poniedziałek, 19 listopada 2012

Bydgoszcz prawda i mity - część 1

Poniższy tekst jak i tytuł cyklu jest dosłownie zaczerpnięty z książki pod tytułem  "Bydgoszcz prawda i mity"   wydanej przez Towarzystwo Miłośników Miasta Bydgoszczy w 2008 roku.


Bydgoszcz jest dużym miastem, lecz stosunkowo słabo znanym i kojarzonym w kraju.  Najczęściej jej odbiór jest neutralny, choć w obiegu spotyka się również niepochlebne, niezasłużone opinie.
  Wpływ na rozwój Bydgoszczy już od czasów zamierzchłych miały różnorakie uwarunkowania.  Graniczne położenie na styku regionów geograficznych, konkurencja sąsiednich dużych miast, przerwana ciągłość pokoleń, okresowa degradacja administracyjna - nie sprzyjała wytworzeniu bydgoskiego image, rozpoznawalnego w kraju.  Bydgoszcz wciąż usilnie musi pracować nad swoim wizerunkiem, w warunkach trudniejszych, niż notuje to większość porównywalnych miast.
  W ostatnich latach można zauważyć nasilenie negatywnych opinii o Bydgoszczy, na skutek rozwoju mediów, a zwłaszcza internetu.  Nie da się ukryć, że w wymyślaniu i rozpowszechnianiu niechętnych wypowiedzi przodują mieszkańcy Torunia.
  Bydgoszcz jest wciąż traktowana jako niechętnie widziana konkurencja, której prawdziwe bądź wymyślone słabości są wyolbrzymiane i nagłaśniane.  Co ciekawe bydgoszczanie nie odwzajemniają się Toruniowi podobnymi opiniami.

Główna intencją tej książki jest przekazanie społeczeństwu bydgoskiemu argumentów do obrony wizerunku swego miasta przed negatywna propagandą, która mówi, że Bydgoszcz jest miernym miastem bez perspektyw i atrakcji, nie ma nic ciekawego, nie ma się czym chwalić, nie ma po co przyjeżdżać, że powinniśmy się wstydzić za nasze miasto etc.

Przedmiotem opracowania jest zebranie krzywdzących Bydgoszcz opinii i skonfrontowanie ich z konkretnymi wiadomościami.

Przytaczane dane statystyczne dotyczą w większości okresu do 2006 r. /choć czasami do 2008 r./  Podstawowym ich źródłem jest dostępny w Internecie Bank Danych Regionalnych Głównego Urzędu Statystycznego 1995-2006 oraz opracowania branżowe.


W moim dzisiejszym poście zajmiemy się mitem nr 1 - Bydgoszcz to miasto, które żyło za czasów PRL kosztem Torunia.

  Jest to twierdzenie często spotykane w dyskusjach toruńskich.   Torunianie uważają, że Bydgoszcz wyrządziła im krzywdę za czasów PRL, gdyż rozwijała się za szybko, a działo się to jakoby kosztem Torunia, w latach 1945-1965 przeżywającego względną stagnację.  Wymieniają wywiezione rzekomo na życzenie bydgoszczan instytucje, uznając styl powszechnego uprawiania polityki w tym czasie za wyłączność charakterystyczną tylko dla Bydgoszczy.

  Zmianę stolicy województwa pomorskiego na Bydgoszcz w 1945 r. i jej rozwój uważają za zamach na Toruń, który nie spodobał się władzom PRL jako rzekomo za bardzo "inteligencki" i "prawicowy".

  Torunianie spoglądają na Bydgoszcz z góry, traktując ją jako miasto gorszej jakości, mniej szlachetne, któremu odmawiają tradycji i klasy.  W ten sposób rozwój Bydgoszczy uważają za nieuzasadniony, a wręcz historyczną niesprawiedliwość.

  Po pierwsze, trzeba przypomnieć, że decydujący rozwój Bydgoszczy dokonał się w XIX wieku i na początku wieku XX.   To wtedy Bydgoszcz stała się miastem dwukrotnie większym od Torunia, nie zaś wskutek rozwoju po II wojnie światowej.

Liczba ludności Bydgoszczy /1/  i Torunia /2/ w wybranych latach /dane w tys. mieszkańców/:

1806   1 - 4,1        2 - 7,1
1849   1 - 10,3      2 - 10,5
1921   1 -  89,3     2 - 37,4
1933   1 - 117,5    2 - 54,3
1950   1 - 164,2    2 - 80,6
1970   1 - 283,7    2 - 129,9
1990   1 - 381,5    2 - 202,2
2006   1 - 353,5    2 - 207,2

Obszerniejsze dane statystyczne znajdują się w cytowanej książce


 Poza tym Bydgoszcz jest miastem o równie długich tradycjach historycznych jak Toruń, miastem, które już za czasów Księstwa Warszawskiego /1806-1815/ administrowało departamentem z podległym powiatowym Toruniem.  Nawet zaczątki pierwszych wyższych uczelni najpierw powstały w Bydgoszczy /1906 r./, a nie w "inteligenckim" Toruniu.

  Bydgoszcz została siedzibą województwa nie w efekcie spisku, ale z pragmatycznych względów.

  Tłumaczenia torunian, że chodziło o nagrodzenie bydgoskiej klasy robotniczej są tendencyjne, a nawet obraźliwe.

  Przedstawiamy raczej logiczne przyczyny.  W okresie PRL kryterium wielkości miasta było decydujące, nie można znaleźć przykładów przeciwnych.

  Jedynie lata 1945 - 1965 można uznać za bardziej korzystne dla Bydgoszczy, kiedy budowało się tu więcej i szybciej przybywało mieszkańców.  Natomiast od połowy lat sześćdziesiątych to w Toruniu bardziej rozwijano infrastrukturę, budowano nowe zakłady i nieproporcjonalnie dużo mieszkań.  W efekcie liczba mieszkańców wzrastała szybciej niż w Bydgoszczy.

  W Bydgoszczy w okresie PRL  rozbudowywano tylko stare, przedwojenne zakłady i nie powstał od podstaw żaden duży zakład przemysłowy, natomiast w Toruniu budowano wielkie i o ogólnopolskim znaczeniu  nowe zakłady, takie jak Elana, Merinotex, Towimor.  W samym tylko Merinotexie w 1975 roku pracowało około 10 tys. pracowników.  

Pretensje Torunia wynikają z frustracji, że przed wojną był znaczniejszym administracyjnie miastem od Bydgoszczy, a po wojnie został jej podporządkowany.  Błąd w myśleniu torunian polega na braku zaakceptowania faktu, że nawet przed wojna Toruń ustępował Bydgoszczy i nie do utrzymania była dominująca rola, którą zresztą zyskał w szczęśliwy i trochę przypadkowy sposób.  Bydgoszcz była wówczas w innym  - prowizorycznie ustalonym według granic prowincji pruskich - województwie poznańskim.
W województwie pomorskim bez Gdańska Toruń nie miał wielkiej konkurencji, chociaż był miastem niewiele przewyższającym Włocławek i Grudziądz.  Kilka lat przedwojennych /1938 - 1939/, gdy Bydgoszcz z okolicami włączono do województwa pomorskiego, było jedynymi w historii, kiedy Bydgoszcz podlegała administracyjnie pod Toruń.

Przedwojenne tęsknoty i hołubienie średniowiecznej wielkości miasta są główną siłą napędową toruńskich roszczeń pod adresem Bydgoszczy.

Nie można jednak zamykać oczu na rzeczywisty potencjał miast.

Powinno być:

W okresie PRL Toruń zyskał znacznie więcej niż Bydgoszcz w tak istotnych dziedzinach jak kultura i nauka, przemysł i budownictwo wielorodzinne.


Oczywiście to co piszę w tym materiale przepisywane jest dosłownie z cytowanej książki, ale na potrzeby internetowego postu są to skróty wybrane przez autora bloga.

Następny odcinek





2 komentarze:

  1. Czytając toruńskich historyków odnoszę wrażenie, że oni myślą o Toruniu jako o wielkim, wspaniałym imperium, które w średniowieczu tak urosło ze względu na swoją własną wspaniałość. A Bydgoszcz była malutka, brzydka nic nie znacząca i wynika to również z naszego naturalnego stanu społecznej bylejakości. Toteż widzę, że wielu forumowiczów myśli, że skoro upadł PRL to Toruń i Bydgoszcz wrócą do swoich naturalnych stanów tj. Toruń znów stanie się wielki, wspaniały i niezwykle prężny a Bydgoszcz będzie upadać gospodarczo i liczebnie zacznie się wyludniać. Jest to wierutna bzdura. Zarówno Toruń jak i Bydgoszcz miały swoje 5 min. i w tym czasie znaczenie tych miast wzrosło tyle, że najpierw był czas na Toruń a dopiero później na Bydgoszcz. Można więc odnieść wrażenie, że Toruń "zawsze" był większym, prężniejszym niż Bydgoszcz a ta przegoniła Toruń tylko w ostatnim czasie.

    A propos PRL-u. Można go za wiele rzeczy krytykować ale to była epoka, w której władza dbała o to, żeby w każdej częsci Polski było mniej więcej po równo. I właśnie dlatego Gierek widząc Bydgoszcz- miasto pełne fabryk nie rozbudowywał tu zakładów i nie stawiał nowych a w Toruniu widząc brak przemysłu zaczął budować tu wielkie fabryki. Warto wspomnieć, że w 1989r. w Bydgoszczy w przemyśle pracowało 41% pracowników a w Toruniu 43%
    A na koniec jeszcze jedno spostrzeżenie. Rok 1989 i upadek systemu zastał bardzo stare po niemieckie fabryki w znacznym stopniu wyeksploatowane w Bydgoszczy i prawie nowe w Toruniu. To miało znaczenie podczas dalszych zmagań tych firm na wolnym rynku. Tak więc powodem tego , że Bydgoszcz radzi sobie dość słabo jest to, że w lata 90-te weszliśmy ze starymi, nienowoczesnymi, wyeksploatowanymi fabrykami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę się zgodzić ze stwierdzeniem, że Toruń był zawsze większy, prężniejszy. Fakty i historia temu zaprzeczają, a i sytuacja obecna temu twierdzeniu zaprzecza. Bydoszcz pomimo politycznej dominacji Torunia w okresie po ostatniej reformie administracyjnej i tak rozwija się lepiej, harmonijniej i ciekawiej, bardziej różnorodniej niż jej rywal Toruń. A gdyby na ten rozwój miała tyle środków co Toruń to efekty byłyby jeszcze lepsze. Toruń to średnie miasto z metropolitalnymi ambicjami, niczym nie uzasadnionymi. To miasto ludzi bardzo ambitnych wręcz megalomanów, ludzi, ktorzy z uwagi na swoje kompleksy wobec bydgoszczan posuwają się często za daleko w swoich działaniach i poglądach. Takie postępowanie tylko im szkodzi. Dobrze jest znać swoje miejsce w szyku i mierzyć zamiary podług sił i mozliwości. Bydgoszcz staje się miastem coraz bardziej przyjaznym i dzięki swojemu położeniu oraz powoli, lecz nieustannie budzącego sie poczucia swojej tożsamości, staje się jednym z najlepszych miejsc do życia w naszym kraju. A toruński "wróg", w myśl przysłowia, tylko temu sprzyja. Trzeba robić swoje i dystansować się od partii politycznych.

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli chcesz wyraź swoją opinię