Kończy się nasze zimowanie pod palmami. Już robi się tutaj za gorąco i trzeba wracać do domu.
Poniżej kilka migawek z ostatnich dni.
Po latach uczestnictwa w różnych forach postanowiłem zostawić trochę inny, bardziej refleksyjny ślad moich przemyśleń, przemyśleń życiowego realisty z dużą dozą krytycyzmu i domieszką melancholii. Chciałbym także zaprezentować trochę różnych pamiątek z minionych lat, głównie związanych z Bydgoszczą, ale nie tylko. Ponadto pragnąłbym w trochę nietypowy sposób prezentować niektóre bieżące i minione wydarzenia oraz zaprezentować różne swoje uwagi i spostrzeżenia. Temu ma służyć ten blog.
poniedziałek, 23 kwietnia 2018
wtorek, 17 kwietnia 2018
Znani i nieznani bydgoszczanie - 94
Dzisiaj nieco inaczej. Przedstawiam trójkę SOR-owców (wojsko po studiach). Jeden to rodowity bydgoszczanin (Andrzej Tubielewicz), a dwaj to przyjezdni bydgoszczanie. Autor bloga bydgoszczanin od 1967 roku, zaś Leszek Basikowski od 1972 roku. Natomiast rodowity bydgoszczanin od 1981 roku mieszka w Szwajcarii.
Zdjęcia wykonano w lipcu 1977 roku na zgrupowaniu polowym w Rząsawie koło Częstochowy. Gdzie udał się na początku kwietnia 1977 r. pułk JW 2021 z Modlina. A tam podchorążowie i ich podwładni pracowali przy pracach wykończeniowych gierkówki (drogi ekspresowej Warszawa Katowice),
Zdjęcia wykonano w lipcu 1977 roku na zgrupowaniu polowym w Rząsawie koło Częstochowy. Gdzie udał się na początku kwietnia 1977 r. pułk JW 2021 z Modlina. A tam podchorążowie i ich podwładni pracowali przy pracach wykończeniowych gierkówki (drogi ekspresowej Warszawa Katowice),
Od lewej: autor bloga, Andrzej Tubielewicz, Leszek Basikowski |
Od lewej: Andrzej Tubielewicz, autor bloga, Leszek Basikowski Poprzedni post z tego cyklu. |
niedziela, 8 kwietnia 2018
Kolejna niedziela w Cabo Roig.
Piękna pogoda, piękna plaża, piękna muzyka do tego bogato zaopatrzony bar i inne liczne atrakcje to dzisiejszy dzień.
środa, 4 kwietnia 2018
Kolejny przykład megalomańskiej głupoty torunian.
Pierwszy raz po bardzo długiej przerwie, w miniony
piątek 30.03.2018 r., jechałem
samochodem z Warszawy do Bydgoszczy. Ostatnio czyniłem to jakieś dwadzieścia lat temu.
W latch dziewięćdziesiątych
minionego wieku bywało, że pokonywałem tę drogę nawet dwa razy w
tygodniu. I jadąc nią na całej trasie z Warszawy do Bydgoszczy
znaki drogowe informowały mnie ile jeszcze mam kilometrów do
Bydgoszczy (gdy wracałem ze stolicy), a czasami na tych znakach
widniała też napisana (mniejsza czciąnką z uwagi na mniejsze
miasto) nazwa Toruń.
Potem przez długie lata nie
miałem takiej potrzeby jeżdżenia do Warszawy, a jak już jechałem
do stolicy to korzystałem z PKP.
Niestety sprawy losowe
zmusiły mnie do przyjazdu na warszawskie lotnisko i musiałem prędko
przetrnsferować się do Bydgoszczy, a potem do Wagrowca i Poznania.
Jedyną możliwością było
wynajęcie samochodu na lotnisku. Tak też uczyniłem.
Wyjechałem z Warszawy trasą
na Gdańsk, a potem w Płońsku skręciłem na S10.
Zarówno na trasie do
Płońska, jak i na S10 do granicy województwa kujawsko –
pomorskiego co kilka kilometrów widziałem tablice informujące ile
to mam kilometrów do Gdańska, Bydgoszczy, a czasem mniejszymi
literami ( pod spodem) także do Torunia.
Natomiast od granicy tego
nieszczęsnego województwa nazwa Bydgoszcz zniknęła jak za
dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Liczne tablice ciągle mnie
informowały ileż to mamy kilkometrów do stolicy megalomanii
wszelakiej czyli do Torunia.
Pierwsza tablica z nazwą
Bydgoszcz pojawiła się dopiero na obwodnicy Torunia (koszt
przejechania paru kilometrów tej obwodnicy – 2 złote, ale budują
nową bramkę i będzie znacznie więcej).
I pomyślcie co zrobiliby
kierowcy, gdyby nie mieli nawigacji i nagle z tablic informacyjnych
zniknęłoby im ósme miasto Polski, a pojawiło się piętnaste?
I tak zapewnie wielu mniej
zorientowanych, a szczególnie cudzoziemcy na przykład wynajmujący
w Polsce samochody (koszt dodatkowy nawigacji przy wynajmie to około
60 – 70 zł dziennie i pewnie nie wszyscy sie na nią decydują)
muszą mocno się irytować jadąc do jednego z największych
polskich miast, a informacja o nim znika nagle z tablic drogowych.
Głupota i megalomaństwo
torunian ukazane tylko przez pryzmat takiego zdawałoby się błahego postępowania, są wprost
przerażające.
Ja już od lat piszę
(miedzy innymi na moim blogu), nawołuję i apelują o normalność,
a tą zapewnić może tylko natychmiastowy rozwód administracyjny z
bydgoszczan z torunianami.
Innej drogi nie ma.
Subskrybuj:
Posty (Atom)