środa, 30 marca 2022

Epilog

EPILOG

 

Na jednym z rynków, położonym w obrębie bydgoskiej starówki, stoi okazała czteropiętrowa kamienica z dużymi oficynami i sporym osobnym podwórzem.  Na parterze kamienicy znajdują się dwa duże pięknie urządzone,  sklepy.  Jeden z nich to eleganckie delikatesy, do których wystrój projektował znany bydgoski artysta plastyk, a drugi to klasyczny sklep monopolowy, urządzony trochę skromniej niż delikatesy, ale za to najlepiej zaopatrzony w mieście.  Poza tym na parterze znajduje się jeszcze kilka punktów usługowych różnych branż.  Większą część frontowej strony pierwszego piętra i część jednej z oficyn pierwszego piętra zajmują biura dwóch znanych bydgoskich firm.  Te firmy nazywają się  SATURN  i  ATUT.   Trzej ich współwłaściciele, a także współwłaściciele  innych jeszcze firm, są jednocześnie właścicielami kamienicy.  

  

Znajdujemy się w pięknych biurach na piętrze owej kamienicy. 

Biura urządzone są bogato i nowocześnie, ale z tradycyjnymi elementami wystroju, jak przystało biurom umiejscowionym w kamienicy zbudowanej w ostatnich latach  XIX wieku.   Głównym elementem wyposażenia są nowoczesne meble biurowe o najwyższym standardzie.  Kremowe pionowe żaluzje, zasłaniają całe okienne ściany.  Na podłogach wyszukane wykładziny, kolorystycznie dobrane do mebli.  Całość skomputeryzowana i wyposażona we własny spory serwer i własną centralkę telefoniczną najnowszej generacji.  W narożnym pokoju, który ozdabia piękny wykusz, stoi elegancki zestaw skórzanych mebli, składający się z dwóch kanap i dwóch dużych foteli.  Obok tych kanap stoi ogromne, solidne biurko, a przy nim skórzany, regulowany w kilku płaszczyznach, obrotowy fotel.   W największym  reprezentacyjnym, o powierzchni około czterdziestu metrów kwadratowych pokoju, na jego środku  stoi duży stół.  Stół z tego typu jakie znamy z licznych amerykańskich filmów.  Stół otoczony jest kilkunastoma krzesłami.   W rogu tego biura stoi jeszcze większe biurko niż w pokoju narożnym, a na nim oprócz wyposażenia biurowego z laptopem  włącznie, znajdujemy kilka rodzinnych fotografii.  Na lewo od wejścia prawie całą ścianę wypełniają trzy obrazy.  To tryptyk bydgoski, namalowany przez Jerzego Puciatę, najlepszego, zdaniem wielu, bydgoskiego  malarza.  Te trzy obrazy, namalowane zostały specjalnie do tego wnętrza i skomponowane, czyli powieszone osobiście przez ich autora.   Każdy z nich ma  ponad dwa metry kwadratowe powierzchni.   Stanowią one jakby malarski opis wycieczki po Bydgoszczy, rozpoczętej przy spichrzach nad Brdą, poprzez urokliwą wąziutką ulicę Zaułek, a zakończonej na Wyspie Młyńskiej, przy tak zwanej  Bydgoskiej Wenecji.  W pozostałych pokojach, których jest w sumie pięć, nie licząc korytarzy, kuchni i łazienki, również wisi sporo płócien tego samego autora, płócien o tematyce bydgoskiej.    

 

 Jest marzec 1997 roku i w tych pokojach, a szczególnie w owym pokoju reprezentacyjnym, zaczyna się uroczystość z okazji czterdziestych urodzin jednego z właścicieli kamienicy i wymienionych firm.  Ten świeżo upieczony czterdziestolatek to Bogusław zwany nadprezesem w odróżnieniu od dwóch pozostałych właścicieli, Michała i Leszka, zwanych prezesami.  Nastrój jest podniosły.  Z  dużej wieży SONY sączy się dyskretnie ulubiona  muzyka solenizanta, czyli  włoskie przeboje w wykonaniu,  Zuchero, NekaLuigi BattistiAdriano Cellentano i oczywiście Erosa Ramazotti.  Obecnych jest dwadzieścia pięć osób.  Oprócz wymienionych już wspólników są tutaj dyrektorzy i kierownicy oraz zaufani ludzie z  firm prezesów.   Przybyli także zaprzyjaźnieni biznesmeni z innych firm i bankowcy, chociaż mniej licznie niż w poprzednich latach.  Obecne są też żony dwóch  prezesów.  Wielki stół ugina się od wszelkiego jadła i napojów.  Wśród potraw warto wymienić dania  gorące takie jak faszerowana karkówka, polędwica nadziewana śliwkami, zrazy, rogale ze schabu, drób, parę rodzajów kiełbas, bigos, leczo, czy beuf strogonoff.   Dania zimne to różne ryby i mięsa w galarecie, oczywiście befsztyk tatarski, popularnie zwany tatarem, wędzone pstrągi i łososie, liczne sałatki i dodatki jak grzybki, ogórki, papryka i wiele jeszcze innych potraw.   Z trunków na stole króluje tak zwana kołyska, czyli cztero i półlitrowa butelka Johnny Walkera na specjalnej metalowej przechylanej konstrukcji oraz drugi ulubiony trunek prezesów – żurawinowa wódka Finlandia.  Poza tym stoją liczne flaszki przyniesione jako prezenty, głównie francuskie brandy i luksusowe wódki czyste, typu Chopin, Belvedere czy Absolut.  Jest też trochę wina słodkiego jak Martini czy wiśniowa Kijafa .  Oczywiście jest też kawa i herbata w ekspresach oraz cała masa zimnych napojów, wśród których dominują coca-cola, używana do whisky i tonic do Finlandii.  Na środku stołu stoi duże ozdobne wiaderko z lodem.  Po bokach pokoju stoją na różnych meblach dziesiątki wiązanek różnych kwiatów. 


Impreza zaczyna się od wniesienia do pokoju wielkiego kolorowego tortu  

z czterdziestoma zapalonymi świeczkami.  Tort wnosi Krystyna Furmanek, kierowniczka delikatesów.  Nadprezesowi lekko szklą się oczy w momencie zdmuchiwania świec. Po chwilowym ochłonięciu mówi - ale się Furmanek sprawiłaś, pewnie znowu coś knujesz, albo chcesz podwyżkę.  Wszyscy się szczerze śmieją.  W tym czasie Adam Adamczewski, prawa ręka prezesów nalewa do kieliszków różowego Muscadora – czyli świetnego słodkiego francuskiego wina musującego.  Wszyscy łapią za kieliszki i przez kilkanaście minut śpiewają nadprezesowi  „sto lat”  w najróżniejszych wersjach i tonacjach.  Aż wreszcie mocno wzruszony Bogusław mówi - dosyć tego dobrego, siadamy do stołu, Adam nalewaj coś konkretnego, wszyscy niech się biorą do żarcia, Karol dawaj mi tu to najgrubsze cygaro.  Prezesie, a co mam polewać, pyta Adam, jak to co, co to za głupie pytanie, kołyska w ruch, dużo Jasia, mało coli.  Na to żona Bogusława, Maria - nie pij tak dużo od razu, bo długo nie wytrzymasz.  Cicho, dzisiaj zaczynam czterdziechę i ze smutku muszę ostro pochlać, ale nic się Marysia nie martw, wszystko będzie o’key,   Karol, do cholery, gdzie to moje cygaro?  Impreza rozkręca się na dobre.  Przy stole tworzą się grupki i toczą są różne dyskusje.  Obok Adama siedzi Krystyna i Janek i zawzięcie dyskutują o ostatnich wyczynach swoich kotów i papug.  Pomiędzy Marią, a Michałem siedzi śliczna Małgosia i zdawkowo odpowiada na dociekliwe pytania Marii.  Biznesmeni i bankowcy kłócą się o to która forma leasingu jest korzystniejsza, czy leasing operacyjny, czy kapitałowy.  Janek z Karolem i Elą rozprawiają o życiu i tylko słychać jak Ela peroruje - lepiej o jednym oku, byle w tym roku.  Leszek wymądrza się w swoim stylu przed Elżbietą, żoną Michała.  A nad wszystkim króluje nadprezes, paląc grube cygaro i tęgo pociągając mazut.  Co chwilę słychać jego odzywki.  Karol, czy ty czuwasz nad moim drinkiem.  Co tam masz za klocek pyta jednego z bankowców – Mirosława, wskazując na jego komórkę.  Ty więcej nie kłam, bo już wszystkich okłamałeś, mówi do Marcina, właściciela wielkiej firmy handlowej w Bydgoszczy.   Wartko i ciekawie upływa czas, lecz właściwa impreza zacznie się dopiero jak większość gości, zmęczona, najedzona i napita pójdzie już do domów a zostanie tylko garstka najbardziej zaufanych.  Wtedy zaczną się prawdziwe męskie atrakcje.  Ale o tym cicho sza. 


Jednak jak doszło do tego spotkania na  urodzinach nadprezesa. Spotkania w tak dobrych humorach, w tym gronie i w tym miejscu.  Skąd przyszli i kim są obecni na  nich ludzie.  Jaką drogę przebyli, aby się tutaj znaleźć.  Co ich łączy, a co dzieli.  Co już osiągnęli i czego jeszcze pragną?


Aby na te i inne pytania odpowiedzieć musimy cofnąć się wstecz. 

Do czasu kiedy spotkali się najpierw Michał z Leszkiem, a długo potem poznali Bogusława.  


W znacznej części dowiemy się o tym  z dwóch cykli przedstawionych na łamach tego bloga. Pierwszy cykl ma tytuł "Leszek, a drugi to cykl "Bogusław".

 








 

Znani i nieznani bydgoszczanie - 102

Poniżej słynny nadprezes Marek Pawlikowski w swojej Toyocie prześlicznej jak strach (cytat z popularnej wówczas piosenki).  Kosztowała owa Toyota wówczas 7300 dolarów, a średnia miesięczna pensja oscylowała wtedy wokół 20 dolarów.

Lato 1988 w Ośrodku Nauczycielskim w Sokole Kuźnica, którym wówczas zarządzał nie mniej znany pan Wojciech Oskwarek, którego wspominam w samych superlatywach.

Za samochodem od lewej żona nadprezesa Tereska i Ania Śledzińska

Poprzedni post z tego cyklu



niedziela, 27 marca 2022

Cytrusowa plantacja.

Dzisiaj z Elą i Michałem byliśmy na cytrusowej plantacji.  Tysiące drzew i miliony pomarańczy, cytryn i mandarynek.  Urozmaicony i pofałdowany krajobraz.

Owoce różnych wielkości, kształtów i w różnych odcieniach.

Świetne popołudnie.

W tle mandarynki

Od lewej: pomarańcza 80 dkg, 60 dkg i normalny owoc 20 dkg,   Wszystkie trzy owoce zerwane z drzew w dzisiejsze popołudnie.



sobota, 26 marca 2022

Minione chwile - 2

Moje kolejne (przykro liczyć które to) urodziny celebrowane tradycyjnie kieliszkiem białego słodkiego Martini na plaży naszego wspaniałego Morza Bałtyckiego.


                                           Poprzedni post z tego cyklu


środa, 23 marca 2022

Inwazja.

 Ponad pięć lat temu zapytałem:

Zapytałem

Wiadomo, że to pytanie z gatunku tych retorycznych.

ALE?

Niestety lecimy jak te ćmy do ognia.

czwartek, 17 marca 2022

Moje najlepsze zdjęcie.

W maju 1978 roku w sklepie fotograficznym "Foto-Optyka"   //Witryna sklepu//   na ulicy Aleje 1-Maja (obecnie Gdańska) nabyłem, za równowartość mojej ówczesnej pensji, radziecki aparat fotograficzny o nazwie FED-4.  Tym aparatem wykonywałem zdjęcia przez prawie 20 lat, a potem kupiłem sobie zacną Minoltę.  Później to już były aparaty cyfrowe i wszystko się zmieniło.

Tym FED-4 (zresztą z enerdowską, Carl Zeiss Jena, optyką) wykonałem kilka tysięcy zdjęć.  Średnio jeden film ORWO (NRD) na miesiąc (36 klatek).  Po kilku latach, tak od 1979 roku zacząłem wykonywać slajdy.  Bo były to, jak na owe czasy, porządne kolorowe ujęcia.  Tych filmów ze slajdami zachowało się około czterdziestu.

Poniżej, moim zdaniem, najlepsze zdjęcie jakie wykonałem owym aparatem FED-4.

To zdjęcie to kwintesencja socjalizmu.  Zdjęcie wykonałem w niedzielne przedpołudnie we wrześniu 1980 roku na bydgoskim Szwederowie, na skrzyżowaniu ulic Bielickiej i Konopnej, przy przystanku linii autobusowej numer 61 (Inowrocławska, pętla za zajezdnią (przy Gwardii Ludowej) - dworzec PKP).



wtorek, 15 marca 2022

Calima

Wczoraj miało miejsce dziwne zjawisko meteorologiczne, które Hiszpanie nazywają Calima.   A polega ono na tym, że pył i piasek z burz saharyjskich poprzez wschodnia cyrkulację powietrza dociera do wschodnich wybrzeży Hiszpanii, a szczególnie to zjawisko jest nasilone na Wyspach kanaryjskich.  

W ciągu dwóch godzin świat zrobił się żółto - czerwonawy.

Poniżej kilka zdjęć, które wczoraj wykonałem:

14.03.2022 r. godzina 11.28

14.58

15.23

15.24

16,30

Opisane zjawisko trwa do chwili obecnej (15.55 - 15.03 2022) chociaż w mniejszym natężeniu



poniedziałek, 14 marca 2022

Sołtys Chobielina

Zdradek, pizza (z Nakła), megaloman totalny, cymbał głośno brzmiący i do tego rezonujący głosem swojej małżonki, były (na szczęście) minister i to dwojakiego resortu z  przeciwnych sobie partii politycznych.  Do tego kandydat na prezydenta RP, szefa NATO i czort wie czego jeszcze. Do tego prostak, bufon i karierowicz.  Tragedią naszą jest fakt, że takie osobniki mogą o nas decydować.  Gorszy i głupszy od niego jest tylko, moim zdaniem, nijaki lajfowy (fonetycznie) ów Hołownia.

Poniżej tekst, który napisałem o tym komediancie w styczniu 2022 roku i który został usunięty z internetowej przestrzeni, ale najpierw zrobiłem zrzut ekranu i dlatego pozostał.


My tutaj coś próbujemy robić, o coś walczyć.  Czegoś pragniemy i czymś żyjemy.  

A po co?

Owe zdradki nami manipulują, nas lekceważą i nas poniżają, a jednocześnie czynią z siebie, za kasę z UE, zbawców naszego narodu

Czy naprawdę tego chcemy?  Czyż naprawdę nie dostrzegamy arogancji takich osobników, ich lekceważenia nas, ich bezczelności, ich buty i ich wywyższania się?

Czyż jesteśmy tak głupi, żebyśmy tego nie dostrzegali?

Czyż takie zdradki naprawdę mogą bez końca nami manipulować?

Ja się na to nie zgadzam.

A skoro mój blog dotyczy głównie (jak w nazwie) Bydgoszczy to dopytajmy owego zdradka co dla swojego rodzinnego miasta zdziałał?  Może wraz z jednorękim załatwił budowę S5 w 2012 roku?  Jak wiemy to nie.  A może załatwił środki z UE  (tych przypadających na jednego mieszkańca) na poziomie Gdańska, albo przynajmniej wrogiego Torunia?  Oczywiście, że nie. A  może uratował Zachem przed upadkiem?  Pytania możemy bez końca mnożyć.  Tylko po co?  Doskonale wiemy, że dla zdradka liczyła się tylko jego kariera i to dla niej robił wszystko starając się przy tym nie podpaść temu kto naprawdę rządził, czyli owemu Tuskowi.

A Cartagina musi być zniszczona.


sobota, 12 marca 2022

czwartek, 10 marca 2022

Hiszpańskie retrospekcje - 4

Zwiedzając zamek w Lorce w listopadzie 2021 (https://dziwnabydgoszcz.blogspot.com/2021/12/lorca-murcia-valencia.html roku trafiliśmy na galerię ze zdjęciami ukazującymi Hiszpanię sprzed lat.  Dzisiaj prezentuję kilka zdjęć z tej galerii.







                                         Poprzedni post z tego cyklu

sobota, 5 marca 2022

Dzisiaj - Mar Menor, San Pedro del Pinatar - Lo Pagan

Za nami dwa deszczowe dni (pierwsze od ponad trzech miesięcy).  Na szczęście bez tropikalnych ulew, które już kiedyś tutaj przeżyliśmy.   Dzisiaj wzięliśmy parasole i samochodem pojechaliśmy nad Mar Menor do San Pedro del Pinatar.  Najpierw spacer pod parasolami po deptaku położonym pomiędzy Mar Menor (Małe Morze), a salinasami, a potem po deptaku nadbrzeżnym i po miejskich uliczkach. Tym razem za to w słońcu, które pokazało swoją twarz na ponad godzinę.  A potem znowu deszcz i nawet burza z błyskami i pojedynczym grzmotem.

Pomimo tych warunków atmosferycznych spacer (ok. 11 tys. kroków) był bardzo udany, a zmienna pogoda wydobywała co rusz inne światło i tworzyła czasami nawet niesamowite widoki.

Poniżej kilka zdjęć z tego miłego popołudnia.










czwartek, 3 marca 2022

Moje oblicza - 15

Uroczyste obchody 40-lecia mojej szkoły czyli Technikum Kolejowego Ministerstwa Komunikacji w Bydgoszczy.  W drodze do internatu TKMK w Rynkowie gdzie owa uroczystość miała miejsce. Niesione kwiaty są oczywiście dla nauczycielek, a konkretnie dla pani Jastrzębskiej (od historii) i dla pani Jelińskiej (od polskiego).


                                          Poprzedni post z tego cyklu