W piękną wrześniową niedzielę pojechaliśmy do mojego rodzinnego miasta - do Wągrowca. Jesteśmy stąd gdzie groby naszych przodków. Dlatego najpierw je odwiedziliśmy.
Potem spacer nad jeziorem Durowskim, pobyt na meczu piłki nożnej Nielby Wągrowiec i wreszcie posiłek.
Na ten posiłek (co robi kucharz gdy jest zagrożony - wzywa posiłki - to kawał od mojego wnuka Leona) udaliśmy się do restauracji hotelu Pietrak (****) gdzie przy świetnym jedzeniu podziwialiśmy wspaniałe widoki.
Poniżej zdjęcia z boiska i z tarasu hotelu Pietrak we Wągrowcu.
Na meczu Nielby. |
Czekamy na potrawy. Były bardzo dobre. |
To pierwsze zdęcie jest niesamowite. Kwintesencja szczęścia.
OdpowiedzUsuń