środa, 14 listopada 2012

Dziwna Bydgoszcz !!!


Budowa trasy S5 nie jest priorytetem dla premiera Donalda Tuska. - Na mapie jest więcej brakujących odcinków dróg ekspresowych i autostrad - powiedział szef rządu w programie Tomasza Lisa
Pytania premierowi zadawali mieszkańcy Bydgoszczy. Wypominali Tuskowi niespełnione obietnice budowy odcinków trasy S5 w naszym województwie. "Kiedy zostanie zrealizowany odcinek S5 na odcinku Bydgoszcz - Gniezno? Droga ta obiecywana jest od dawna. Największe miasto województwa walczy o to połączenie już od dawna. Pomimo 350 tysięcy mieszkańców nie mamy połączenia z żadną autostradą ani drogą ekspresową" - pyta Natalia Przepierska.

Inni przypominali, że bez dobrej infrastruktury drogowej nasz region będzie systematycznie się osłabiał w stosunku do innych województw w Polsce. "Dostęp do sieci szybkich dróg to w tej chwili najważniejsza sprawa dla wsparcia rozwoju regionu kujawsko-pomorskiego, który, biorąc pod uwagę wskaźniki gospodarcze, jest najsłabszym w centralnej Polsce. Liczne akcje zbierania poparcia dla budowy S5 wskazują, że temat jest naprawdę ważny dla wyborców" - pisze Jurek Woźniak. Odpowiedź premiera, którą podał portal Natemat.pl, nie zadowoli bydgoszczan. Dla rządu ważniejsza jest budowa odcinka trasy S5 od Poznania do Wrocławia. - Na mapie Polski jest więcej brakujących odcinków dróg ekspresowych i autostrad - odpowiada na pytania internautów premier. - Plany sprzed 2008 roku zweryfikował kryzys, który ograniczył możliwości inwestycyjne. Pomimo tego zarówno w woj. kujawsko-pomorskim, jak i w wielkopolskim można już korzystać z kilku nowych dróg szybkiego ruchu. Premier Tusk deklaruje, że zostanie zbudowana droga pomiędzy Gnieznem a autostradą A1. Konkrety jednak nie padły.

- Odcinek trasy S5 między Gnieznem a autostradą A1 czeka na realizację informuje Kancelaria Premiera. - Sfinansowanie tej inwestycji będzie możliwe prawdopodobnie przy wykorzystaniu środków z nowej perspektywy finansowej UE na lata 2014-2020. Obecnie na trasie S5 priorytetem jest odcinek Poznań - Wrocław.
Taki tekst ukazał się dzisiaj w regionalnej Gazecie Wyborczej.

Kompletne ignorowanie Bydgoszczy przez premiera, a w konsekwencji przez cały rząd jest ewenementem na skalę krajową.  W ten sposób nie odzywał się pan premier w kierunku innych miast jak na przykład Lublina, Rzeszowa, Szczecina, Kielc czy Białegostoku i, na pewno, nie odezwałby się tak pan premier w żadnym z dziesięciu największych miast Polski, a tutaj nie dostrzega pan premier problemu i mówi wprost, że drogi nie będzie.  Dlaczego tak czyni?  Sądzę, że składa się na to wiele przyczyn, a miedzy innymi:

-dziwaczne, dwu-stołeczne województwo z dominującym politycznie Toruniem, którego lokalni politycy mają znacznie większe poważanie u premiera niż politycy bydgoscy.

-nierównomierny i nieefektywny podział unijnych środków polegający na wydawaniu wojewódzkich pieniędzy na hale sportowe i widowiskowe, na rewitalizację zabytków, na budowę lokalnego mostu drogowego i na wiele innych rzeczy związanych z dominującym Toruniem, a nie przynoszących impulsów rozwojowych.  Ponieważ kasa została wydana, a ministerialni urzędnicy to przyklepali to teraz żądania bydgoszczan trzeba ośmieszać i lekceważyć, gdyż inaczej należałoby się przyznać do błędów, a tego nikt jeszcze nie zrobił i nie zrobi.

-Wdzięczność jest ciężarem, który najlepiej zamienić na niechęć lub nawet nienawiść.  A ma za co być wdzięcznym pan premier niektórym bydgoszczanom.  Niestety potem ci bydgoszczanie okryli się niesławą i pan /wówczas/ Tusk - przewodniczący Kongresu Liberalno Demokratycznego, musiał się od nich odciąć, a ogromna niechęć do całego środowiska, pozostała.  Ponieważ byłem wówczas blisko tych wydarzeń, a nawet żyrowałem obecnemu premierowi kredyt na zakup jego prywatnego auta to sądzę, że mogę napisać to co powyżej.  Niestety więcej nie, gdyż minęło już prawie 20 lat od tych wydarzeń i nie da się wielu rzeczy udowodnić, ani nawet wiarygodnie opisać, gdyż zainteresowani, na pewno nie potwierdzili by mojej wersji z uwagi na swoje obecne interesy lub zajmowane pozycje, a niektórzy, jak pan senator z Tucholi /nie ten obecny, a poprzedni/ czy pan Michał B. Nowakowski, już nie żyją.

-Wizja wielkiego gdańskiego regionu, który był propagowany przed ostatnim podziałem administracyjnym kraju /jedna z reform rządu Jerzego Buzka/, a której wielkim zwolennikiem  był także kaszub, a jednocześnie znaczący krajowy i toruński polityk, pan Wyrowiński,   /zobacz także/


 W ramach tego regionu Bydgoszcz i Toruń miały się znaleźć  w regionie gdańskim .   Czego torunianie byli gorącymi zwolennikami - patrz link poniżej

http://dziwnabydgoszcz.blogspot.com/2011/12/istna-ironia-wojewodzka.html

  Na pewno nadal jest ta koncepcja aktualna i żyje w głowach wielu pro-gdańskich polityków oraz  działaczy gospodarczych, a i zapewne także w głowie pana premiera.  Nie będzie pan premier rozwijać miasta, które może być konkurencyjne, przynajmniej w niektórych dziedzinach, dla jego wizji wielkiego Gdańska.  Stąd mamy taką sytuacje jak ta, na przykład, z bydgoskim lotniskiem, zabór AMB, brak remontu dworca Bydgoszcz Główna, brak drogi ekspresowej przez Bydgoszcz.

-pewnie są i inne jeszcze powody, których nie znam, ale sądzę, że te powyższa mają duże praktyczne znaczenie

Zapewne wielu czytającym to co napisałem wyda się mało poważne, albo nawet śmieszne i znajdą tysiące wytłumaczeń dla usprawiedliwienia takich, a nie innych działań polskiego rządu wobec Bydgoszczy, jednak ja jestem przekonany, że to te prozaiczne powody są najczęściej prawdziwymi motywami podejmowania takich, a nie innych decyzji, gdyż jak napisał klasyk:

"Świat kierowany jest w rzeczach wielkich, ogólnych tymi samymi namiętnościami, jakimi kierowany jest pojedynczy człowiek w rzeczach małych , szczególnych."

Co zrobić?

 Przytoczę tutaj głos jednego z internautów pisującego na bydgoskim forum Gazety Wyborczej:


Bydgoszczanie pytają o trasę S5. Premier odpowiada

Autor: stanczyk1511 14.11.12, 21:39
Myślę, że już dość głosów oburzenia i zawodu. Trzeba przystąpić do działania.
Pewnym jest zupełne zignorowanie PO w następnych wyborach. Ale inne partie też nie są lepsze. Chyba że w wydaniu bydgoskim okażą się aktywni w naszej priorytetowej sprawie
/ np. Latos, Bańkowska /. Bruski też nie dostanie drugiej kadencji. Co trzeba zrobić ?
Już teraz rozpocząć formowanie lokalnego stowarzyszenia zdolnego wykreować i wypromować kompetentnych kandydatów na fotel prezydenta miasta i także całego nowego zarządu - aby uniknąć powtórki z trepowskiej i wielopartyjnej łapanki Bruskiego. Ten nowy zarząd musi być ujawniony przed wyborami. Stowarzyszenie powinno także być zdolne do wyłonienia kandydatów na radnych do rady miejskiej, przewodniczącego RM i radnych do Sejmiku wojewódzkiego. Z jednym kategorycznym zastrzeżeniem - na tych listach nie powinien się znaleźć nikt, kto obecnie piastuje urząd lub mandat.
Jeśli akcja się uda - w co wierzę i nie wątpię - to trzeba ją będzie powtórzyć w przyszłych wyborach sejmowych i senackich.
A S5 ? Już kiedyś o tym pisałem. Wobec pewnych już faktów kompletnego ignorowania miasta przez rząd i elity polityczne, pora się na nich wszystkich obrazić i też zacząć ignorować. Wszystkich tych kłamców i obłudników traktować milczeniem i jajami.
Miasto, zamiast domagać się budowy obwodnicy w ramach programu autostrad, powinno zbudować ją jako drogę miejską / oczywiście występując o dofinansowania z UE / oraz zabronić wjazdu do miasta ciężkiemu ruchowi tranzytowemu. Niech „kraj” spoza Bydgoszczy odczuje na własnej skórze dolegliwości ślimaczenia ruchu po zaniedbanych drogach krajowych. Niech traci czas i pieniadze na objazdówki przez Toruń. Kierowcom miejscowym wystarczą istniejące drogi wyjazdowe. Nie powinno też aktywnie uczestniczyć w ułatwianiu inwestycji drogowych w ramach programów rządowych. Niech radzą sobie sami.
Bydgoszczy potrzebna jest za to, na kilka lat, izolacja od wrogiego otoczenia, ale wypełniona ciężką pracą organiczną, nastawioną na efektywną i efektowną poprawę wewnętrznej infrastruktury i architektury, opracowanie i wdrożenie sensownych planów urbanistycznych, skłonienie miejscowych elit przemysłowych i finansowych do inwestycji w mieście. Ten czas powinien być też wypełniony działaniami pobudzającymi lokalny patriotyzm i aktywność u zwykłych obywateli - mieszkańców dyskryminowanego miasta. To wielkie zadanie dla Stowarzyszenia - o którym wyżej. Czas już na to wszystko najwyższy. Jeśli poprzestaniemy na narzekaniu, nerwowym oburzeniu i inwektywach, to jak zwykle nas wyśmieją i oleją. Muszą im się posypać statystyczne i medialne wskaźniki. Wtedy zrozumieją, co stracili. 

Może własnie tak trzeba zrobić?

2 komentarze:

  1. Niestety, jest w tym sporo racji. I zapewne, jedyne co można obecnie zrobić to powołać stowarzyszenie obrony interesów Bydgoszczy. Tak jak powyżej napisano nikt z aktualnie sprawujących władzę, łącznie z radnymi i lokalnymi politykami, nie miałby prawa być członkiem tego stowarzyszenia, chociaż współpraca z nimi, w okresie przejściowym, byłaby konieczna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podpisuję się pod tym , jeszcze trochę takiego rządzenia a będziemy zmuszeni do emigracji. Bydgoszcz opuszczają duże firmy a na ich miejsce wprowadzane są ewentualnie nowe hipermarkety.


    OdpowiedzUsuń

Jeżeli chcesz wyraź swoją opinię