piątek, 21 września 2012

Warto przeczytać - 3

Dzisiaj wyłamuję się z mojego kanonu literackiego, który chciałem przedstawić na początek mojego cyklu pod tytułem "warto przeczytać".   A powód jest prozaiczny.  Otóż wczoraj zakończyłem czytać 16 tomową sagę rodzinną pod tytułem "Rodzina Whiteoaków"  autorstwa kanadyjskiej pisarki Mazo de la Roche /1879 - 1961/.  Akcja powieści toczy się na przestrzeni 100 lat, pomiędzy rokiem 1854, a 1954.   Książka ta tak duże wywarła na mnie wrażenie, że postanowiłem podzielić się refleksjami jakie mnie nachodziły w trakcie jej czytania i po przeczytaniu,  z tymi, którzy czytają lub oglądają mojego bloga.  Od kilkudziesięciu lat prowadzę zapiski o przeczytanych książkach, zazwyczaj zapisuję tylko autora, tytuł, ewentualnie jedno zdanie komentarza i moją osobistą klasyfikację.  Klasyfikacja jest od 1 do 5 gwiazdek z tym, że najwyższa ocena to 5*.   Od czasu jak rozpocząłem oceniać przeczytane książki, przeczytałem ich  kilka tysięcy /myślę, że tak około 2,5 tysiąca/.  Niestety nie wszystkie zapiski, z powodu licznych przeprowadzek, się zachowały.  W tym czasie najwyższą ocenę dałem maksymalnie 20 książkom.  I właśnie dlatego, że powieść pani Mazo de la Roche otrzymuje u mnie najwyższą ocenę dlatego też chciałem napisać o niej parę zdań.  Zaznaczam, że nie chcę pisać o treści, ani o bohaterach, gdyż tym sposobem zepsułbym może ewentualnym czytelnikom przyjemność czytania lub narzucał własne oceny, a napisać chciałbym, jak już wspomniałem, o kilku wrażeniach i refleksjach.

Najbardziej w tej powieści podoba mi się jej klimat i losy a także charaktery jej głównych bohaterów czyli członków rodziny Whiteoaków oraz ich krewnych i powinowatych.  Postacie nakreślone są bardzo wiarygodnie, ogromnie plastycznie i to pod każdym względem.  Czytając o którymś z bohaterów zawsze na krótki czas  utożsamiamy się z nim, rozumiemy go, prawie stajemy się nim.  A często w tej tak obszernej, wielowątkowej, oryginalnej i ciekawej powieści, spotykamy się z grupą bohaterów i autorka w mistrzowski sposób omawia po kolei każdego z uczestników, obiadu, wyprawy do kościoła, zabawy, pracy, twórczości /wielu członków rodziny jest wybitnie uzdolnionych/ i w innych zdarzeniach i sytuacjach.   A dodatkowo dowiadujemy się i to w sposób /przynajmniej dla mnie/ bardzo wiarygodny co dana osoba myśli w tym czasie, co potem mówi i jak w związku z tym postępuje.  A już scena z dyskusją o spadku po zmarłej seniorce rodu Adelajnie, która przeżyła 101 lat, to dla mnie absolutne mistrzostwo.  Dużo jest w tej obszernej powieści momentów, które mogą się wydawać nudnymi, albo dziwnymi, a rozterki bohaterów są często omawiane tak szczegółowo, że zaczynają nawet chwilami męczyć czytelnika.  Wiele jest także momentów wręcz niewiarygodnych przypadków, ale to w końcu powieść i taką autorka przyjęła konwencję.  Są zaskakujące zwroty w akcji powieści, przeskoki czasowe.  Co rusz autorka zwraca swoją uwagę i sympatię na innego członka rodziny i szczegółowo go poznajemy i to z wielu stron.  Jednak ogólnie jest to powieść fantastyczna, wartka, potoczysta, wyrazista, ciekawa i przynosząca ogromną przyjemność w czytaniu.  Z bohaterami tak się związujemy, chociaż często nas irytują, a nawet denerwują, że nie chcemy od nich odejść i w trakcie czytania stajemy się jakoby jednym z członków tej wspaniałej rodziny.  Ta strona rodzinnych relacji pokazana jest jakże realistycznie z całą drobiazgowością, naiwnością, a często jak w przypadku Margret, ze sporą dozą ironii i prześmiewania się, ale nie wprost tylko poprzez genialnie opisane motywacje i zdarzenia. Relacje pomiędzy bohaterami książki to kolejna wielka wartość tej powieści.  I wreszcie życie rodzinne tak umiejętnie opisane, tak bogate, z tak wyrazistymi postaciami.  Członkowie rodziny w momentach krytycznych świątecznych i przełomowych zawsze są w pełni solidarni i wspierają oraz rozumieją się i to chociaż czasami prawie wszystko ich dzieli.  To jakże ciekawe życie rodzinne w skomplikowanych relacjach pomiędzy bohaterami to kolejna, zmuszająca do refleksji, wartość.   Tych autentycznych ciekawości, bogactwa zdarzeń, opisów obyczajów, historii poszczególnych członków rodziny, wyrazistych rysów ich charakterów i wiele innych elementów jest tak dużo, tak się do nich przyzwyczajamy, że jak kończymy powieść to tak jak byśmy zostali pozbawieni, wspaniałej, inteligentnej i interesującej swoistej naszej rodziny.

Ocena:  *****  /maksymalna/

Gorąco polecam na zbliżającą się jesień i zimę.  A właściwie to zawsze polecam.

Poprzedni post z tego cyklu.

2 komentarze:

Jeżeli chcesz wyraź swoją opinię