wtorek, 31 maja 2022

Cytaty i przysłowia znane i nieznane -49

 "Gdy pozwolimy by ogarnął nas gniew, sami stajemy się ofiarami".

Autor nieznany, ależ jakie to oczywiste bo przecież już wykrzykując w gniewie swoje racje sami wiemy, że źle czynimy i, że to droga donikąd.


Poprzedni post z tego cyklu



sobota, 28 maja 2022

Powrót

We wtorek 24 maja o godzinie 18.00 ( po ponad półrocznym pobycie w Cabo Roig Costa Blanca region Valencia - 10 km od granicy z regionem Murcja) wyruszyłem samochodem do domu w podbydgoskim Maksymilianowie.  Nominalnie to 2907 km według trasy wybranej przeze mnie  w Googl maps.  Niestety głupota i zaufanie do owej nawigacji spowodowały, że przejechałem ponad 3100 km.

W urbanizacji La Zenia (parę kilometrów od startu podróży) wjechałem na płatną autostradę AP7.  Na trzech krótkich odcinkach tej autostrady w pobliżu Torrevieja, zapłaciłem 10, 2 euro za przejazd.  Pozostałe ponad 700 km  autostrady AP7, do granicy z Francją przejechałem za darmo bo płatna autostrada obecnie jest bezpłatna oprócz wspomnianego odcinka.  Ta hiszpańska autostrada, a jeździłem także innymi do  Malagi, Cordoby, Cadyksu i wielu innych miejscowości, (patrz mój blog) jest znakomicie oznakowana.  Jadąc w nocy doskonale widzimy trasę dzięki podświetlanym i odblaskowym elementom owego oznakowania.  Jedzie się w nocy pewnie i bezpiecznie.  Czego o autostradach francuskich i niemieckich powiedzieć nie można.  Natomiast mało jest na ponad 800 km odcinku owej AP7 miejsc do postoju, a także stacji do tankowanie.

Trzeba także uważać na podpowiedzi googlowskie proponujące skrócenie trasy lub alternatywne trasy bo można się naprawdę wkopać.  Ponieważ jechałem tą trasą po raz czwarty to nie dałem się na żadne polecenia zjazdu na A7 (bezpłatna, ale przez góry i miasta) i pilnowałem, aby nie zjechać do Walencji, czy innych dużych miast po drodze.  Bo wtedy to już przynajmniej godzina, albo więcej w przysłowiowe plecy.

Hiszpański odcinek przejechałem bez problemów i niepotrzebnych zjazdów.  Od granicy z Francją już wszystkie autostrady mamy płatne.  Opłata wynosi około 10 eurocentów za kilometr.  Oczywiście są bezpłatne inne drogi, ale ja chciałem jak najszybciej dojechać do domu, a do realizacji tego celu pozostaje tylko jazda autostradami.  Obecnie paliwo w Hiszpanii kosztuje (nie przy autostradach bo tam 1,95 - 2,00 Euro) 1,7 euro  (na wybranych stacjach) i do tego jest dyskonto 20 eurocentów za litr, ale w stacjach przy autostradach owego dyskonata nie naliczają.

We Francji autostrady są marnie oznakowane i jazda w nocy jest trudna.  Natomiast pod względem obsługi podróżnego to są zorganizowane świetnie.  Jest dużo tak zwanych leśnych (biwakowych) punktów do zatrzymania się.  Są tam dobrze utrzymane toalety (nie tak jak w Hiszpanii czy w Niemczech), są duże tereny rekreacyjne i do tego niezajęte w częściach przeznaczonych dla samochodów osobowych przez wszędobylskie tysiące tirów, które w Hiszpanii, a szczególnie w Niemczech są obecnie zmorą takich miejsc.

I tak jadąc autostradą wzdłuż lazurowego wybrzeża docieramy do Lyonu, trzeciego co do wielkości miasta Francji.  I tutaj mamy problem bo nawigacja pokazuje jazdę przez centrum miasta, a patrząc na utrudnienia widzimy same korki.  Alternatywą jest objechanie Lyonu od strony wschodniej przez Avigon i Grenobl, ale to około 40 km dodatkowo.  Zdecydowałem się na jazdę przez miasto.  Niestety w korkach stałem łącznie około godziny, ale za to obejrzałem z samochodu część tego wspaniałego miasta i jechałem jednym z najdłuższych tuneli w Europie (pewnie tak około 13 km według licznika samochodu).  Potem ruszyłem trasą na Metz.  Niestety w odległości około 50 km od Metz nawigacja zaproponowała mi trasę krótszą o około pół godziny i ja to zaakceptowałem.  Jak się okazało był to duży błąd.  Ten niby skrót kosztował mnie dwie godziny i do tego jazdę po Francji przypominającej najbardziej biedne okolice naszego kraju.  Zobaczyłem podupadające gospodarstwa rolne, liche domy i nawet wiejski kościółek przerobiony na kórnik.   W niewielkim francuskim miasteczku o nazwie Custines zabrakło mi paliwa, bo nie przewidywałem, że przez około 60 km nie będzie stacji benzynowej i tylko dzięki Michałowi (synowi mojej żony) udało mi się wyjść z opresji bo on wyszukał, że stoję raptem 400 metrów od czynnej stacji paliwowej.  Kanisterek (5l) do stacji i jaka wprost nieopisana ulga.  Wcześniej z zatrzymywanymi Francuzami bez znajomości francuskiego nijak nie mogłem się porozumieć, a ich wskazówki spowodowały przejechanie bezproduktywnie w poszukiwaniu wskazanych przez nich stacji paliwowych dodatkowe ponad 30 km co skutkowało tym co powyżej.   Ulga po zatankowaniu do pełna była wprost niewyobrażalna.

Jadę dalej i jadę, a granica Francji odsuwa się i odsuwa. Wreszcie wjeżdżam do Niemiec.  Niestety tutaj, a chciałem się zatrzymać na kilka godzin nic z tego.  Leśne parkingi załadowane tirami tak, że nawet wjechać do nich nie można, a te ich centra obsługi podróżnych to istna farsa.  Jest tam wszystko czyli sklepy znanych marek, restauracje sieciowe, hotele sieciowe, targowiska i czort wie co tam jeszcze, ale nie można się nigdzie zatrzymać bo miejsca postojowe są tylko do klientów owych przybytków.

Jadę i jadę, ale w końcu czuję, że już dalej nie dam rady i wreszcie na jakimś leśnym parkingu znajduję dodatkowe miejsce na skraju parkowania dla osobówek.  Próbuję się tutaj zdrzemnąć, lecz co chwilę ktoś mnie oświetla przejeżdżając kolejnym samochodem szukającym miejsca do zaparkowania.  Tak się męczę przez dwie godziny i wreszcie nastaje godzina trzecia w w nocy.  Biorę butlę z wodą, którą wziąłem na podróż, opłukuję się, myję zęby (toalet nie polecam - syf), robię niewielką gimnastykę i ruszam na autostradę A9 w nadziei, że zaraz będzie świt.  Niestety ten nadchodzi dopiero po półtorej godziny, ale ja na szczęście zahaczam się za niemieckim autobusem i tak jadę za nim przez półtorej godziny, a gdy on zjeżdża z A9 to na szczęście nastaje brzask.

I tak jadę niepewny, czy dam radę bo przecież wszystko mi mruga i czuję, że mruga, ale przecież muszę jechać.  I tak pokonując samego siebie jadę dalej.

I tak jadę, a zmęczenie daje się w znaki i jedyne czego pragnę to dojechać, a tutaj jeszcze 1200 km do celu, a ja mam już wszystkiego dosyć.  Oczywiście mógłbym się zatrzymać na nocleg w jakimś przydrożnym lub innym hotelu, ale niestety znając swoją naturę to i tak nie mógłbym spać bo chęć osiągnięcia celu byłaby silniejsza niż chęć snu.

Cudem jest, że dojechałem bo niebezpiecznych zdarzeń po drodze było bez liku.

A najgorsze to te tysiące, tysiące tirów, które się nawzajem wyprzedzają i które wyprzedzając na trzeciego zawsze czuje się, że może się zdarzyć coś złego. 

Wreszcie docieram do A2 i tutaj tak jak i później na S5 jest jeszcze gorzej.  Bo jadąc 2500 tysiąca kilometrów nigdy nie spotkałem się z takim zachowaniem jak na A2 i S5.   Chamidła jadące na A2 zamiast tak jak ja przy użyciu tempomatu 140 km/h prześcigają się w przekraczaniu owej prędkości.  Podjeżdżają na metr do mojego samochodu, błyskają światłami, a przy wyprzedzaniu trąbią lub wymachują rękoma.  To jest skrajnie niebezpieczne, głupie i straszne.  To trzeba spacyfikować bo nigdzie oprócz Polski nie spotykałem się z takimi sytuacjami.  Zero tolerancji dla takiego zachowania.  

Dzięki Bogu i moim Aniołom dojechałem szczęśliwie do celu.

niedziela, 22 maja 2022

Hiszpańska retrospekcja - bydgoska

W pierwszej połowie maja 2022 roku na tygodniowy wypad  na wybrzeże Costa Blanca wybrały się dwa bydgoskie małżeństwa.  Małżeństwa znane głównie z tego, że osiągnęły ogromne sukcesy dzięki konsekwentnym i niepojętnym dla innych, nowatorskim działaniom.  Kiedyś, kilkadziesiąt lat temu, moje losy zetknęły nas ze sobą i po około trzydziestu latach spotkaliśmy się tutaj, na tej hiszpańskiej ziemi, na urbanizacji La Zenia.  W tym pięknym miejscu nasi dawni znajomi zaprosili nas na wspaniały posiłek do oryginalnej restauracji na Playa Flamenco.

Poniżej kilka zdjęć z tych cudownych chwil.







                                               Poprzedni post z tego cyklu.

piątek, 20 maja 2022

Kolejna refleksja natury ogólnej - 58

Skończyłem teraz, gdy to piszę, oglądanie drugiego odcinka serialu pod tytułem "Informator".  Serial jest produkcji węgierskiej i został wyprodukowany pod autorytetem HBO.

Z tego serialu wynika, że to węgierscy studenci doprowadzili do zmian we współczesnej (lata osiemdziesiąte dwudziestego wieku) Europie. 

Jak napisała genialna autorka książek Ursula K. Le Guin - "prawda jest kwestią wyobraźni" dlatego też na przykład mały ujadający kundelek (z kaszubska tusk) może z wilczym wzrokiem, z zaciśniętymi dłońmi i jeszcze bardziej zaciśniętymi ustami, głosić swoje kompletnie sprzeczne ze sobą marazmy (inni nazywają to prawdami), a i tak połowa Polaków w nie wierzy.  To dlaczego nie wierzyć węgierskim studentom?  

Tylko dlaczego jest serial HBO o buncie węgierskich studentów, w którym brało udział kilkaset osób, a nie ma serialu o polskiej Solidarności, w której brało udział 10 milionów Polaków.

DLACZEGO?

Odpowiednia oprawa w odpowiednich mediach może ludziom wmówić wszystko bo zdecydowana większość ludzi  wierzy w to co chce wierzyć, a nie w to co jest.  I co najgorsze to fakt, który już dawno stwierdził (XVI wiek) najgenialniejszy człowiek w historii ludzkości, mówiąc - "ludzie mają nieprawdopodobnie krótką pamięć".

Nasuwa się w związku z tym szereg refleksji.  Może to Bułgarzy, albo Rumuni, a może Czesi rozmontowali socjalizm?

Jak powszechnie wiadomo - sukces ma wielu ojców, a porażka żadnego.

Przy okazji przypominam bo warto: https://dziwnabydgoszcz.blogspot.com/2018/02/kilka-refleksji-natury-ogolnej-54.html

Zawsze im później po wojnie tym więcej kombatantów.


Poprzedni post z tego cyklu

czwartek, 19 maja 2022

Gminne kontrasty - 1

W 2016 gruntową ulicę Ptasią w podbydgoskim Maksymilianowie przebudowano na szeroką na sześć metrów drogę z koski betonowej.  Wzdłuż owej ulicy wykonano rowy odparowujące, a tam gdzie to było możliwe wykonano betonowe korytka do odprowadzenia wód opadowych do najbliższego rowu melioracyjnego.  

Niestety owe korytka zarosły tak zwanym ognikiem, a ich przepustowość zmalała prawie do zera i wody opadowe nie spływały do owego rowu, ale głównie na jezdnię ulicy Ptasiej.

Kilka razy zgłaszałem to na sesji Rady Gminy Osielsko, której jestem radnym od 16 lat, lecz nikogo to nie zainteresowało. 

To niby banał.  To niby szukanie problemu tam gdzie go nie ma.  Ale czy naprawdę?



środa, 18 maja 2022

Ciekawostka - 23

Poniżej zdjęcie butelki wspaniałego francuskiego słodkiego wina z 1962 roku.  To wino ma już 60 lat i z każdym rokiem jest coraz lepsze.  Nadal jest w moim posiadaniu i czeka na wyjątkową okazję, aby je wypić.



                                                   Poprzedni post z tego cyklu

sobota, 14 maja 2022

Przypominam - 6 - dom wariatów. Czy zawsze już tak w naszym pięknym kraju będzie?

Nie jestem i nie byłem prorokiem, ale tak troszeczkę tego co nas czeka wiele lat temu przewidziałem.  Zresztą każdy zdrowo myślący człowiek mógł to przewidzieć, ale nie każdy to spisał lub w inny sposób udokumentował.

Ja napisałem o tym na moim blogu:

https://dziwnabydgoszcz.blogspot.com/2012/10/kilka-refleksji-natury-ogolnej-4.html


Poprzedni post z tego cyklu

piątek, 13 maja 2022

Przypominam - 5

Dzisiaj przypominam moje życzenia noworoczne na 2014 rok.  Cieszę się, że kilka z punktów tych życzeń zostało zrealizowanych, ale bardziej martwią mnie te niezrealizowane.

Ale zawsze pozostaje nadzieja, chociaż w coraz większej powodzi wszechogarniającej głupoty ludzkiej te nadzieje, coraz bardziej gasną.

Życzenia na 2014 rok


Poprzedni post z tego cyklu

wtorek, 10 maja 2022

Przypominam - 4

 Po II Wojnie Światowej Polska dzieliła się na 17 województw.  Jednym z nich było województwo bydgoskie.  W tym bydgoskim województwie toruńscy megalomani nic nie znaczyli.  Niestety nijaki Kulesza wymyślił nową koncepcję podziału administracyjnego Polski i w 1975 roku utworzono 49 województw co nawiasem mówiąc było bardzo dobrym posunięciem bo zlikwidowano powiaty i stworzono warunki do bardziej równomiernego rozwoju naszego kraju.

Niestety, ten sam Kulesza w 1998 roku (za haniebnych rządów AWS-u)  za krzaklewskie i buzkowe pieniądze doszedł do wniosku, że w Polsce ma być 12 województw i mają być powiaty oraz gminy.  Na skutek licznych protestów, głównie bydgoszczan (między innymi akcja budzikowa - Piotr Cyprys) utworzono w końcu 16 województw.  

Oczywiście ci co później najwięcej skorzystali na tym podziale, czyli toruńscy megalomani byli przeciwni owemu podziałowi i chcieli być w jednym województwie z Gdańskiem, a nie z Bydgoszczą.

Patrz poniższy link:

https://dziwnabydgoszcz.blogspot.com/2011/12/istna-ironia-wojewodzka.html

Ironia historii, losu lub inna ironia jest nauczycielką pokoleń.  

Niestety w przypadku bydgoszczan jest nauczycielką fatalną.

Poniżej dwa zdjęcia obrazujące podział administracyjny Polski po 1975 roku:




                                         Poprzedni post z tego cyklu


poniedziałek, 9 maja 2022

Miniona Wielkanoc w Cabo Roig.

Poznańska familijna ekipa odwiedziła nas w ten szczególny czas.  Poniżej kilka zdjęć ze wspólnego świętowania Wielkiej Nocy.





piątek, 6 maja 2022

Dwie refleksje natury ogólnej - 59

Refleksja pierwsza:

Rosjanie swoimi obecnymi działaniami potwierdzają, że całe zło cywilizowanego Świata wypływa od nich. Przykro to pisać, ale takie są fakty. Oni zamiast się w swojej masie bogacić bo przecież mają ogromne bogactwa i największy kraj Świata to wolą ułudę od rzeczywistości. To wolą w ponad 90 procentach być biednymi, ale mieć poczucie, że są panami wszystkiego niż mieć wszystko. I zamiast pogonić te dziesięć procent najsprytniejszych, obecnie z owym putinem na czele, którzy im wmawiają, że są potęgą, a w rzeczywistości to owe 90 procent mieszka gorzej niż kury we Francji to im wystarcza poczucie, że są potęgą. Jak głupim być trzeba, aby tak myśleć? Na to pytanie nie ma odpowiedzi bo rosjanie są mistrzami manipulacji. Najpierw, przez pokolenia, zamanipulowali swoich obywateli, a teraz próbują zmanipulować cały Świat. Dopóki ten cały Świat się nie obudzi dopóty owi szaleńcy będą niszczyć wszystko to co dla nas ważne. Będą niszczyć to wszystko czym od strasznej II wojny żyjemy i to co czyni nasze życie jego sensem. Boże strzeż nas przed szaleństwem rosjan. A raczej przed szaleństwem cara i jego bojarów. (putin i rosja specjalnie z małej litery)

Refleksja druga:

Jest czas matur i wszyscy w tak zwanych środkach masowego przekazu chwalą się tym, że zdali maturę bo nie było na niej matematyki, albo, że jak była to ściągali. Jak można chwalić się tym, że się jest głupkiem lub oszustem? Ja tego nie rozumiem.


Poprzedni post z tego cyklu

niedziela, 1 maja 2022

1 - Maja

Dzisiaj był piękny dzień dlatego wybraliśmy się na wycieczkę rowerową.  Przejechaliśmy 32 kilometry głównie wzdłuż wybrzeża Morza Śródziemnego na Costa Blanca.  Wszędzie tłumy.  Plaże, restauracje, bary, kawiarnie zapełnione maksymalnie.  Na znalezienie miejsca, aby w plażowym barze wypić kawę musieliśmy czekać ponad pół godziny.

Jednak nie plaże i bary są przedmiotem poniższego wpisu, lecz salinas i dwie fabryki oraz jedna ciekawostka.







Fabryka wody

Fabryka soli

Sól w fabryce

Najnowszy model Lexusa cabrio na ukraińskich tablicach.