niedziela, 23 lutego 2014

Wreszcie - prezydent Bydgoszczy o ZIT

Wpis na blogu prezydenta Bydgoszczy z dnia 23.02,201
Paprotka i pietruszka, czyli o wyciąganiu

wniosków z historii.
Niedziela, 23. Lutego 2014
Marszałek Całbecki - "gra o pietruszkę", prezydent Zaleski - "o bycie paprotką" - tak obaj panowie określają stanowisko władz Bydgoszczy w zakresie zapisów umowy umożliwiającej realizację ZIT-ów. I choć, jak twierdzą zgodnie, to błahostka - twardo wspierają się, by tej "zieleniny" nie oddać Bydgoszczy. Słowa i czyny przeczą sobie wzajemnie. Są w stanie doprowadzić do zagrożenia pozyskania dla regionu 153 mln euro w imię odmowy złożenia swojego podpisu.

Dlaczego w tej sprawie stoją za sobą murem, ramię w ramię, choć ich ramiona są na różnych wysokościach? Bo tak naprawdę gra toczy się o dużo wyższą stawkę. O pozycję obu miast na przyszłej metropolitalnej mapie Polski. Plan jest prosty. Na mapę tę Toruń bardzo chce się dostać, lecz może to uczynić tylko dzięki niemal dwukrotnie większemu potencjałowi Bydgoszczy. Jednocześnie, dzięki rotacyjności lub współprzewodniczeniu, chce zapewnić sobie w strukturach zarządzania metropolią pozycję równorzędną naszemu miastu. Sprytny plan - mały przykleja się do dużego, by potem łaskawie podzielić się z tym dużym władzą.

16 lat temu, podczas tworzenia województwa kujawsko-pomorskiego, części bydgoskich polityków zabrakło politycznej wyobraźni. A wystarczyło spojrzeć na sposób funkcjonowania władz publicznych w państwach, które demokrację zbudowały przed nami.  Postawili na silnego wówczas wojewodę, oddając sprawy samorządowe regionu do Torunia. Popełniono błąd, którego nieodwracalne konsekwencje są dziś widoczne dla każdego. 

Minęło owe 16 lat. Tworzą się ZIT-y. Dziś wiadomo, że będą funkcjonować do 2022 r., czyli do rozliczenia ostatniego unijnego euro. Jest oczywiste, że struktury te staną się w przyszłości trwałym narzędziem zarządzania krajową polityką miejską, a w ramach niej - polityką metropolitalną. Struktury ZIT staną się naturalnym zalążkiem struktur metropolii. Utrwalone zasady współpracy trudno będzie zmienić.

Dla Bydgoszczy to ostatnia chwila, by stać się podmiotem samodzielnie decydującym o swoim rozwoju, a nie żebrakiem czekającym na okruchy z pańskiego stołu, uzależnionym we wszystkim od wyników głosowania radnych sejmiku, by nie zależeć od marszałka, dla którego ważniejszy jest kolejny węzeł autostradowy koło Torunia niż droga ekspresowa S-5, budowa nowej filharmonii niż modernizacja muzycznego i architektonicznego symbolu Bydgoszczy wzniesionego przez Andrzeja Szwalbego, teatr impresaryjny, który wcześniej czy później ulokuje się na Jordankach niż bydgoskie lotnisko, szkoła Ojca Dyrektora niż bydgoskie uniwersytety i Akademia Muzyczna. 

Panowie Marszałku i Prezydencie, nie obrażajcie intelektu bydgoszczan, mówiąc o pietruszkach i paprotkach. Zdajecie sobie doskonale sprawę z wagi Waszej decyzji, podobnej w skutkach do tworzenia struktur województwa kujawsko-pomorskiego. Jesteśmy dziś w Bydgoszczy mądrzejsi o doświadczenia ze wzajemnej kilkunastoletniej współpracy. Nauczyliśmy się przez ostatnie lata dobrze liczyć i przewidywać, choć przyznać trzeba, że ciągle gorzej opowiadamy bajki.

Złóżcie Panowie swoje podpisy pod bydgoską propozycją i wspólnie z naszymi sąsiadami cieszmy się ze 153 mln euro unijnej kasy. Wystarczy tak niewiele - Wasze dwa podpisy. Za złożenie każdego dostaniecie od bydgoszczan po dwie paprotki i dwie pietruszki. To dwa razy więcej niż warta jest, Waszym zdaniem, cała niepotrzebna dyskusja i zamieszanie. Będziemy kwita.




Wreszcie realna ocena sytuacji i stanowisko 


na które bydgoszczanie czekają od lat.


I pomyśleć, że jeszcze niedawno za napisanie takiego tekstu nazywano piszących 

oszołomami.  A lokalne "bydgoskie" media udowadniały, iż wszystko w tym 

województwie jest w najlepszym porządku.  Toruński marszałek to wzór cnót 

wszelakich, a prawdomówności i dobrych intencji owego marszałka, jak 

niepodległości bronił "bydgoski" wicemarszałek sejmiku wojewódzkiego.   Tyle już 

tekstów na ten temat napisałem na różnych forach, a także na moim blogu, że nie 

warto ich tutaj powtarzać.   Dodam tylko - bardzo mnie cieszy powyższy tekst 

i ponadto dodam- lepiej późno niż wcale.  Oby za tą, wreszcie realistyczną oceną 

regionalnej rzeczywistości poszły konkretne czyny. 

Czyny, które przywrócą Bydgoszczy należną jej pozycje w kraju i regionie.  Oby pan 

prezydent nie przestraszył się i nie uległ swoim partyjnym toruńskim kolegom.


1 komentarz:

  1. Szkoda, że Bruski dopiero teraz jest za Bydgoszczą. Jaki jest jego dorobek z lat ubiegłych, dołożył cegiełki do aktualnej sytuacji miasta działając wspólnie z toruniakami toż to koledzy partryjni. Pozdro Paweł

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli chcesz wyraź swoją opinię