sobota, 12 września 2020

Moje podróże - 21 część 6

Przejechaliśmy Kampanię i Basilikatę i wjechaliśmy do Calabrii.  Na nocleg zatrzymaliśmy się  w miasteczku Castrovillari.  Tutaj po raz pierwszy oglądaliśmy masowe wieczorne spacery, głównie młodych Włoszek i Włochów zwane przez nich passeggiata.  

Tłumy ludzi przy pięknej sierpniowej pogodzie 1999 roku wędrują główną ulicą około 20 tysięcznego miasta, wielokrotnie tam i z powrotem.  Zatrzymują się w małych i większych grupkach ożywienie dyskutując, siadając w licznych barach i kawiarniach, jedząc, popijając i paląc namiętnie.  Co rusz na skuterach lub samochodami przybywają nowi spacerowicze.  Chodzą tak całymi godzinami po jednej ulicy na przestrzeni około dwustu metrów.  Wokół wielki ruch. W obie strony ulicy w kółko jeżdżą dziesiątki tych samych samochodów i skuterów.  Klaksony, krzyki, szum, gwar, rwetes

My ich obserwowaliśmy przez około dwie godziny, ale gdy odchodziliśmy to nic nie wskazywało na to, że passeggiata ma się ku końcowi.

Następnego dnia wjechaliśmy do stolicy Calabrii czyli miasta Catanzaro.  To wielkie i raczej brzydkie miasto zrobiło na nas przykre wrażenie i z przyjemnością z niego wyjechaliśmy.

Poniżej trzyminutowy filmik z fragmentem opisanej powyżej passegiatty.






                                                 Poprzedni post z tego cyklu


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeżeli chcesz wyraź swoją opinię