Bydgoszczy?


– Największym atutem jest położenie, ale i to próbuje się nam odebrać przez izolowanie miasta w sieci szybkich dróg. Były też zakusy, by omijały nas szybkie koleje i przechodziły tak, jak autostrada… koło Torunia. Potencjał Bydgoszczy stworzyły minione pokolenia, wśród nich też bohaterowie naszego miasta, leżący na miejskich cmentarzach, którzy oddali to, co mieli najcenniejszego – życie. Czy pamiętamy o ich daninie, gdy tak rozrzutnie marnotrawimy to, co nam pozostawili?

– A czego Pan w Bydgoszczy nie lubi?

– Nie lubię, gdy poniża się moje miasto, a czynią to osoby, które dzięki Bydgoszczy mają pracę, stanowisko, pozycję społeczną…

– O jakiej Bydgoszczy Pan marzy?

– Wielu bydgoszczan, tak jak ja, zaangażowało się w działalność Stowarzyszenia Metropolia Bydgoska, aby to piękne miasto rozwijało się bez nakładanych na niego pęt i kagańców. Chcę, aby dawało radość każdego dnia, pracę, miejsce godnego życia, szansę rozwoju dla młodych „niepokornych” umysłów. Aby nasze miasto błyszczało na mapie Polski, jako miejsce kochane przez swoich mieszkańców.

– Dziękuję za rozmowę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeżeli chcesz wyraź swoją opinię