poniedziałek, 31 marca 2014

Tajemnice bydgoskiego ZIT - dwa głosy - bydgoskim radnym ku rozwadze i przestrodze.




Głos I


Metropolia Bydgoska
 
31.03.2014
\


Komentarz Metropolii Bydgoskiej na FB, napisał Mikołaj Głuszkowski
Wpływ Bydgoszczy na podejmowanie decyzji ma wynosić 4,34% czyli 1/23.
Z takimi ustaleniami wrócił z Warszawy zadowolony z siebie prezydent Bruski. Poniżej prezentujemy kilka zdań prezydenta, które ukazały się na łamach Pomorskiej.


"- Niektórzy wręcz mówili mi Trzeba było wstać i wyjść. Ale przypominam tym wszystkim, że brak porozumienia oznaczałby utratę kilkuset milionów złotych - mówił prezydent Bydgoszczy. "

Warto zauważyć, że groźba utraty kilkuset milionów nie przeszkodziła prezydentowi Zaleskiemu twardo negocjować i wrócić do Torunia z ustaleniami przyjętymi w tym mieście z powszechnym zadowoleniem. Oczywiście, że należało zachować się z klasą i nie trzaskać drzwiami. Nic nie stoi na przeszkodzie by zachowywać się z klasą i kulturalnie, ale posuwanie się tak daleko poza ustalenia z Radą Miasta, jest nadużyciem tego mandatu i działaniem wbrew woli RM.

"Prezydent Bydgoszczy mówił też, że po spotkaniu w Warszawie udało się odbudować zły wizerunek miasta."

Czy wystarczy trochę czarnego pijaru, żeby prezydenta Bydgoszczy zmusić do ustalania warunków sprzecznych w wolą Rady Miasta? Czy za chwilową poprawę wizerunku zdaniem prezydenta płacić mamy przez następną siedmiolatkę uwikłaniem w relacje pełne rywalizacji, obustronnych zarzutów i napięć? Czy to jeszcze bardziej nie utrwali wizerunku kłócących się o wszystko miast? Czy może w imię dobrego wizerunku prezydent w ramach realizacji ZIT również ma zamiar rezygnować z interesów rozwojowych miasta? Przecież to będą kolejne awantury. Czy są jakieś merytoryczne podstawy by sądzić przeciwnie?

"- Z punktu widzenia innych samorządów brak naszego porozumienia jest niezrozumiały."

Czy prezydent Bydgoszczy powinien patrzeć na kwestie negocjacji ZIT z punktu widzenia innych samorządów? Naszym zdaniem powinien patrzeć tylko i wyłącznie z punktu widzenia interesu rozwojowego Bydgoszczy. Zwykłych bydgoszczan nie interesuje czy prezydent Bruski poprawił swój wizerunek. Dla Bydgoszczy istotna jest możliwość realizacji najważniejszych z punktu widzenia rozwoju miasta celów. Struktura ZIT nie zabezpiecza takiej możliwości. Decyzje podejmowane mają być większością 75% gmin, bowiem prezydent zrezygnował z zapisów wymagających większości reprezentowanej populacji.
Bydgoszcz posiadająca największą populacje w ZIT ma mieć w głosowaniu jeden głos równoważny głosowi 20 razy mniejszej gminy. Wpływ Bydgoszczy na podejmowanie decyzji ma wynosić 4,34% czyli 1/23. To jest prawdziwy skandal. Czy do przyjmowania takich ustaleń także zmusza nas Unia Europejska, czy jednak partyjne powiązania prezydenta? Taki sposób głosowania uwłacza zasadom demokracji, które, przypomnijmy, kilka dni temu były powodem wnioskowania o przesunięcie jednego mandatu sejmikowego z Bydgoszczy do Torunia.


Z takimi ustaleniami wrócił zadowolony z siebie prezydent Bruski. Nie informuje jednak o tym mieszkańców wszystkimi dostępnymi kanałami informacyjnymi (strona internetowa miasta, profil Facebook Bydgoszczy czy nawet tablice interaktywne na przystankach. Prosimy zatem o udostępnianie tej informacji swoim znajomym. Nie pozostawajmy bierni w momencie gdy decydują się losy miasta na wiele lat.

Przy wadze głosów Bydgoszczy w ZIT wycenionym na nieco ponad 4% wystarczy toruńskim politykom przekonanie kilku gmin BOF do swoich wizji. 


Czy może to być trudne zadanie zważywszy na fakt, że wszystkie samorządy uzależnione są finansowo od toruńskiego Urzędu Marszałkowskiego? Naszym zdaniem nie. I prezydent Bydgoszczy powinien brać to pod uwagę. Mamy nadzieję, że większość Rady Miasta Bydgoszczy nie przyłoży ręki do tego "sukcesu" prezydenta i Platformy Obywatelskiej. Czasu jest sporo. Polska jako pierwsza z unijnych krajów przystąpiła do negocjacji związanych z kształtem unijnego wsparcia dla regionów. Ten czas należy wykorzystać na dalsze zabiegi o stworzenie dobrych podwalin spokojnej współpracy z najbliższym otoczeniem Bydgoszczy.

"Nas też nikt nie zmuszał do podpisania tego porozumienia - dodał."

Dlatego właśnie nie należy tego porozumienia podpisywać tak długo jak nie uzyska się warunków dających podwaliny do spokojnej, pozbawionej napięć integracji z otaczającymi Bydgoszcz gminami.
Zakres współpracy w ramach ZIT został ustalony z Radą Miasta Bydgoszczy precyzyjnie i większość tych ustaleń została przez prezydenta
Bydgoszczy złamana. Jako propozycje miasto przedstawiło dwie opcje. Jedna z nich zakładała, że powstaną dwa ZIT-y w kuj-pomie i ta opcja nie doczekała się poważnego potraktowania. MIR zbyło ją uznaniowym stwierdzeniem, że za blisko siebie są te miasta. To już nie są twarde kryteria. To jest "widzimisię" i tu jest cały czas duże pole do negocjacji, a przecież właśnie dwa ZIT-y dałyby gwarancję proporcjonalnego podziału. Tak się stało w lubuskiem, "dało się". Trudno wyobrazić sobie, żeby kilka dni po tak zdecydowanych zapowiedziach Rada Miasta przyjęła ten skrajnie niekorzystny pakiet propozycji. 


Oczywiście prosimy Radnych o odrzucenie tego pakietu i dalsze spokojne zabiegi o rozwiązanie, które będzie przyjmowane po obu stronach Wisły podobnie. Nasilona ratuszowa propaganda sukcesu od kilku dni rodzi silne skojarzenia z Kurierem Ratuszowym.

 Czy obecny prezydent Bydgoszczy podzieli los poprzednika, który posługiwał się podobnymi metodami? 

Jak zachowa się Rada Miasta królewskiego miasta Bydgoszczy?

 Na to pytanie dzisiaj nie znamy odpowiedzi. Poznamy ją już niedługo.

dodał: Mikołaj Głuszkowski


Głos II

semeon


Cytat: "Powoływanie się na zapisy unijne niczego nie zmienia. Bo rzecz dotyczy nie unii, ale nas bydgoszczan, którzy od początku byli przeciwni takim rozwiązaniom."

A oto co napisał 12komar w komentarzu zamieszczonym pod artykułem o zadowoleniu prezydenta Bruskiego z warszawskich ustaleń:

12komar
przedwczoraj
Oceniono 19 razy15

No i tu są pewne wątpliwości. Pani premier twierdzi, że przepisy unijne nie dopuszczają możliwości podziału środków według ilości mieszkańców, a same środki na ZIT na poszczególne województwa zostały podzielone właśnie według tego kryterium.

Podstawowym dokumentem dotyczącym ZIT są "Zasady realizacji Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych w Polsce", zatwierdzone przez Panią Min. Bieńkowską.
Na stronie 19 pisze: "Środki na realizację ZIT na terenie miast wojewódzkich i obszarów powiązanych z nimi funkcjonalnie (...) zostały podzielone wg algorytmu podziału środków, uwzględniającego ludność zamieszkałą miejskie obszary funkcjonalne ośrodków wojewódzkich (...) Dla każdego województwa wyznaczono liczbę ludności zamieszkującej MOF OW ogółem (...) i środki podzielono wprost proporcjonalnie do niej. W przypadku województwa lubuskiego alokacja została przeznaczona na obydwa miasta, proporcjonalnie do liczby ludności zamieszkującej dany MOF OW".

Cały dokument tutaj: www.mir.gov.pl/rozwoj_regionalny/Polityka_regionalna/rozwoj_miast/Documents/ZIT_na_WWW_26_07_2013.pdf

Jeśli Pani Bieńkowska dokonała podziału środków ZIT na województwa według kryterium ludnościowego, to dlaczego twierdzi że Unia takiej metody zabrania? Ot, zagadka


semeon:

Odpowiedź jest tylko jedna - mamy nowy ustrój polityczny - DEMOKRACJĘ NAKAZOWĄ

piątek, 28 marca 2014

Marszałek Całbecki musi odejść.

Dzisiaj czyli w piątek 28 marca 2014 roku pod poniższym hasłem odbyła się manifestacja bydgoszczan przeciwko sposobowi sprawowania władzy w naszym województwie przez toruńskiego marszałka Piotra Całbeckiego.



                                             Poniżej organizatorzy protestu.



Protestujący zebrali się o 17.00 na Placu Wolności i po kilku wypowiedziach liderów organizujących protest oraz licznych okrzykach, wyruszyli ulicą Gdańską, a potem Jagiellońską pod siedzibę delegatury urzędu marszałkowskiego w Bydgoszczy, gdzie ponownie wystąpiło paru mówców i wzniesiono dziesiątki okrzyków skierowanych przeciwko działaniom toruńskiego marszałka.


Wymarsz z Placu Wolności 


Przemarsz ulicą Jagiellońską 


Na Rondzie XXX-Lecia
 





Na koniec manifestacji organizatorzy, wzorem dobrze znanym z historii, symbolicznie przybili do drzwi wejściowych do bydgoskiej delegatury urzędu marszałkowskiego, swoje żądania.

poniedziałek, 24 marca 2014

Marszałek bierze ZIT w swoje ręce.



Jeżeli można liczyć na obiektywizm bydgoskiej prasy, radia i TV to tylko i wyłącznie w osobie pana Jacka Deptuły.


Powtarzam to na moim blogu w ciągu dwóch dni - drugi raz.

Niestety wszystko wskazuje na to, iż trzeciego razu nie będzie, gdyż podobno mają spotkać pana redaktora szykany za publikowanie podobnych tekstów w bydgoskiej prasie. 

Na razie nie jest to wiadomość sprawdzona, ale znając naszą rzeczywistość - wielce prawdopodobna.

Poniżej zamieszczam skan artykułu z dzisiejszej (24.03.2014) Gazety Pomorskiej:


List marszałka województwa do wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej w nowym świetle  stawia poczynania marszałka w bydgosko-toruńskim konflikcie o ZIT


























I jeszcze dzisiejszy (24.03.2014) sondaż zamieszczony w Regionalnej Gazecie Wyborczej, który w pełni oddaje to co bydgoszczanie sądzą o działaniach  toruńskiego marszałka:

PYTANIE Jak oceniasz rządy marszałka Piotra Całbeckiego?

 Świetnie sobie radzi na tak odpowiedzialnym stanowisku
3%
Liczba oddanych głosów: 19
 Dobrze, nie jest łatwo rządzić w tak skonfliktowanym województwie
2%
Liczba oddanych głosów: 14
 Ani źle, ani dobrze
1%
Liczba oddanych głosów: 7
 Słaby marszałek, pod rządami którego województwo podupada
12%
Liczba oddanych głosów: 77
 Beznadziejne rządy!. To marszałek Torunia, a nie całego regionu
82%
Liczba oddanych głosów: 507



Stowarzyszenie Metropolia Bydgoska o ostatnich działaniach toruńskiego marszałka.


Stanowisko Stowarzyszenia Metropolia Bydgoska wobec intryg marszałka Piotra Całbeckiego




Metropolia Bydgoska

16:50 (7 godzin temu)
do Metropolia
Szanowni Państwo,
przekazujemy nasze stanowisko i prosimy o jego szerokie upublicznienie.
Pozdrawiam
Piotr Cyprys
SMB
 
 
Stanowisko Stowarzyszenia Metropolia Bydgoska wobec intryg marszałka Piotra Całbeckiego.
 
Po ujawnieniu podstolikowych działań marszałka Piotra Całbeckiego w ministerstwie, którymi pokazuje swoją butę i całkowite ignorowanie głosu bydgoszczan, samorządu miasta, Prezydenta Miasta, głosu Przewodniczącej Sejmiku, z całą odpowiedzialnością uważamy, że taki marszałek utracił nie tylko mandat zarządzania tym regionem ale równieżzaufanie publiczne. Jeżeli Platforma Obywatelska nie odsunie Piotra Całbeckiego od rządzenia województwem, któreprzez bezprecedensową niszczącą ten region politykę Zarządu województwa i skonfliktowanie społeczeństwa stacza się nieustannie na dno, to powinni to zrobić mieszkańcy regionu. Panie Lenz, czy regionalna Platforma Obywatelska, kontrolowana przez toruńskich polityków, dalej będzie eskalować konflikt w regionie i to w imię zagarnięcia gro unijnych pomocowych pieniędzy tylko dla jednego miasta, Torunia? Bydgoszczanie nie dadzą się dalej okłamywać. Mieszkańcy regionu widzą też, że astrobazy oraz promocja gęsiny, nie dają im pracy i nie ratują upadających zakładów. Ale Wy chcecie się bawić dalej naszym kosztem, kosztem naszych dzieci, które jeszcze pozostały w regionie. Bawicie się w rozdmuchane mega inwestycje z długami dla pokoleń, zamiast dofinansować istniejące. Czy celem Platformy Obywatelskiej w regionie jest zrobienie z Bydgoszczy zaplecza ludnościowego dla Torunia, stosując kłamstwo i fałsz bijący z deklaracji i działań. Na to naszej zgody nigdy nie będzie. Nie napinajcie dalej tej struny bo pęknięta zmiecie Was do śmietnika historii.
 
Za Zarząd
Stowarzyszenia Metropolia Bydgoska
Przewodniczący
Piotr Cyprys

sobota, 22 marca 2014

Odrobina prawdy o działaniach toruńskiego marszałka - odsłona 8

Jeżeli można liczyć na obiektywizm bydgoskiej prasy, radia i TV to tylko i wyłącznie w osobie pana Jacka Deptuły.


Poniżej kolejny jego tekst zamieszczony w gazecie Pomorskiej w dniu dzisiejszym czyli 22.03.2014 roku. 
i tak jak w poprzednim tekście (link poniżej) 


nawet nic nie warto dodawać, albo komentować, gdyż opisane fakty i wyciągnięte z nich wnioski to jedyne rozsądne i logiczne wytłumaczenia działania toruńskiego marszałka w sprawie ZIT.  Czyli WSTYD, ŻENADA, KŁAMSTWA, KOMBINACJE I MEGALOMANIA.

Jedyne o czym warto wspomnieć to spostrzeżenie, iż toruński marszałek coraz bardziej zaczyna przypominać pana Mariana Krzaklewskiego (AWS) w jego szczytowej formie, gdy pełnił jednocześnie trzy funkcje, czyli przewodniczącego Związku Zawodowego Solidarność, przewodniczącego klubu parlamentarnego AWS i przewodniczącego AWS (Akcja Wyborcza Solidarność).   W tym okresie pan Marian zwykł konsultować wszelkie decyzje pomiędzy wymienionymi stanowiskami, czyli siadał sobie i sam ze sobą ( w trzech osobach) konsultował, po czym ogłaszał, że nie ma już co decydować, gdyż owe gremia (wyżej wymienione) podjęły już stosowne decyzje.

Wyraźnie widać, iż toruński marszałek zmierza dokładnie tą samą drogą.  

A jak skończył szef AWS to wszyscy doskonale wiemy.


Marszałek Całbecki chce kierować, inicjować, koordynować i szefować przyszłej metropolii toruńskiej!


Dodano: 22 marca 2014, 14:22 Autor: 

Tego nie spodziewali się nawet najzagorzalsi przeciwnicy marszałka województwa Piotra Całbeckiego! Chodzi, oczywiście, o sławetne Zintegrowane Inwestycje Terytorialne, które stanowić będą rdzeń przyszłej metropolii. Ale jakiej?
Z lutowego dokumentu sygnowanego przez marszałka wynika, że ma być to obszar absolutnie zgodny z toruńską wizją. Bydgoszcz i mniejsze miasta powinny zadowolić się symbolicznymi tytułami przystawek.
Od miesięcy marszałek i prezydent Torunia żądają – oficjalnie - wspólnego obszaru inwestycji, a władze Bydgoszczy – dwóch odrębnych. Tyle żenieoficjalnie Piotr Całbecki wykonał niebywałą woltę: przekonywał wicepremier i minister Bieńkowską, by pełną władzę nie tylko w Urzędzie Marszałkowskim, ale i w Zintegrowanych Inwestycjach Terytorialnych… pełnił on sam! Innego wniosku wyciągnąć się nie da czytając list "ojca” regionu do wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej z 21 lutego tego roku. Władze Bydgoszczy od dawna domagały się ujawnienia treści dokumentu, ale bezskutecznie. Wreszcie możemy opublikować najważniejsze fragmenty.

W pierwszej części listu Całbecki wyraża głęboki niepokój o unijne dotacje na lata 2014 – 2020 związane, które mogą przepaść , z niedemokratycznym uporem władz Bydgoszczy. Rada Miasta jakoby "nie rozumie intencji ministerstwa” i w ogóle istoty ZIT., a "tak stanowcze podejście (prezydenta Bruskiego i Rady Miasta – dop. J.D.) nie pozostawia żadnego pola do rozmów i dyskusji nad kształtem ZIT”.

Ale marszałek znalazł receptę na rozwiązanie konfliktu. Jego propozycje dla pani wicepremier zawierają się w trzech fragmentach, cyt.:
1. "W województwie funkcjonuje jedna strategia ZIT, jak i jeden związek, którego inicjatorem, koordynatorem i kierującym jest Marszałek Województwa Kujawsko-Pomorskiego”.
2. "W ramach jednergo zwartego obszaru funkcjonalnego Torunia i Bydgoszczy dopuszcza się dwubiegunowy system zawierania porozumień, których stroną wiodącą jest Marszałek Województwa”.
3. "Przewodniczącym Związku ZIT jest Marszałek Województwa Kujawsko-Pomorskiego”.

Cóż po takich propozycjach mogła pomyśleć minister Bieńkowska? To oczywiste – skoro bydgoscy pieniacze blokują rozwój zapadłego regionu – dajmy całą władzę zasłużonemu samorządowcowi z PO. Przecież dzięki jego mądrości biedne Kujawi i Pomorze zyskają miliardy…

W tym kontekście warto przytoczyć fragmenty oświadczenia Piotra Całbeckiego sprzed kilku dni, po wizycie w ministerstwie infrastruktury: "Apelujemy o rozsądek, do tych, którzy dziś blokują możliwość wykorzystania szansy na pozyskanie ogromnych środków finansowych w ramach nowego budżetu i nowej perspektywyfinansowej Unii Europejskiej”.

Wtórował mu prezydent Torunia Michał Zaleski:
"Żyjemy w kraju demokratycznym, więc nie przystoi komukolwiek, zwłaszcza samorządowcom, narzucać innym swojego sposobu myślenia. Demokracja polega na tym, aby rozmawiać, negocjować, – a każda gmina w ramach ZIT powinna być równoprawnym partnerem.Niedopuszczalne jest, aby wielkość miasta - Bydgoszczy - była podstawą do dyktowania warunków w przyszłym Związku ZIT.”.

Więcej w poniedziałkowym wydaniu "Gazety Pomorskiej".

Od autora

Zdumiewa mnie obłuda marszałka Piotra Całbeckiego i prezydenta Torunia. Obaj panowie mają pełne usta słów, które słyszymy od wielu miesięcy. To - parafrazując - samorządność, równość i braterstwo. Gdyby tak rzeczywiście było Całbecki nie zrzucałby całkowitej winy na władze Bydgoszczy, co więcej - nie prosiłby w tym samym liście o protekcję dla "swojego" terenu, cytuję: "Zwracam się do Pani Premier z prośbą o ponowna analizę powiązań funkcjonalnych ośrodków wojewódzkich (czytaj - Torunia - dop. J.D) pod kątem włączenia wszystkich gmin z powiatu toruńskiego"!
To już doprawdy skandaliczny lobbing!

Marszałek i prezydent Torunia wielokrotnie zapewniali, że kierują się wyłącznie dobrem całego regionu. Z listu dowiedziałem się jak jest naprawdę. Dowiedziałem się także, że bydgoszczanie przygotowują dużą pikietę przed Urzędem Marszałkowskim w Toruniu w proteście przeciw autorytarnym działaniom Piotra Całbeckiego i jego ekipy. Może dzięki temu minister Bieńkowska dowie się, jakie argumenty mają władze Bydgoszczy w sporze o ZIT.


wtorek, 18 marca 2014

Reforma administracyjna z 1999 roku - kilka faktów z tamtego okresu.

W naszym regionie trwają gorące spory o ZIT, który ma być wstępem do przyszłych metropolii.  Stąd taka atmosfera sporów, brak porozumienia i dyktat toruńskiego marszałka.  A wszystko po to, aby torunianie nadal niepodzielnie rządzili tym województwem.

A jak było, gdy to województwo powstawało?   Kto o nie walczył?   Jakie były pytania i wątpliwości?


Na kilka powyższych pytań znajdą czytelnicy tego posta odpowiedzi w archiwalnych materiałach z tamtego okresu.

Walczyli głównie bydgoszczanie, którzy odwrotnie niż torunianie byli w 97% zwolennikami utworzenia odrębnego województwa, torunianie chcieli do Gdańska i tylko 34% z nich pragnęło odrębnego województwa.  (patrz poniżej):

http://dziwnabydgoszcz.blogspot.com/2011/12/istna-ironia-wojewodzka.html

I co nas dzisiaj spotyka?   Spotykają nas kpiny ze strony toruńskich polityków, a szczególnie prześmiewczą wypowiedzią popisał się toruński senator pan Wyrowiński, o ironio, wicemarszałek senatu czyli jedna z najważniejszych osób w naszym państwie, który opowiadał jak to torunianie wywiedli bydgoszczan w pole w trakcie przeprowadzenia reformy administracyjnej i jak teraz niepodzielnie, już od ponad 15 la, rządzą tym województwem.  Patrz poniżej:

http://dziwnabydgoszcz.blogspot.com/2014/02/kpina-z-bydgoszczan-w-wykonaniu.html


Czyż nadal mamy się zgadzać na taki stan jaki ma miejsce od tych 15 lat?


ABSOLUTNIE  NIE.

Aby zadać kłam toruńskim twierdzeniom o ich przebiegłości, o ich sprycie i deklarowanej przez nich wyższości intelektualnej, przytoczę parę moich wypowiedzi z okresu tuż przed wprowadzeniem reform przez ówcześnie rządzącą  w Polsce Akcją Wyborczą Solidarność (AWS).  Z tych wypowiedzi wynika, iż wielu, w tym i ja, przewidywało to co później nastąpiło, lecz nikt ich nie słuchał.   Ruszył walec reform mający pomóc AWS zawładnąć wszystkimi sferami życia poprzez obsadzenie kluczowych stanowisk w najważniejszych działach, czyli administracji, służbie zdrowia, reformie emerytalnej i oświatowej.  W ten sposób działacze AWS, którzy dzisiaj stanowią trzon PO, doszli do władzy na wszystkich szczeblach (kraj, województwa, powiaty) i w sposób najprostszy, czyli przez REORGANIZACJĘ, którą nazwali reformami.

Działała tylko i wyłącznie wola polityczna zdobycia jak najszerszej władzy, a wszelakiego rodzaju argumenty były zbywane ogólnikami, dziwnymi teoriami i wywodami "uczonych mężów".   Przez cały 1998 rok chodziłem na wszystkie spotkania dotyczące reformy samorządowej, które były ogólnodostępne.  Byłem na spotkaniu z panem Kuleszą i panem Stępniem głównymi autorami reformy terytorialnej.  Byłem na spotkaniach z czołowymi politykami AWS zarówno na szczeblu krajowym jak i wojewódzkim. Wypowiadałem się często, pisałem listy i posty, działałem w lokalnych organizacjach społecznych.  Niestety wszystko to nie miało żadnego znaczenia, gdyż ten mój głos był przysłowiowym głosem wołającego na puszczy.

CZY NADAL TAK POWINNO BYĆ?

CZY NADAL WĄSKA GRUPKA POLITYKÓW MA O WSZYSTKIM DECYDOWAĆ?

CO TO ZA DEMOKRACJA?


Poniżej parę moich tekstów z 1998 roku, które zamieściłem w internecie na forum firmy TOP -net, prekursora późniejszego forum dyskusyjnego Gazety Wyborczej oraz na grupie pl.soc.polityka.

Te teksty marnej jakości, ale tylko takie skany mi pozostały, pokazują, że już ponad 16 lat temu wiele rzeczy  można było przewidzieć i postąpić inaczej - mądrzej, rozsądniej, racjonalniej i korzystniej.

Najpierw tekst, który zamieściłem w konkursie organizowanym przez GW, firmę Top-net, firmę Logon i Bank Pocztowy:




Powyższa wypowiedź zdobyła I miejsce we wspomnianym konkursie.  Było kilkaset wypowiedzi.




 Jeszcze jedna moja wypowiedź z lutego 1998 roku.



I jeszcze jedna, tym razem z grudnia 1998 roku.




Te materiały zamieszczałem już na moim blogu i teraz je powtarzam, ale zebrane w jednym poście.

A cel mam jeden:

ABYŚMY WIĘCEJ NIE POPEŁNILI TAKICH BŁĘDÓW JAK W 1998 ROKU.

niedziela, 16 marca 2014

Odrobina prawdy o działaniach toruńskiego marszałka - odsłona 7

Eurobogacze z Łysomic i Grudziądza

Dodano: 15 marca 2014, 5:00 Autor: 

Artykuł skopiowałem z Gazety Pomorskiej z dnia 15.03.2014 roku

link do artykułu.

Najwięcej z unijnych funduszy zyskały powiaty i gminy sąsiadujące z powiatem toruńskim. Bydgoszcz i okolice są w ogonie beneficjentów pomocy UE.
Najwięcej z unijnych funduszy zyskały powiaty i gminy sąsiadujące z powiatem toruńskim. Bydgoszcz i okolice są w ogonie beneficjentów pomocy UE. (fot. infografika Monika Wieczorkowska)
W latach 2007-2012 najwięcej z unijnych funduszy zyskały powiaty i gminy sąsiadujące z powiatem toruńskim. Bydgoszcz i okolice są w ogonie beneficjentów pomocy UE. To powoduje, że ubogie województwo nie rozwija się równomiernie.
Nie tylko bydgoscy urzędnicy piszą - zda niem Urzędu Marszałkowskiego Województwa Kujawsko-Pomorskiego - kiepskie projekty na u nijne miliony. Jak wynika z naszej info grafiki, to także przypadłość powiatowych samorządów północno-zachodniej części regionu. W ra nkingu wykorzystania funduszy europejskich w latach 2007-2012 bezapelacyjnie przodują powiaty po wschodniej stronie Wisły.

Równomierny rozwój?

Rekordzistą rankingu jest powiat grudziądzki - trafiło tam po nad 200 milionów zł! Dla porównania: dwukrotnie liczniejszemu powiatowi bydgoskiemu udało się wywalczyć zaledwie 190 milionów.
W rankingu powiatów najgorzej wypada powiat radziejo wski - porównywalny z grudzią dzkim - z sumą niewiele ponad 60 milionów zł. W przeliczeniu na mieszkańca ten pierwszy o trzymał ponad 5,1 tys. zł, ra dzie jowski 1,4, a bydgoski - 1,7 tys. zł. Całkiem nieźle radzi sobie z wydawaniem unijnych funduszy powiat włocławski. Tam na jednego mieszkańca wypada ponad 3 tys. zł.

Potężny zastrzyk dostał w latach 2007-2012 powiat inowro cławski liczący 165 tys. mieszkańców. Łącznie to ponad 350 mln, a w przeliczeniu na jednego mieszkańca prawie 2300 złotych.

Dane statystyczne pokazują też, że z projektami unijnymi świetnie radzą sobie podtoruń skie gminy. Rekordzistą są Ły somice - w zaledwie siedem lat ta 9-tysięczna gmina otrzymała 60 mln złotych unijnego wsparcia. Znakomicie radziły też sobie inne podtoruńskie gminy, jak choćby Łubianka oraz Czerni kowo.Fundusze obu zasiliła U nia Europejska w ciągu siedmiu lat sumą prawie 60 milionów złotych.

Zobacz też: Miliony dzielą Bydgoszcz i Toruń. Jeśli nie będzie zgody, fundusze unijne przepadną

Na tym tle niemal tragicznie wygląda gmina Koronowo (24 tys. mieszkańców), która zdobyła niewiele ponad 20 mln. Na drugim biegunie jest Dąbrowa Chełmińska, która uzyskała blisko 25 mln zł unijnych funduszy na 7,7 tys. mieszkańców.

Nie ma prawa narzekać także gmina wiejska Chełmża - na głowę mieszkańca dotacje z UE wyniosły 4636 zł! Natomiast podbydgoskie Białe Błota wywalczyły zaledwie 1470 złotych.

Ciekawie wygląda porównanie powiatu bydgoskiego z włocławskim. Ten pierwszy zainkasował w ciągu siedmiu lat 190 mln zł, a powiat włocławski - 267 mln, przy czym ma o 30 tys. mieszkańców mniej.

Sejmik się przygląda

Czy zdaniem przewodniczącej sejmiku samorządowego Do roty Jakuty taki podział funduszy europejskich służy równomiernemu rozwojowi regionu?
- Zgodnie z ustawą i naszymi kompetencjami podział środków unijnych odbywa się poza jurysdykcją sejmiku - wyjaśnia szefowa wojewódzkiego samorządu. - Podział pieniędzy kontrolowany jest przez Komisję Europejską. Nie sądzę jednak, by sprawdzano dotacje w rozbiciu na miasta, powiaty i gminy. Decydujący wpływ mają - jak zapewnia marszałek - kryteria jakościowe projektów. Cóż ja mogę więcej powiedzieć? - pyta retorycznie Jakuta. I dodaje, że wielokrotnie na konwentach przewodniczących sejmików żądano bezskutecznie, by radni mieli wpływ na wydawanie europejskich środków.

Zobacz też: http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20140309/INNEMIASTA10/140309527

Na pytanie, czy radni sejmiku domagają się informacji o równomiernym podziale tych pieniędzy Dorota Jakuta wzdycha: - Cóż, pytamy i uzyskujemy odpowiedź, że liczy się jakość projektów. To bardzo komfortowa sytuacja dla zarządu województwa - kwituje szefowa sejmiku.

Jak to się dzieje, że po zachodniej stronie Wisły samorządy w większości nie potrafią przygotować dobrych projektów, a powiaty i gminy wokół Torunia robią to znakomicie? Zakładając nawet - w co nie wierzę - wyjątkową nieudolność urzędników z Koronowa, Dobrcza czy Białych Błot, marszałek Piotr Całbecki powinien zadbać o równomierny rozwój regionu, o czym sam od lat mówi. Jak to zrobić? Cóż, dziś podstawą jest informacja.

Kolega Jacek Deptuła tak dobrze przedstawił i skomentował powyższe fakty, że kolejny komentarz jest zbędny.

Jednak, aby powyższe fakty rozpowszechnić i utrwalić ich oczywistą wymowę, zamieszczam je także na moim blogu. Zawsze parę osób więcej przeczyta.  A kropla do kropli, a grosz do grosza i wreszcie obudzimy bydgoszczan.

A ponadto zdawać musimy sobie zawsze sprawę z oczywistej prawdy:  "Nazwanie rzeczy jej prawdziwym imieniem równoznaczne jest z jej zrozumieniem".