sobota, 22 marca 2014

Odrobina prawdy o działaniach toruńskiego marszałka - odsłona 8

Jeżeli można liczyć na obiektywizm bydgoskiej prasy, radia i TV to tylko i wyłącznie w osobie pana Jacka Deptuły.


Poniżej kolejny jego tekst zamieszczony w gazecie Pomorskiej w dniu dzisiejszym czyli 22.03.2014 roku. 
i tak jak w poprzednim tekście (link poniżej) 


nawet nic nie warto dodawać, albo komentować, gdyż opisane fakty i wyciągnięte z nich wnioski to jedyne rozsądne i logiczne wytłumaczenia działania toruńskiego marszałka w sprawie ZIT.  Czyli WSTYD, ŻENADA, KŁAMSTWA, KOMBINACJE I MEGALOMANIA.

Jedyne o czym warto wspomnieć to spostrzeżenie, iż toruński marszałek coraz bardziej zaczyna przypominać pana Mariana Krzaklewskiego (AWS) w jego szczytowej formie, gdy pełnił jednocześnie trzy funkcje, czyli przewodniczącego Związku Zawodowego Solidarność, przewodniczącego klubu parlamentarnego AWS i przewodniczącego AWS (Akcja Wyborcza Solidarność).   W tym okresie pan Marian zwykł konsultować wszelkie decyzje pomiędzy wymienionymi stanowiskami, czyli siadał sobie i sam ze sobą ( w trzech osobach) konsultował, po czym ogłaszał, że nie ma już co decydować, gdyż owe gremia (wyżej wymienione) podjęły już stosowne decyzje.

Wyraźnie widać, iż toruński marszałek zmierza dokładnie tą samą drogą.  

A jak skończył szef AWS to wszyscy doskonale wiemy.


Marszałek Całbecki chce kierować, inicjować, koordynować i szefować przyszłej metropolii toruńskiej!


Dodano: 22 marca 2014, 14:22 Autor: 

Tego nie spodziewali się nawet najzagorzalsi przeciwnicy marszałka województwa Piotra Całbeckiego! Chodzi, oczywiście, o sławetne Zintegrowane Inwestycje Terytorialne, które stanowić będą rdzeń przyszłej metropolii. Ale jakiej?
Z lutowego dokumentu sygnowanego przez marszałka wynika, że ma być to obszar absolutnie zgodny z toruńską wizją. Bydgoszcz i mniejsze miasta powinny zadowolić się symbolicznymi tytułami przystawek.
Od miesięcy marszałek i prezydent Torunia żądają – oficjalnie - wspólnego obszaru inwestycji, a władze Bydgoszczy – dwóch odrębnych. Tyle żenieoficjalnie Piotr Całbecki wykonał niebywałą woltę: przekonywał wicepremier i minister Bieńkowską, by pełną władzę nie tylko w Urzędzie Marszałkowskim, ale i w Zintegrowanych Inwestycjach Terytorialnych… pełnił on sam! Innego wniosku wyciągnąć się nie da czytając list "ojca” regionu do wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej z 21 lutego tego roku. Władze Bydgoszczy od dawna domagały się ujawnienia treści dokumentu, ale bezskutecznie. Wreszcie możemy opublikować najważniejsze fragmenty.

W pierwszej części listu Całbecki wyraża głęboki niepokój o unijne dotacje na lata 2014 – 2020 związane, które mogą przepaść , z niedemokratycznym uporem władz Bydgoszczy. Rada Miasta jakoby "nie rozumie intencji ministerstwa” i w ogóle istoty ZIT., a "tak stanowcze podejście (prezydenta Bruskiego i Rady Miasta – dop. J.D.) nie pozostawia żadnego pola do rozmów i dyskusji nad kształtem ZIT”.

Ale marszałek znalazł receptę na rozwiązanie konfliktu. Jego propozycje dla pani wicepremier zawierają się w trzech fragmentach, cyt.:
1. "W województwie funkcjonuje jedna strategia ZIT, jak i jeden związek, którego inicjatorem, koordynatorem i kierującym jest Marszałek Województwa Kujawsko-Pomorskiego”.
2. "W ramach jednergo zwartego obszaru funkcjonalnego Torunia i Bydgoszczy dopuszcza się dwubiegunowy system zawierania porozumień, których stroną wiodącą jest Marszałek Województwa”.
3. "Przewodniczącym Związku ZIT jest Marszałek Województwa Kujawsko-Pomorskiego”.

Cóż po takich propozycjach mogła pomyśleć minister Bieńkowska? To oczywiste – skoro bydgoscy pieniacze blokują rozwój zapadłego regionu – dajmy całą władzę zasłużonemu samorządowcowi z PO. Przecież dzięki jego mądrości biedne Kujawi i Pomorze zyskają miliardy…

W tym kontekście warto przytoczyć fragmenty oświadczenia Piotra Całbeckiego sprzed kilku dni, po wizycie w ministerstwie infrastruktury: "Apelujemy o rozsądek, do tych, którzy dziś blokują możliwość wykorzystania szansy na pozyskanie ogromnych środków finansowych w ramach nowego budżetu i nowej perspektywyfinansowej Unii Europejskiej”.

Wtórował mu prezydent Torunia Michał Zaleski:
"Żyjemy w kraju demokratycznym, więc nie przystoi komukolwiek, zwłaszcza samorządowcom, narzucać innym swojego sposobu myślenia. Demokracja polega na tym, aby rozmawiać, negocjować, – a każda gmina w ramach ZIT powinna być równoprawnym partnerem.Niedopuszczalne jest, aby wielkość miasta - Bydgoszczy - była podstawą do dyktowania warunków w przyszłym Związku ZIT.”.

Więcej w poniedziałkowym wydaniu "Gazety Pomorskiej".

Od autora

Zdumiewa mnie obłuda marszałka Piotra Całbeckiego i prezydenta Torunia. Obaj panowie mają pełne usta słów, które słyszymy od wielu miesięcy. To - parafrazując - samorządność, równość i braterstwo. Gdyby tak rzeczywiście było Całbecki nie zrzucałby całkowitej winy na władze Bydgoszczy, co więcej - nie prosiłby w tym samym liście o protekcję dla "swojego" terenu, cytuję: "Zwracam się do Pani Premier z prośbą o ponowna analizę powiązań funkcjonalnych ośrodków wojewódzkich (czytaj - Torunia - dop. J.D) pod kątem włączenia wszystkich gmin z powiatu toruńskiego"!
To już doprawdy skandaliczny lobbing!

Marszałek i prezydent Torunia wielokrotnie zapewniali, że kierują się wyłącznie dobrem całego regionu. Z listu dowiedziałem się jak jest naprawdę. Dowiedziałem się także, że bydgoszczanie przygotowują dużą pikietę przed Urzędem Marszałkowskim w Toruniu w proteście przeciw autorytarnym działaniom Piotra Całbeckiego i jego ekipy. Może dzięki temu minister Bieńkowska dowie się, jakie argumenty mają władze Bydgoszczy w sporze o ZIT.


1 komentarz:

  1. Oby Całbecki zniknął jak Krzaklewski i to jak najszybciej. Pozdro. Paweł

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli chcesz wyraź swoją opinię