sobota, 30 maja 2015

Naprawdę warto przeczytać.

29.05.2015 r.


List otwarty do zawiedzionych wyborców PO, piszących listy otwarte

Koleżanki i koledzy, gdzie byliście jeszcze miesiąc temu, kiedy zwycięstwo Komorowskiego wydawało się na wyciągnięcie ręki? O czym myśleliście podczas kolejnych afer PO? Jak czuliście się, kiedy minister tego rządu nazwała Was idiotami? Dlaczego nie biliście na alarm, widząc jak Wasza partia idzie na dno? Nigdy wcześniej nie słyszałem o Waszej frustracji, dopóki w oczy nie zajrzało Wam widmo porażki. Bo nie można o Was już dłużej powiedzieć - mainstream. I tego boicie się najbardziej.
Udostępnij
2434
Skomentuj

Flaga RP. , fot. Wikimedia Commons














Zwracam się do Was, ponieważ wyglądacie dzisiaj jak dzieci we mgle. Jeszcze tydzień temu myśleliście, że PO to jedyny gwarant bezobciachu, a w Polsce panuje złoty wiek. Na wsiach rozdają iPhony a mieszkańcy małych miasteczek z latte w ręku, spoglądają w bezchmurne niebo. Jeszcze tydzień temu Bronisław Komorowski był dla Was ulubionym wujkiem. Trochę czerstwym, nieco jowialnym, ale tak przyjemnie przewidywalnym i miłym. Wasz świat był poukładany, Warszawa zieleniła się, na Zachodzie z Polski się nie śmiali. Platforma, choć bez konta na Snapchacie, nadal była na propsie. Dzieci straszyło się PiS-em, każdego frustrata myślącego o "zmianie", rozkładało na łopatki powrotem IV RP. Duda mylił Wam się z szefem "Solidarności", a Wojewódzki, choć w wieku Waszych rodziców - był głosem pokolenia. Zaangażowaliście się w tę kampanię, jak żadną inną. Rozgrzaliście Twittera hasztagami. Całym sercem, choć nie bez drobnych zastrzeżeń, #poparliścieBronka. Prezydenta Waszej wolności. Zapominając, że wolność nie jest tylko dla Was.
I wszystko to runęło jak House of Cards. 
Nie umiecie się pozbierać, bo po raz pierwszy od ośmiu lat, widmo porażki zajrzało Wam w oczy. Przestaliście być sytą większością, nie można Was już nazwać mainstreamem. W jeden dzień uświadomiliście sobie najstraszniejszy fakt, którego istnienie z taką gracją wypieraliście. Nie podążacie już za trendem, nie możecie z uśmieszkiem machnąć ręką na wyborców PiS. Ku Waszemu przerażeniu, okazało się, że to jedni z Was. Zaszyli się w korporacjach, przebrali w normalne ciuchy, mają karty Multisportu i kredyty we frankach. Bez moherowych czapek, słuchający Spotify, piszący blogi lifestylowe, wrzucają z Placu Zbawiciela zdjęcia na Insta. Wraz z przegraną Bronisława Komorowskiego i porażką Platformy, zrozumieliście, że nie macie już monopolu na rządy dusz. Przestaliście być twarzą Web 2.0. Wykop się Was wyparł, Twitter wyśmiał, Facebook spolaryzował.
I zaczęły się schody. Zamiast złotego wieku, zrobiło Game of Thrones. 
"Prezydentem mojego kraju zostanie za chwilę plastykowa marionetka skonstruowana i sterowana przez chorego z nienawiści obsesjonata o zapędach dyktatorskich" - piszecie, po fakcie dopiero orientując się, że nie wybrała go wojskowa junta, tylko wyborcy, których mijacie w Biedronkach. Ludzie, których powoli przestajecie rozumieć, bo Wasza percepcja kończy się na świecie widzianym z okien w dwóch nitkach metra.
"Zrozumcie, że osób nagranych na taśmach w > już dawno nie powinno być w PO. A nie czekanie na koniec śledztwa i tak dalej. Sorry, taki mamy klimat polityczny. Przypomnę wam, że 8 lat temu to właśnie różniło was od PiS, że obiecywaliście, że czegoś takiego nie będzie. Dzięki temu wygraliście wtedy wybory" - apelujecie, nagle, jak za sprawą politycznego olśnienia, orientując się, że pewnych spraw pod dywan nie da się już zamieść. Bo tyle się tego nazbierało, że zaczyna śmierdzieć. Dlaczego nie czuliście tego wcześniej? Wygodnie było rechotać z prawicowych fobii, mając bekę z dziennikarzy, którzy tropią kolejne "spiski"? Dzięki temu koleś, który zrobił karierę na śpiewaniu piosenek, właśnie wyprzedził w notowaniach Platformę. Przespaliście to, bo życie toczyło się dalej, poza Instagramem i Miasteczkiem Wilanów.
Dzisiaj Wasze oburzenie jest jak syndrom sztokholmski.
Nie chcieliście widzieć, że nie wszyscy wygrali na III RP. Z sałatki, którą jadła prof. Pawłowicz zrobiliście większe larum, niż z zegarków Nowaka, który dzisiaj bez konsekwencji uśmiecha się, i czeka na moment, w którym będzie mógł "odmłodzić" PO. Gdzie byliście jeszcze miesiąc temu, kiedy zwycięstwo Komorowskiego wydawało się na wyciągnięcie ręki? O czym myśleliście podczas kolejnych afer? Co pisaliście, gdy nasze państwo nazywano teoretycznym? Jak czuliście się, kiedy minister tego rządu nazwała Was idiotami, bo zarabiacie mniej niż 6 tys.? Nigdy wcześniej nie słyszałem o Waszej frustracji. Dopóki w oczy nie zajrzało Wam widmo porażki i zrozumieliście, że trzeba podać rękę PO. Aby otrząsnęła się z marazmu i mogła rządzić kolejnych osiem lat. Bo niczego bardziej nie znosicie, niż bycia na uboczu. Nic nie wydaje się Wam gorsze, niż zburzenie status quo. Zapomnieliście jednak, że sytość rozleniwia a wyborów nie wgrywa już "Gazeta" i "TVN".
Myślicie życzeniowo, pragniecie trwania własnych iluzji - "polski dobrobyt" musząc zaklinać, błagając o otrzeźwienie PO. "Wasz wyborca nie jest lewicowy, czy prawicowy. Wasz wyborca jest zadowolony z życia i z optymizmem patrzy w przyszłość. (...) Nie robicie zupełnie nic, żeby utwierdzić ludzi w przekonaniu, że 4 lata temu (i 8) dokonali właściwego wyboru" - piszecie. I to jest dla Was największy paradoks. To jest Wasz najgorszy sen.
Jak, skoro jest tak dobrze, może być tak źle?
Syci, prowadząc swoje startupy albo na państwowych posadach, pomstujecie na niedojrzałość społeczeństwa. To ono zrobiło Wam na złość, wyrzucając "Prezydenta, który był gwarantem i stróżem tego zadowolenia". Załamujecie ręce, nie rozumiejąc, jak można było zmienić go "(...) na jakiegoś baristę, którego największą zasługą jest to, że rozdawał kiedyś rano kawę przy wejściu do metra". I na tym kończy się Wasza polityczna refleksja. Tylko na to dzisiaj Was stać. Nie na refleksję nad Polską. Nie, na zrozumienie, jak można było trwać w iluzji przez osiem lat. Dziś po prostu chcecie, żeby było jak dawniej. Nie radzicie Platformie, gdzie popełniła strukturalny błąd, tylko niczym PR-owcy partii, mówicie: to wszystko można jeszcze przykryć. Za mało pokazaliście, jak zajebiście nam wszystkim szło. Trawę trzeba pomalować na zielono raz jeszcze. Mocniej.
Jeszcze ze sobą walczycie, ale pora, żeby ktoś Wam to w końcu powiedział: ile byście listów nie pisali, do jesieni nie zmieni się już nic. A wasze gorzkie żale, można między bajki włożyć, bo Wasza troska o Państwo, jest troską o partię. Za późno zaczęliście się frustrować, zbyt sztuczne są Wasze obawy, aby mogły cokolwiek zmienić. Nie mówiliście NIC, dopóki nie przegrał Bronisław Komorowski, i nic byście nie powiedzieli, gdyby rządził dalej. Dlatego dzisiaj możecie jeszcze próbować ratować tonący statek PO. Ale to Wasza bierność sprawiła, że idzie na dno. Kiedy trzeba było piętnować hipokryzję władzy i patrzeć jej na ręce, zerkaliście na swoje konta i smartfony. Kilka lat temu zabrakło Wam odwagi. Mam nadzieję, że jutro nie zabraknie rozsądku. Dzisiaj zdecydowanie nie możecie narzekać na brak hipokryzji.

wtorek, 26 maja 2015

Bydgoskie dziwadło - odsłona 2


Minęło prawie trzy i pół roku od tego, gdy pierwszy raz napisałem na moim blogu o tym dziwacznym pomniku położonym w tak pięknym miejscu, patrz poniższy link:
Bydgoskie dziwadło. 

od tego czasu nie dość, że nikogo to dziwadło nie dziwi i, że nic tutaj nie zmieniono, a wręcz przeciwnie , co widać na tym zdjęciu w porównaniu do zdjęcia z grudnia 2011 roku, popada to dziwadło w coraz większą ruinę.

Może któraś z Rad działających przy prezydencie Bydgoszczy zajmie się tym tematem?

środa, 20 maja 2015

Kilka refleksji natury ogólnej - 27 - ku przestrodze, dla zwolenników fikcji.

Piękny kraj, piękny maj.  Kwitną bzy, kasztany, azalie, różaneczniki, rododendrony, niezapominajki, glicynie (wyjątkowo pięknie) i setki innych roślin.  Zieleń ma wiele odcieni, jest soczysta, żywa i wspaniała. Berberysy, tawuły i wiele innych roślin na tle świerków, konik, różnych tuj, sosen koreańskich wyglądają wprost nierzeczywiście.  Fantazyjnie podcięte bukszpany, cisy i jałowce, jarząby szwedzkie, dęby szypułkowe, lipy, świerki srebrzyste, sosny czarne, pendule i różnorakie rośliny zimozielone oraz wiele, wiele innych cudownych roślin, uzupełniają ten majowy obraz.  Chce się patrzeć, chce się żyć, chce się podziwiać ten festiwal barw, form i zapachów.

A w tym pięknym wiosennym czasie, w kraju nad Wisłą, przyszło nam stoczyć pierwszą z cyklu czekających nas bitew.  Bitwę o najwyższy urząd w naszym kraju.  Trwa bezpardonowa, głupia, demagogiczna, oszukańcza, skrajnie nieobiektywna, wręcz ohydna, a czasami i chamska kampania o to kto będzie przez następnych pięć lat pilnował prezydenckiego żyrandola.  A to tylko przedsmak tego co czekać nas będzie w okresie równie pięknej jesieni.

Ten dysonans otaczającego nas paskudnego politycznego świata z tym pięknym światem zewnętrznym jest coraz większy, a dzieląca je przepaść zdaje się nie mieć dna.

Szkoda, że w nas tak mało zrozumienia, tak mało tolerancji, tak mało chęci współpracy, tak mało prawdziwej solidarności, tak mało prawdziwego patriotyzmu i poczucia dumy z bycia Polakami.  Obojętnie skąd przychodzimy to głównie cechujemy się wszelakiego rodzaju sprytem (lichym rodzajem rozumu), cwaniactwem, niekonsekwencją, brakiem zaangażowania w publiczne sprawy, a dbamy tylko o siebie i interes środowisk nam najbliższych, czyniąc tym sobie samym największą krzywdę, ale skąd możemy to wiedzieć?  My przecież myślimy tylko w krótkiej perspektywie czasowej, gdyż tak czynią spryciarze i cwaniacy, o zwyczajnych oszustach nie wspominając.

Po co ten powyższy wstęp?

Otóż po to, aby przejść do jednej konkretnej sprawy i pokazać na jej przykładzie, że inne narody czynią inaczej i dbają przede wszystkim o swój narodowy interes.  My niestety pomimo 26 lat nowej demokracji nie dbamy o nasz narodowy interes, lecz o interes tych co nas wykupili, tych co nas wykorzystują i zabierają nam naszą kasę w ogromnych kwotach, a my zdajemy się tego nie dostrzegać.

Dużo jest dyskusji o obniżeniu wieku emerytalnego.  Moim zdaniem najpierw należałoby zlikwidować krus, potem wszelakiego rodzaju przywileje emerytalne, później uzależnić wysokość pobieranej emerytury od stażu pracy i wówczas nie byłoby problemów z systemem emerytalnym.  A żeby jeszcze wesprzeć ten system to należy przeznaczyć na ten cel środki pozyskane przez wprowadzenie podatku obrotowego (zamiast CIT, którego nie płaci w Polsce 70% firm do tego zobowiązanych).  Byłoby tego delikatnie mówiąc, przynajmniej kilkanaście miliardów złotych rocznie (ale sądzę, że kilkadziesiąt).

Poniżej artykuł zamieszczony w polskiej prasie handlowej w 2006 roku (tytuł miesięcznika i tytuł artykułu oraz jego fragment) pokazujący co czynią Niemcy, aby wesprzeć swój przemysł i to w długofalowym okresie. Opisane dofinansowanie zaczęło im się już dawno zwracać, a niemieckie fabryki dostarczające towar do sieci Lidla pracują pełną parą dając dochód niemieckiemu fiskusowi na każdym etapie procesu produkcji i  handlu, łącznie z centrami logistycznymi, transportem, reklamą i setką innych towarzyszących temu działań i faktów.

Pytam:  dlaczego my nie możemy tak zrobić?   Dlaczego o tym nawet nie rozmawiamy?  Dlaczego kłócący się o miejsce przy prezydenckim żyrandolu posługują się demagogią, hasłami, propagandą, kłamstwami, wzajemnymi oskarżeniami, potrzebami chwili i wymaganiami kampanii wyborczej?  Dlaczego nie zajmują się konkretnymi poważnymi problemami, a wszystko czynią tylko w imię pozyskania elektoratu, który zazwyczaj mało się orientuje w skomplikowanej materii współczesnego świata, a swoją wiedzę czerpie głównie z jedynie słusznych telewizji?






Jak czytamy państwo niemieckie wsparło dwie sieci handlowe kwotą ponad 1,2 mld. zł. po to, aby rozwinęły się na rynkach Polski, Węgier i Bułgarii.  I się rozwinęły i przynoszą do budżetu Niemiec miliardy euro rocznie.

A my podczas tego pięknego maja ekscytujemy się głupawą debatą prezydencką, czy wizytą prezydenta RP u podstarzałego playboya.   To jest dla nas poniżające.  To jest smutne i obrzydliwe zarazem.

Czy wreszcie zaczniemy to zmieniać?


Poprzedni post z tego cyklu.

wtorek, 12 maja 2015

Maj w ogrodzie.


Od ponad miesiąca para dzikich kaczek upodobała sobie nasze niewielkie oczko wodne.  Przylatują po parę razy dziennie.  Popływają, posiedzą nad oczkiem i odfruwają, aby po paru godzinach znowu wrócić. 





Tego roku glicynia wprost oszalała.  Jeszcze nigdy nie miała tylu kwiatów i do tego w pierwszej połowie maja. 


A jak wspaniale i intensywnie pachnie.



Zdjęcia wykonano w maju 2015 roku.

piątek, 8 maja 2015

To jest obecnie najważniejsze.

Moim zdaniem problem, który porusza pan Grzegorz Kołodko w poniższym tekście jest najważniejszym problemem współczesnego świata.  My w naszym politycznym otoczeniu typu pani Pitera, panowie Niesiołowski, Szejnfeld czy inny Sawicki nie możemy liczyć na zrozumienie tej kwestii.  Nie możemy się włączyć w trend skandynawski bo u nas króluje sobiepaństwo, megalomania, cwaniactwo i wszelakiego rodzaju spryt.  Jednak dobrze jest widzieć to ogromne zagrożenie i dobrze jest poinformować o tym tych, którzy zawsze i wszędzie twierdzą, że ich polityka nie interesuje.  Może zainteresują ich fakty?  I chociaż nie sądzę, aby tak było to jednak nie ustaję w działaniach mających na celu sprowokowanie jak największej ilości ludzi do interesowania się sprawami publicznymi bo czym mniej ludzi się nimi interesuje tym bardziej garstka cwaniaków politycznych robi co chce, a czym więcej się interesuje tym bardziej owej garstce politycznych cwaniaków ogranicza się pole działania.


Niech za motto poniższego artykułu posłużą słowa przypisywane tureckiemu sułtanowi Sulejmanowi Wspaniałemu, który rzekł:

 - Zachłanność to przeznaczenie, które kończy się pod ziemią.


Poniżej artykuł na który się powołuję:

Kołodko: Nierównomierny podział dochodów zagraża cywilizacji

 07.05.2015 , aktualizacja: 07.05.2015 16:36


- Obecna skala podziału dochodów w gospodarce światowej, powodująca narastanie nierówności, zagraża naszej cywilizacji - mówił w czwartek prof. Grzegorz Kołodko, były wicepremier i minister finansów. Przekonywał, że można pogodzić bardziej równomierny podział ze wzrostem gospodarczym i postępem technologicznym.
- Przykład państw nordyckich pokazuje, że można dzielić mniej nierównomiernie, a jednocześnie poprawiać konkurencyjność i efektywność gospodarki - mówił prof. Kołodko w Polskim Towarzystwie Ekonomicznym podczas swojego wykładu "Dokąd zmierza świat". Podkreślał, że postęp technologiczny i wzrost efektowności gospodarki musi się wiązać z narastaniem nierówności.

Dziś, w ramach nieodwracalnego, zdaniem Kołodki, procesu globalizacji, ekonomiści powinni sobie odpowiadać na pytania, jak "koordynować potęgę niewidzialnej ręki rynku z potęgą widzialnej koordynacji politycznej".

- Inne kluczowe pytanie, na które powinni sobie odpowiedzieć, to jak dzielić efekty wzrostu wydajności pracy - bo dzielić je trzeba inaczej niż teraz - przekonywał, tłumacząc, że nierówny podział obraca się przeciwko wzrostowi gospodarczemu, bo powoduje coraz więcej napięć społecznych i protestów, które wpływają pośrednio na gospodarkę.

Jako przykład przywołał dane z najnowszego "World Happiness Report" (raportu porównującego poziom zadowolenia społeczeństw poszczególnych krajów), z którego wynika, że Polacy są na 60 miejscu, jeśli chodzi o poczucie szczęścia, zaledwie jedno miejsce za Białorusią. Na czele rankingu jest Szwajcaria, a w pierwszej dziesiątce są kraje skandynawskie, które zwracają szczególną uwagę na bardziej równomierny podział.

Mówił, że niepokoi go u niektórych ekonomistów próba dystansowania się od kwestii społecznych i koncentracja na zbyt sformalizowanym, niemal matematycznym ujęciu ekonomii. - Nie da się wtłoczyć życia nawet w najbardziej skomplikowany wzór matematyczny - argumentował.

Przekonywał, że jeśli dalej ekonomiści będą "hołubić PKB jako najbardziej syntetyczną miarę w skali makroekonomicznej" i jako główny cel działalności gospodarczej, to będą gubić z pola widzenia "wiele aspektów funkcjonowania ludzkiego".

Kołodko przekonywał też, że ekonomia przyszłości powinna być nauką coraz bardziej interdyscyplinarną - w coraz większym stopniu zwracać uwagę przede wszystkim na ekologię i kwestie społeczne. 

Dodam tylko, że GW zablokowała możliwość zamieszczania komentarzy pod tym artykułem.

niedziela, 3 maja 2015

Dlaczego ubywa bydgoszczan?


To nowoczesny budynek wielorodzinny jeszcze przed zamieszkaniem.   Trzy kondygnacje, winda, hala garażowa, garaże, parking przy budynku, certyfikat energetyczny, plac zabaw i wiejski klimat z kurami włącznie.   I chociaż krajobraz jeszcze dosyć "księżycowy" to i tak  mieszkania szybko znalazły nabywców.

Zdjęcie wykonano w Maksymilianowie w styczniu 2014 roku.