piątek, 30 grudnia 2022

Życzenia na 2023 rok

Zdrowia, szczęścia, pomyślności wszelakiej, spełnienia marzeń, miłości, akceptacji, zrozumienia u innych, wiele radości, uśmiechu na co dzień i dużo tego czego sami sobie życzycie. A na noworoczny toast polecam, oczywiście oprócz tradycyjnego wina musującego, jeden z poniższych trunków.



wtorek, 27 grudnia 2022

We Francji można, a w Polsce nie można.

Francuzi mają wiele elektrowni atomowych z których pozyskują większość zużywanej energii elektrycznej i Niemcy nie protestują przeciwko temu.  Chociaż większość wiatrów ma kierunek zachodni i w przypadku awarii francuskiej elektrowni atomowej to skażenie byłoby największe dla niemieckich landów.  Natomiast teoretycznie w przypadku awarii polskiej elektrowni atomowej byłoby ono najmniejsze.  To dlaczego Niemcy są przeciwko budowie elektrowni atomowej w Polsce, a nie są przeciwko tym elektrowniom atomowym, które od wielu lat działają we Francji.

DLACZEGO?

Poniżej link pokazujący jedną z francuskich elektrowni atomowych, którą sfotografowałem w listopadzie 2021 roku jadąc z Polski do Hiszpanii.


                     Francuska elektrownia atomowa


niedziela, 25 grudnia 2022

Różnie można świętować.

Dzisiaj na plaży La Zenia (Orihuela Costa, Costa Blanca, Valencia) wielonarodowe towarzystwo z oczywistą przewagą Hiszpanów, ale także przy sporym udziale Polaków, świętowało z okazji święta Bożego Narodzenia. 

Poprzebierani plażowicze raczyli się głównie winami musującymi, ale nie tylko, grillowali, jedli, pili, weselili się, śpiewali, kąpali i robili wiele innych rzeczy.  Były też występy artystyczne różnych zespołów i solistów.  Fragmencik takiego solowego występu w załączonym filmiku.

Poniżej kilka zdjęć z tego świętowania oraz link do wspomnianego filmiku:






                                                             Filmik muzyczny

sobota, 24 grudnia 2022

ŻYCZENIA

ŻYCZĘ zdrowych, wesołych, bogatych i pełnych miłości Świąt Bożego Narodzenia.  ŻYCZĘ  także świąt pełnych akceptacji tego co jest nam w życiu dane.  Życzę  cieszeniu się z każdej z chwil bo przecież nasze szczęście uwija sobie gniazdko w powodzi codzienności.

ŻYCZĘ  również ciekawych i różnorakich prezentów, i to nie tylko tych materialnych.  

Życzę także wszystkim czytelnikom mojego bloga TEGO CZEGO SAMI SOBIE ŻYCZĄ.

Poniżej chwila, która ongiś była.

Jak najwięcej podobnych chwil życzę Wszystkim obecnym (nawet na krótką chwilę) na moim blogu.




poniedziałek, 12 grudnia 2022

Cytaty i przysłowia znane i nieznane - 51

Czasami oglądam różne moje szpargały z minionych lat i wynajduję różne rzeczy.  Tym razem kilka cytatów, które kiedyś zapisałem na moich karteluszkach:

- "Człowiek, gdy się czasem zapomni, samolubnym być przestaje"  - J. I. Kraszewski

- "Plajta, klapa, kryzys, krach" - pewnie każdy pomyśli, że to obecne słowa lidera tak zwanej opozycji totalnej, ale nie.  To Julian Tuwim.

- "Gdyby wybory mogły coś zmienić, byłyby zakazane"  - brak źródła.

- "Zawsze trzeba odwagi, aby wypowiedzieć to co wszyscy myślą"  - "Kronika rodu Pasquier" tom 4

- "Tyle budują dróg, a nie ma dokąd pójść" - Himilsbach

- "Oszustwo zawsze rodzi się w umyśle i nim się karmi, podczas gdy cnoty głodują"  Malazańska księga mądrości.

- "Ustępstwa wobec wroga w polityce zawsze są śmiertelnym błędem" - Marszałek Richelieu

- " Wódz opozycji z Wybrzeża powtarza jak słowa pacierza - ambicja mnie łechce, zostanę kim zechcę.  A kraj?  Jakoś kraju mi nie żal" - brak źródła.


                                   Poprzedni post z tego cyklu

niedziela, 11 grudnia 2022

Piękna Bydgoszcz - 23

 Trochę inne, mniej typowe, spojrzenie na piękno Bydgoszczy. 

Zdjęcie zrobione z mostu łączącego dwie bydgoskie dzielnice czyli Opławiec ze Smukałą.

Po lewej Opławiec, a po prawej Smukała, a środkiem Brda płynie.

                                          Poprzedni post z tego cyklu

piątek, 2 grudnia 2022

Bydgoskie ciekawostki - 22

Wczoraj w stercie starych szpargałów, zniesionych ze strychu, znalazłem kompletny egzemplarz bydgoskiego "Dziennika Wieczornego" z 25 lipca 1984 roku.  Zachowałem go bo na ostatniej stronie jest materiał interwencyjny dotyczący ulicy Czackiego (Szwederowo Południe).  Ten artykuł ukazał się z mojej inicjatywy.

"Dzienniczek" jak się Go powszechnie nazywało był w latach 80-tych ubiegłego wieku najpopularniejszą  bydgoską gazetą.  W połowie tych lat piątkowy nakład sięgał nawet 180 tysięcy egzemplarzy.

"Dzienniczek" spełniał oprócz informowania czytelników o wszystkim (no "prawie" o wszystkim) także wiele innych funkcji społecznych.  Jak na tamte czasy była to gazeta żywa i ciekawa w porównaniu do innych gazet z tego okresu.

"Dziennik Wieczorny" był wydawany w latach 1959 do roku 2000.  



"Ciekawy" program telewizyjny
I to były wszystkie dostępne wówczas programy telewizyjne.


Poprzedni post z tego cyklu




wtorek, 22 listopada 2022

Polecam. Koraliki dla Polaków

Oglądam właśnie ósmy odcinek polskiego serialu z 1995 roku pod tytułem "Sukces"  (TVP VOD rekonstrukcja cyfrowa).  Wszystkim zwolennikom prywatyzacji według cymbała Balcerowicza ( sługusa Amerykanów) polecam obejrzenie tego odcinka, a najlepiej całego serialu (niestety tylko 9 odcinków).  Szkoda, że nigdy w "demokratycznej Polsce" nie było kontynuacji tego co ów serial pokazuje. 
Niestety reklamy są kosztem oglądania.

                                                          "Sukces"


niedziela, 20 listopada 2022

Grad, czy grad?

 grad

Przypominam - 21

Kiedyś. dawno temu, miałem ideę stworzenia najlepszego sklepu z winami w całej Polsce.  Najpierw to był sklep przy Wełnianym Rynku w Bydgoszczy sklep, a potem powstał pomysł, aby ten sklep był na głównej ulicy Bydgoszczy i do tego korzystał z doświadczenia toruńskich kolegów, którzy już prowadzili podobny i popularny sklep.  Utworzyliśmy spółkę i otworzyliśmy sklep na ulicy Gdańskiej w Bydgoszczy.

Poniżej artykuł zamieszczony w lokalnej prasie, a dotyczący otwarcia naszego sklepu przy ulicy Gdańskiej.


                                Poprzedni post z tego cyklu




środa, 16 listopada 2022

Dzisiaj w Bydgoszczy

Dzisiaj pojechałem do centrum Bydgoszczy (a rzadko to robię - średnio raz na dwa miesiące).  Samochód zostawiłem w okolicach pętli tramwajowej w Lesie Gdańskim i dalej tramwajem do radia.  Potem do Galerii na rogu Pomorskiej i Gdańskiej.   Dalej Stary Rynek, Długa, Wełniany Rynek skąd schodami w dół i przez mostek nad Młynówką na Wyspę Młyńską.  Z wyspy do Fary na chwilę modlitwy i zadumy.  Potem z Fary do współczesnej "świątyni" czyli do Focusa.  Z tej galerii na przystanek przy radiu i tramwajem na pętlę, gdzie zostawiłem samochód.  Nie licząc jazdy tramwajem całą tą trasę odbyłem oczywiście pieszo.

Chodząc wykonałem sporo zdjęć.  Poniżej kilka z nich. 













Ginące stare bydgoskie Szwederowo

Kiedyś mieszkałem kilkanaście lat na Szwederowie i nabrałem szacunku i sentymentu do tej bydgoskiej dzielnicy.  Po latach wracając tam zauważyłem, że ten tradycyjny koloryt dzielnicy, ten specyficzny jej wygląd i klimat zaczął coraz bardziej zanikać.  Pewnie jest to nieuchronny proces, ale żal za tym co było, chociaż często niezbyt doskonałe, to jednak pozostaje.  Poniżej kilka zdjęć z tego zanikania.









niedziela, 13 listopada 2022

Przypominam - 20

Ale to już było i, niestety wbrew słowom powszechnie znanej piosenki, powraca do nas.  Najgorsze jest to, że powraca poprzez wykrzywienie rzeczywistości w formie swoistej farsy.  Farsy w wykonaniu tak zwanej koalicji obywatelskiej z niejakim Donaldem na czele.

Poniżej link do mojego postu z  września 2012 roku.                                                                    

                                                                 Post


Poprzedni post z tego cyklu



sobota, 12 listopada 2022

Hiszpańska retrospekcja - 6

W listopadzie 2015 roku mieszkaliśmy w San Pedro del Pinatar (Murcia).  Mieszkaliśmy nieopodal plaży pełnej wydm (niskich) i wszędobylskich glonów, które niestety są zmorą całego Morza Śródziemnego, czyli Mediterraneo.

Codziennie się tutaj opalaliśmy, kąpaliśmy, a czasem nawet czytaliśmy książki.


                                                    Poprzedni post z tego cyklu.

piątek, 11 listopada 2022

Warto posłuchać.

Totalna atakuje.  Atakuje chamstwem i groźbami.  Atakuje demagogią i zasadą, że im kłamstwo bardziej bezczelne tym ludzie bardziej w nie wierzą.  Atakują zasadą, że ludzie mają nieprawdopodobnie krótką pamięć (dlatego Tusk może mówić to co mówi).

Proponuję posłuchać głosu rozsądku:

                                                    Głosy rozsądku

czwartek, 10 listopada 2022

Powtórka z tego czego na pewno nie chcemy. A może ktoś chce?

 Dziewięć lat temu pisałem na moim blogu

- Nowelizacja budżetu to nie kataklizm. Zdarza się na świecie i w Polsce też. I już 11 ministrów finansów w UE przedstawiło projekty nowelizacji tegorocznych budżetów - przekonywał w środę w Sejmie minister finansów Jacek Rostowski. Usłyszał, że Polaków to nic nie obchodzi, że się pomylił, okłamał, jest nieudolny i powinien się podać do dymisji.

Proszę się nie dziwić, iż ów link nie jest aktywny.  Gdy pisałem ten post to był ów link aktywny, ale niestety "demokratyczne" zmiany w GW spowodowały, że obecnie nie jest.  To taka kolejna cecha totalnej demokracji, której ów Tusk jest jej emanacją.  

 A poniżej komentarz jednego z internautów,  zamieszczony pod tym artykułem.  Moim zdaniem doskonale oddaje on to co czyni nasz rząd, a szczególnie jego minister finansów i to już od 6 lat:
emzaprawa

Oceniono 52 razy 32

Vincent wygląda na człowieka, który do Polski przyjechał na saksy, za kilka tygodni zarobiony zniknie z życia politycznego naszego kraju, pozostawiając nas z rozp... budżetem i wbrew temu co mówi 400 mld. zł. dodatkowego zadłużenia. Te lata rządów PO to mieszanka: głupoty, zaplanowanej nieudolności, korupcji, złodziejstwa, pompowania kasy poprzez różnego rodzaju rady nadzorcze spółek skarbu państwa do prywatnych kieszeni, tworzenie pseudo spółek w których np. pan Grad zarabia jakieś kosmiczne pieniądze i pompuje budżet państwa. Ta polityka to jakaś mieszanka kapitalizmu politycznego, klientelizmu, nepotyzmu. Jesteśmy załatwieni na długie lata. Łatwiej w tej chwili powiedzieć czym Polska nie jest tj. demokratycznym państwem o gospodarce wolnorynkowej, aniżeli czym jest obecnie. Jakiejkolwiek płaszczyzny życia społecznego bym się nie dotknął, to jest albo źle, albo bardzo źle. A jak sobie przejrzę dane Eurostatu, to się nie dziwię, ze 3 mln. ludzi wyjechało.


środa, 9 listopada 2022

Przypominam - 19

W moim wieku i tym samym w wieku moich klasowych kolegów bardziej już naturalnym jest przypominanie niż tworzenie nowych treści.  Chociaż tylko bardziej, a nie wyłącznie.

Poniżej tablo absolwentów Wydziału Dróg i Mostów Technikum Kolejowego Ministerstwa Komunikacji w Bydgoszczy z roku 1972.


Tablo

Kolega, Andrzej Tubielewicz, który wykonał tą świetną robotę pozostawiając swoim kolegom wspaniałą pamiątkę (a było to w roku 1972 i naprawdę był on prawdziwym i zaangażowanym amatorem fotografii, zresztą nie tylko) zniknął w połowie lat 80-tych ubiegłego wieku.  Wyjechał wówczas do Szwajcarii i jakiś czas autor bloga miał z nim kontakt listowy, ale po paru latach ten kontakt się urwał i już ponad 35 lat jak, żadna miarą, nie można Go odszukać.  Nie ma go na portalach społecznościowych i wszelkie poszukiwania nie dają rezultatu.  Piszę o tym kolejny raz, gdyż bardzo mi zależy, aby Go odszukać.  Nawet niedawno moje dwie znajome (jedna mieszkająca w Austrii, a druga w Szwajcarii) odszukały adres kogoś o takim nazwisku, ale na wysłane tradycyjną pocztą listy nie przyszła jakakolwiek odpowiedź. 


Poprzedni post z tego cyklu

poniedziałek, 7 listopada 2022

Przypominam - 18

Napisałem kilkadziesiąt odcinków cyklu o nazwie "Leszek" i dzisiaj chciałbym przypomnieć jeden z tych odcinków, aby zainteresować moich najbliższych pozostałymi odcinkami z tego cyklu.  Moim zdaniem warto to uczynić.  I to tylko po to, aby siebie bliżej poznać.


wspomniany odcinek "Leszka"


Poprzedni post z tego cyklu

środa, 2 listopada 2022

Demokracja wg totalsów

A osiem gwiazdek?  

A odmawianie demokratycznie wybranym władzom mandatu do sprawowania władzy pod pozorem "konstytucja" lub "praworządność"? A ulica i zagranica? A wyprowadzanie prezesów w kajdankach? A szczucie "prawdziwej " demokracji" czyli was na całą resztę, która nikogo na was nie szczuje?

Deprecjonujecie do imentu każdego, kto nie jest z waszej ferajny (doktryna Noymana) i nazywacie to przywracaniem normalności. Normalności, w której normalnie i lepiej to mieliście tylko wy czyli ci z owej totalnej opozycji, a cała reszta była przez was pogardzana, ośmieszana i poniżana. Proszę tylko zobaczyć wasze obietnice wyborcze z kampanii wyborczej z 2007 roku:  Obietnice wyborcze PO z kampanii wyborczej z jesieni 2007 roku2007 roku

Wówczas byłem z wami i wam wierzyłem. Niestety teraz to co robicie mnie przeraża. Zero faktów, zero argumentów, zero programu. Za to nienawiść, kłamstwa, poniżanie. Moim zdaniem nawet jak tak zwana totalna opozycja wygra wybory to będzie to klasyczne pyrrusowe zwycięstwo. Nie zostanie już nic z nas. Nic z naszej dumy narodowej, poczucia wspólnoty, poczucia tradycji, poczucia wspólnej historii i wspólnej walki o polskość. Rozpuścimy się w europejskim kotle poprawności wszelakiej, a dominować będą w tym kotle Niemcy i Francuzi. 

Ja już mam swoje lata i za sobą pięknie przeżyte dni, ale żal mi naszych dzieci i naszych wnuków.

Dlaczego znowu mają nimi rządzić na każdym polu Niemcy? Bo ekonomicznie to już i tak opanowali większość naszej gospodarki. Moja (przemijająca) wizja Polski jest zupełnie inna. A demokracja polega na wzajemnym szacunku, a nie na ośmiu gwiazdkach i na wzywaniu do buntu w przypadku przegrania wyborów i na kłamstwie, oszustwie i poddaństwie innym krajom mojego kochanego narodu. 

Dla mnie Miller, Cimoszewicz, Belka, Ochojska, Spurek, Adamowicz, Kohut et consortes to kpina z demokracji. To zdrajcy polskiej sprawy i polskich interesów. Mógłbym tak bez końca, ale nikt by tego nie przeczytał, o zrozumieniu nie wspominając. Totalsi to stan umysłu i to przekonanie o własnej wyższości, mądrości, inteligencji i w ogóle stan ponad stany. A tutaj hołota śmie łby podnosić. To co z tymi łbami zrobić? Nijaki Cyrankiewicz (premier) mówił o rękach. Ja do was z sercem na dłoni, a wy do mnie z widelcem w moje serce. I wy to nazywacie demokracją. Tolerować możecie 156 płci, ale pisiorów w żadnym razie nie (osiem gwiazdek). 

wtorek, 1 listopada 2022

Moje oblicza - 16

Przez dziesięć lat mojego młodzieńczego życia miałem kolegę, a nawet rzec można przyjaciela, z którym przeżyłem lata szkoły średniej i wyższej, a także obowiązkową służbę wojskową po studiach, czyli tak zwany SOR (szkoła oficerów rezerwy).  Tuż przed ogłoszeniem stanu wojennego mój kolega Andrzej zamiast do Australii to wyjechał do Szwajcarii, do brata jego ojca.  Przez parę lat pisywał do mnie listy, które mnie szokowały.  Bo to samochód, zwiedzanie Europy, zarobki i ogólnie nieporównywalne warunki życia połowy lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia.  

Cieszyłem się z tych listów i nawet próbowałem swatać kolegę z zacną i uroczą Polką, o co mnie zresztą we wspomnianych listach prosił, ale niestety nasze kontakty z niewiadomych dla mnie przyczyn, zerwały się po kilku latach pobytu mojego kolegi w tym wspaniałym kraju zwanym Szwajcarią. I z naszej przyjaźni, i z owych swatów, nic już nie zostało oprócz wspomnień i zdjęć.

Poniżej moje zdjęcie wykonane przez mojego przyjaciela, i mojego imiennika, w jego mieszkaniu położonym nad piekarnią Bigońskich przy (wówczas) Alei 1-Maja w Bydgoszczy.

Przyjaciel zniknął i piekarnia zniknęła.

W obu przypadkach to wielka dla mnie strata.


                                           Poprzedni post z tego cyklu

niedziela, 30 października 2022

Radni z Osielska a.d. - 2010

 


zamknij

Dzięki Tobie Forum może być lepsze - zgłoś wpisy łamiące regulamin założycielowi forum.

W kategoriach regionalnych otworzyliśmy fora ogłoszeniowe - zapraszamy.

Gmina Osielsko Poleć znajomemu Powiadomienie zostało wysłane

Poleć tę wypowiedź znajomemu
  • drzewko
  • od najstarszego
  • od najnowszego
  • drzewko odwrotne
  • mierny, ale wierny

    ddwalczyk 25.10.10, 21:59 Odpowiedz
    Mamy XXI w. i zycze sobie, aby radny, ktory bedzie mnie reprezentowal mial odpowiednie wyksztalcenie i wiedze. To zenujace, ze o waznych sprawach dla Naszej społecznosci lokalnej,
    decyduje czasami ktos bez jednego i drugiego . Przypominam, ze radny musi Nas reprezentowac i kontrolowac wladze wykonawcza, a nie byc tylko bezwiednym narzedziem...
    • Re: mierny, ale wierny

      osielsko21 26.10.10, 00:13 Odpowiedz
      to dlaczego ddwalczyku nie stanąłeś do wyborów? Radnych będziemy mieli takich, jacy zgłosili się do wyborów i jakich wybierzemy - ani lepszych, ani gorszych....
      A obok wykształcenia i wiedzy, żeby był życzliwy wszystkich ludziom - interesantom... a i może to być niebieskooka blondynka w wieku 25 - 30 lat o miłej dla oka aparycjiotwarta na potzreby wyborców......... ;-)
      • Re: mierny, ale wierny

        dziwny22 26.10.10, 01:16 Odpowiedz
        Ale może to też być osoba, która przez całą 4-letnią kadencję nie zabierze ani raz głosu na wszystkich sesjach Rady Gminy.
      • Re: mierny, ale wierny

        ddwalczyk 26.10.10, 07:57 Odpowiedz
        A niech to i bedzie blond pieknosc, ale niech kuma o co kaman...niech mysli. Bezwolni radni robia wiecej szkod..niestety nieodwracalnych.
        To tak w nawiazaniu do wczesniejszego postu, ale to bylo moje zyczenie..skoro Ty masz inne..
        Milego dnia.
        • Re: mierny, ale wierny

          sielsko1 26.10.10, 23:20 Odpowiedz
          Wielu radnych obecnej kadencji ponownie ubiega się o mandat zaufania nas, wyborców.
          Podzielę się moimi spostrzeżeniami dotyczącymi wykonywania mandatu przez niektórych radnych

          Pierwszy z racji wieku i również stażu samorządowego jest

          Konrad Cichański sołtys Osielska ,,od zawsze”. Bardzo dba o interesy ludzi w Osielsku… niestety , tylko o ludzi wybranych a dokładniej o interesy firmy transportowej własnego syna. Nigdy nie zagłosował wbrew woli wójta. Jako radny zgłasza na sesjach takie problemy jak np. dziura w drodze czy przepalona żarówka w latarni a całkowicie ignoruje podejmowanie takich tematów jak uregulowanie planu zagospodarowania Osielska czy powstawania bloków. Pełna symbioza z wójtem i modelowy przykład powiązania starych układów .

          Benedykt Leszczyński - przewodniczący rady Gminy od kilku kadencji, radny z Żołędowa, pełni kierownicze stanowisko na kolei, sprawny organizator z dużym doświadczeniem i inwencją co udowodnił ostatnio załatwiając córce posadę dyrektora GOSIR ( nie mylić z funkcją kierownika basenu ) Gość inteligentny i złośliwy, potrafi być przymilny i jak się to mówi do rany przyłóż, ale jednocześnie jak coś jest nie po jego myśli potrafi podnieść głos, obrazić i na siłę forsować swoje stanowisko. Potrafi mieszkańcom obiecać wiele a podczas następnego spotkania wyprzeć się lub stwierdzić że inaczej jego słowa zostały zrozumiane. Bardzo sprawnie wyznacza role swoim poddanym ( czyli radnym z własnego ugrupowania ) podczas sesji i prac w komisjach. To jest rozwiązanie zagadki , dlaczego nasi radni są bezradni

          Krystyna Lachowska – była sołtys Niemcza. Pracuje na poczcie. Aktywna na sesjach, ale problemy , które porusza są raczej w gestii sołtysa niż radnej ( nieodśnieżony chodnik , zalana studzienka , nieskoszony trawnik ) a jednocześnie nie dostrzegająca i nie reagująca na protesty mieszkańców w ważnych dla nich sprawach jak budowa bloków , nieprawidłowości w budowie dróg i innych gminnych inwestycji. Uważa że boisko Orlika w Niemczu jest siedliskiem chuligaństwa i powinno być zlikwidowane. Głosuje zgodnie z wolą wójta nawet gdy jest to wbrew interesom mieszkańców z jej własnego okręgu wyborczego. Damska odmiana Konrada Cichańskiego

          Jaceki Baumgart – nauczyciel w-f , trener, zaangażowany, obiektywny, prawdziwy społecznik i co bardzo istotne…cieszący się bardzo dużą sympatią dzieciaków w szkole . Potrafi zaakcentować własne zdanie. Niestety zależność służbowa bardzo utrudnia a czasami wręcz uniemożliwia podejmowanie decyzji zgodnie z własnym sumieniem. Dlatego często głosuje z wolą wójta . Ale w niezależnej Radzie Gminy zrealizowałby wiele dobrych pomysłów z korzyścią dla naszej młodzieży.

          Z braku czasu zakończę dzisiejszy opis na tej czwórce ale postaram się w późniejszym czasie przedstawić następnych naszych radnych. Pozdrawiam  

Przypominam 17



Podatki Rzeczpospolita Seminarium dla studentów uczelni ekonomicznych i technicznych
 30.08.01 Nr 202

 Afera w PZU SA - Zakład płacił za nieruchomości nawet kilkanaście razy za dużo - Miliony wypływały z firmy

  • KOMENTARZ PZU bez kontroli
  • Ziemię drogo kupię

    Nabycie tej działki w Bydgoszczy w czerwcu 2000 roku, to jeden z najbardziej podejrzanych zakupów nieruchomości, dokonanych przez PZU. Chociaż jej wartość rynkowa tylko trochę przekraczała półtora miliona złotych, PZU zapłacił za nią dużo więcej

    FOT. BERTOLD KITTEL

    BERTOLD KITTEL

    Z powodu niekorzystnych umów akceptowanych przez były zarząd PZU, z firmy wyprowadzono - w latach 1999 - 2000 - miliony złotych. Wyłudzenie pieniędzy z PZU było ogromnym przedsięwzięciem. Przeprowadziła je dobrze zorganizowana grupa, która dla zatarcia śladów przerzucała pieniądze przez konta nieistniejących firm, podstawionych ludzi, za pomocą fałszywych dokumentów. Tylko na jednej transakcji zakupu ziemi w Bydgoszczy PZU stracił dwa miliony złotych. Niekorzystny zakup był jedną z ostatnich decyzji zarządu PZU, związanego z zawieszonym w tamtym czasie prezesem Władysławem Jamrożym.

    Przez kilka ostatnich lat PZU SA skupował działki w większych polskich miastach. Mają na nich stanąć centra likwidacji szkód i oceny ryzyka. Transakcji, w imieniu PZU SA, dokonywała spółka zależna - PZU Development. Jej pracownicy otrzymywali bardzo szerokie pełnomocnictwa.

    Dziś tymi zakupami interesuje się prokuratura, okazało się bowiem, że PZU słono przepłacał za nieruchomości - w Lublinie, Nowym Sączu czy Kielcach firma przepłaciła od dwóch do 13,5 raza.

    Tajemniczy interes

    Jedną z takich podejrzanych transakcji był zakup dużej działki w Bydgoszczy, do którego doszło w czerwcu 2000 roku. Chociaż jej wartość rynkowa tylko trochę przekraczała półtora miliona złotych, PZU zapłacił za nią dużo więcej.

    Motel w Ogonkach. To tu, według Wojciecha Łukaszka przekazano pieniądze. Choć motel leży przy ruchliwej trasie, tuż nad jeziorem, gdzie kręci się mnóstwo ludzi, nikt nie mógł podejrzewać, że w czarnym neseserze spoczywają dwa miliony wyłudzone z PZU

    FOT. BERTOLD KITTEL

    - Cena działki wynosiła 3,7 miliona złotych - poinformował "Rz" Adam Taukert, rzecznik prasowy PZU SA. Nie chciał wyjaśnić, skąd się wzięła różnica. - Tę sprawę, z doniesienia Ministerstwa Skarbu, bada prokuratura. Dlatego nie będę się wypowiadał.

    W PZU nie pracuje już żadna z osób odpowiedzialnych za zakup działki w Bydgoszczy.

    Działka wielkości ok. sześciu tysięcy metrów kwadratowych, na której ma stanąć centrum likwidacji szkód w Bydgoszczy, leży prawie w centrum miasta. Jednak, chociaż miejsce jest atrakcyjne, do działki jest nie najlepszy dojazd - wąska uliczka między myjnią samochodową i ogrodzonym, zapuszczonym ogrodem.

    Właścicielem działki był znany w Bydgoszczy handlarz złotem Włodzimierz Bogucki. Zastajemy go w jego sklepie z biżuterią. Jest niewysokim, szpakowatym mężczyzną. Twierdzi, że zawarł transakcję zgodnie z prawem, więc nie boi się kłopotów. Doradzali mu najlepsi prawnicy. Odprowadził podatek, a pieniądze zainwestował już w nowy interes. Nie chce mówić o szczegółach: cenie, pośrednikach.

    Nie wiedziałem, że chodzi o PZU

    Z naszych ustaleń wynika, że w sprzedaży bydgoskiej działki wzięło udział kilkanaście osób, a sama transakcja była poważnym przestępczym przedsięwzięciem, w wyniku którego z PZU SA wyprowadzono dwa miliony złotych. Agenci nieruchomości z Bydgoszczy z zaskoczeniem przyjęli wiadomość o transakcji. Osiem największych firm pośrednictwa w Bydgoszczy jest bowiem połączonych siecią komputerową i wymienia się informacjami. - Wiedzielibyśmy, gdyby któreś z bydgoskich biur sprzedało działkę - mówi jeden z naszych rozmówców. - Uznaliśmy, że sprzedawca znalazł kupca prywatnie.

    Pośrednikiem w sprzedaży ziemi była spółka z Włocławka, której prezesem jest Grażyna Bończewska. "Rz" ustaliła, że jej firma powstała kilka tygodni przed transakcją. Dziwne jest też to, iż sprzedaży ziemi w Bydgoszczy dokonała firma z odległego o 100 kilometrów Włocławka.

    Udało nam się dotrzeć do Wojciecha Łukaszka - jednego z uczestników tej operacji, który w szczegółach wyjaśnił nam kulisy transakcji.

    - Jestem załamany, pół godziny temu z mojego domu wyjechali panowie z Centralnego Biura Śledczego - mówi. - Czterech facetów z bronią u pasa, dzieci się przestraszyły. Zabrali z domu dokumenty, notatniki. Przysięgam, że dopiero teraz dowiedziałem się, iż chodzi o aferę w PZU. Oglądałem w telewizji, jak zatrzymywali Wieczerzaka i ani przez myśl mi nie przeszło, że jestem zamieszany w podobną aferę. A teraz grozi mi zarzut o pomoc w praniu pieniędzy.

    Łukaszek to z wyglądu czterdziestokilkuletni mężczyzna. Mieszka w zadbanym domu położonym pod lasem w miejscowości Pozezdrze (powiat giżycki). Mówi z lekkim śląskim akcentem, ale jak sam twierdzi, choć pochodzi ze Śląska, długo mieszkał w Przemyślu i na Ukrainie. Od lat robi interesy, dlatego ma rozległe kontakty w całym kraju.

    - W marcu zeszłego roku zadzwoniła do mnie z Włocławka Grażyna Bończewska. Znam ją, prowadzi pośrednictwo nieruchomości, w przeszłości razem robiliśmy interesy - mówi Łukaszek. - Poprosiła, żebym pomógł jej znaleźć jakieś inne biuro pośrednictwa w handlu nieruchomościami.

    Łukaszek skontaktował się ze swoim dawnym znajomym Adamem Pasikowskim i poprosił o znalezienie jakiegoś biura.

    - Umówiłem go z Bończewską. Przyjechali, usiedli, podpisali jakieś umowy - opowiada. Zapewnia, że nie wiedział, o jakie umowy chodziło.

    Według Łukaszka, Bończewskiej towarzyszył niejaki Piotr Borkowski - tajemniczy mężczyzna z Warszawy, zdaniem Łukaszka szczupły, ok. czterdziestoletni. - Poznałem go kilka lat temu, pracował wtedy w biurze prowadzącym procesy upadłościowe. Miał biuro w biurowcu PKS przy Dworcu Zachodnim w Warszawie - mówi. Do niedawna Borkowskiego można było spotkać w biurze eleganckiej spółdzielni mieszkaniowej w centrum stolicy. - On tu przychodził towarzysko, nigdy nie pełnił żadnej funkcji - dowiedzieliśmy się w biurze.

    Mazurski trop

    Zaproszony przez Łukaszka Pasikowski przywiózł fałszywe, jak się później okazało, umowy, zgodnie z którymi nieistniejąca firma niejakiego Władysława Haszczakiewicza z Drohojowa pod Przemyślem zleca Bończewskiej znalezienie działki pod planowane centrum likwidacji szkód w Bydgoszczy.

    W tym samym czasie, wiosną 2000 roku, Bończewska dogadała się z Boguckim - handlarzem złotem z Bydgoszczy, tym, który od dłuższego czasu bezskutecznie szukał kupca na działkę. Ustalili, że w zamian za ustaloną prowizję Bończewska znajdzie kupca na jego działkę. Tym samym właścicielka biura istniejącego od kilku tygodni stała się zarazem przedstawicielem kupującego i sprzedającego. Od obu dostała też zwyczajową prowizję.

    16 czerwca 2000 r. zarząd PZU SA w Warszawie pod przewodnictwem Jacka Berdyna akceptuje warunki transakcji. Berdyn, uważany za lojalnego i oddanego współpracownika Władysława Jamrożego, jest p.o. prezesem - w miejsce zawieszonego pod koniec stycznia 2000 roku Jamrożego. Kilkanaście dni po zaakceptowaniu bydgoskiej transakcji, 29 czerwca, rada nadzorcza odwołała zarząd - z innych powodów.

    Jamroży twierdzi dziś, że nie słyszał o bydgoskiej transakcji. - Byłem wtedy zawieszony i nie podejmowałem żadnych decyzji - mówi. Z Jackiem Berdynem nie sposób się skontaktować, bo nikt w PZU nie wie, gdzie teraz pracuje.

    28 czerwca zeszłego roku - czyli dzień przed odwołaniem zarządu - odbyło się spotkanie w biurze notarialnym. Zjawił się Bogucki (handlarz złotem, właściciel działki), Bończewska (pośredniczka w sprzedaży nieruchomości) i Piotr Kudlak - ekspert ds. marketingu w PZU Development, wyposażony w pełnomocnictwo podpisane przez wiceprezesa PZU SA Jacka Berdyna i członka zarządu PZU Jacka Mejznera. Kudlak nie pracuje już w PZU Development. Nie zastaliśmy go także w domu na warszawskim Targówku, w którym jest zameldowany.

    Z aktu notarialnego wynika, że PZU zapłacił za działkę 3,7 miliona złotych. Z dokumentów transakcji wynika też, że na konto sprzedających trafiło z tego zaledwie 1,6 miliona złotych. 2,025 miliona zł przelano na konto firmy Grażyny Bończewskiej, a 75 tysięcy zostało u notariusza jako depozyt. Miał on być wypłacony Bończewskiej po eksmitowaniu ostatnich lokatorów zamieszkujących ruderę na działce.

    Jak wyprać dwa miliony

    Tego samego dnia, czyli 28 czerwca 2000, Bończewska przelewa dwa miliony złotych z konta swojej spółki do oddziału PBK w Giżycku na konto firmy żony Łukaszka. Uzasadnieniem przelewu są rzekome "koszty związane z pozyskaniem tej nieruchomości", poniesione na rzecz firmy Władysława Haszczakiewicza z Drohojowa. Z faktury nie wynika, jakie to koszty, mimo że przekroczyły one wartość ziemi. I dlaczego pieniądze poszły do Giżycka na konto firmy żony Łukaszka, skoro firma Haszczakiewicza jest spod Przemyśla, czyli drugiego końca Polski?

    Kulisy operacji finansowych, do których doszło po transakcji, wyjaśnia Wojciech Łukaszek.

    - Kilka tygodni po spotkaniu w moim domu Bończewska znowu poprosiła mnie o pomoc. Powiedziała, że ma przelać na konto firmy Haszczakiewicza dwa miliony złotych, ale nie ma do niego zaufania i woli, żeby pieniądze poleżały na moim koncie - mówi Łukaszek. - Oj, ale byłem głupi, że się zgodziłem!

    Łukaszek wykorzystał do tej operacji konto firmy swojej żony. Firma miała siedzibę w Rynie, a konto w banku w niedalekim Giżycku. - Żona wtedy wyjechała za granicę, a ponieważ firmę likwidowaliśmy i były jakieś rozliczenia, więc w zaufaniu zostawiła mi podpisane czeki - mówi. - Kiedy dwa miliony wpłynęły na konto po prostu wypełniłem czek i podjąłem pieniądze.

    Dwa miliony wpłynęły na konto 28 lub 29 czerwca zeszłego roku. - Nie od razu je wypłaciłem, bank potrzebował kilku dni na zebranie takiej kwoty. Na początku lipca pojechałem do banku, zapakowałem pieniądze do skórzanego nesesera i pojechałem z Giżycka w kierunku Węgorzewa - opowiada.

    Po dwa miliony przyjechała pośredniczka z Włocławka Grażyna Bończewska w towarzystwie Piotra Borkowskiego. - Przyjechali ciemnym passatem Borkowskiego. Czekali na mnie w motelu w Ogonkach, to jest kilka kilometrów od mojego domu w kierunku Węgorzewa. Przekazałem im pieniądze w tym motelu - mówi.

    Borkowski to najbardziej tajemnicza postać w całej operacji.

    - Nie mam wątpliwości, że za całą tą operacją stał Borkowski. Pojawił się już podczas spotkania w moim domu. Potem to jemu wręczyłem neseser z dwoma milionami - twierdzi Łukaszek. - Znałem go wcześniej niż Bończewską, dzięki niemu ją poznałem.

    Słabe punkty planu

    Uczestnicy konspiracyjnego spotkania w motelu w Ogonkach mogli czuć się bezkarnie. Pieniądze zatoczyły duże koło, na wszystko były podkładki, nikt nie czuł się oszukany. Niczyich podejrzeń nie wzbudziło też spotkanie w motelu - leży nad samym jeziorem, przy ruchliwej turystycznej trasie, kręci się mnóstwo ludzi. Nikt nie mógł podejrzewać, że w czarnym neseserze spoczywają dwa miliony wyłudzone z PZU.

    A jednak nie powinni spać spokojnie, okazało się bowiem, że popełnili błąd. W czasie kontroli Urzędu Kontroli Skarbowej okazało się, że umowa i faktura firmy Haszczakiewicza z Drohojowa są fałszywe. Firma od pewnego czasu jest wyrejestrowana, a pod jej adresem znajduje się zakład usług budowlanych, którego właściciel nie ma nic wspólnego z Haszczakiewiczem.

    - Jakiś miesiąc temu zadzwoniła do mnie z Włocławka Bończewska z karczemną awanturą, że ma przeze mnie kłopoty, że urząd skarbowy ją będzie ścigał. W czasie kontroli okazało się że firma Haszczakiewicza (ta, której faktury były podkładką do wyprowadzenia pieniędzy) od dawna nie istnieje, a faktura i umowa są nieważne - mówi Łukaszek. - Ale co jej miałem powiedzieć? Przecież ja tego Haszczakiewicza nie znałem, to był człowiek Pasikowskiego. A poza tym on się nawet nigdzie nie pojawił, Pasikowski miał przecież tylko podpisane przez tamtego dokumenty.

    Łukaszek jest roztrzęsiony. Udostępnił konto firmy żony bez jej wiedzy. - Dowiedziała się o wszystkim od policjantów z CBŚ. Jak przyjechali przed piątą, byłem w Giżycku i ściągnęli mnie przez komórkę. Żona chce się ze mną rozwieść, straciła do mnie zaufanie. Po co mi to było? - żali się. Przysięga, że to jedyna taka transakcja, w której wziął udział. Utrzymuje, że nic z niej nie miał. -

    OSOBY WYSTĘPUJĄCE W TEKŚCIE:

    1. Piotr Borkowski - zdaniem Łukaszka tajemniczy organizator wyprowadzenia dwóch milionów z PZU. To on w motelu nad jeziorem przejął neseser z dwoma milionami złotych.

    2. Grażyna Bończewska - właścicielka i prezes spółki "Grażyna Bończewska" z Włocławka pośredniczącej w zakupie nieruchomości.

    3. Włodzimierz Bogucki - handlarz biżuterią z Bydgoszczy. Nadwyżki inwestuje w nieruchomości, które stara się potem zyskownie sprzedać. Sprzedał działkę PZU SA.

    4. Piotr Kudlak - pracownik PZU Development - w imieniu firmy kupił działkę od Boguckiego. Posługiwał się pełnomocnictwem Jacka Mejznera i Jacka Berdyna z zarządu PZU SA. Nie ma wątpliwości co do oryginalności jego pełnomocnictw.

    5. Wojciech Łukaszek - przedsiębiorca z Pozezdrza (woj. warmińsko-mazurskie). Pomógł w transferze dwóch milionów złotych wyprowadzonych z PZU w czasie zakupu działki w Bydgoszczy, grozi mu za to zarzut pomocy w praniu brudnych pieniędzy.

    6. Adam Pasikowski - znajomy Łukaszka, załatwił pośrednictwo, na które miała być wystawiona fikcyjna faktura przez firmę Grażyny Bończewskiej. Przywiózł dokumenty podpisane przez niejakiego Władysława Haszczakiewicza. Okazało się, że dokumenty są sfałszowane, bo firma Haszczakiewicza nie istnieje.

    7. Władysław Haszczakiewicz - jego nazwisko figuruje na fakturze i umowie, on sam nigdy fizycznie nie brał udziału w transakcji.

    8. Jacek Berdyn - p.o. prezes PZU. Uważany za człowieka lojalnego wobec zawieszonego prezesa Władysława Jamrożego. Udzielił pełnomocnictwa na zakup działki w Bydgoszczy, zaakceptował warunki zakupu działki.

    BYDGOSKA TRANSAKCJA

    PZU SA zapłacił w 2000 roku za działkę wielkości ok. sześciu tysięcy metrów kwadratowych w Bydgoszczy 3,7 miliona złotych. Z naszych ustaleń wynika, że do sprzedającego ziemię trafiło zaledwie 1,6 miliona. Reszta pieniędzy, ponad dwa miliony złotych, została wyprowadzona przez konta dwóch firm. Ostatnia z firm wypłaciła pieniądze tajemniczemu mężczyźnie z Warszawy, zajmującemu się m.in. pośrednictwem nieruchomościami. W operacji tej wzięło udział kilka firm i kilkanaście osób.

    KOMENTARZ

    PZU bez kontroli

    PZU ubezpiecza miliony Polaków. Ale gdy się ubezpiecza miliony ludzi, trzeba dbać o rozsądne i odpowiedzialne zarządzanie firmą, by nie stracić zaufania i pieniędzy swoich klientów. Wygląda na to, że w poprzednim kierownictwie PZU myślano o wszystkim, ale nie o tym.

    Opisana dziś na naszych łamach historia jednej transakcji Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń łamie wszelkie normy przyjęte w biznesie. Nieruchomość w Bydgoszczy kupił on za cenę dwukrotnie przekraczającą jej wartość - tylko po to, by ogromne pieniądze trafiły w prywatne ręce. Co było potem? Walizki pieniędzy, tajemniczy motel, fałszywy pośrednik, lewe konto. To brzmi niczym scenariusz gangsterskiego filmu, a nie opis działań największej polskiej firmy ubezpieczeniowej.

    Odpowiedzialność karną powinni ponieść uczestnicy tej oszukańczej transakcji. Nie sposób jednak nie zapytać, gdzie wtedy, gdy miały miejsce opisywane zdarzenia, byli członkowie zarządu PZU? Jak kontrolowała ich działania rada nadzorcza? W jaki sposób nadzór właścicielski sprawowało Ministerstwo Skarbu, które miało większościowy pakiet akcji?

    PZU i jego siostrzana spółka PZU Życie od dawna były obiektem zainteresowania mediów. Poprzednie kierownictwa obu instytucji przez wiele miesięcy raczyły nas mieszaniną nieudolności i prywaty. Wszystko wskazuje na to, że tej drugiej było znacznie więcej.

    W końcu ekipy kierownicze największych polskich ubezpieczycieli trafiły pod lupy policji i prokuratury. Szkoda, że tak późno.

    Ewa Kluczkowska

    środa, 26 października 2022

    Przypominam - 15

    Szkolne wspomnienia z mojej nauki w Technikum Kolejowym w Bydgoszczy do którego uczęszczałem w latach 1967 - 1972.

    Może to kogoś zainteresuje?

                                                                 wspomnienia


                                                  Poprzedni post z tego cyklu

    środa, 19 października 2022

    Jesienne klimaciki.

    Jesień jest wyjątkowo piękna tego roku.  Aż wprost nie sposób przejść obok niektórych widoków, aby ich nie uwiecznić.

    Poniżej kilka zdjęć, które wykonałem w niedzielę w ogrodzie botanicznym w Myślęcinku i w miniony poniedziałek w podbydgoskich lasach.  I na koniec zebrane na polach jesienne kwiaty.












     Powyższe dwa zdjęcia wykonała Ludmiła 19.10 2022 r. w ogrodzie botanicznym w Myślęcinku