Wczoraj nastała "wiosna". Zawiał wiatr od południa (od Afryki) i temperatura podniosła się o kilka stopni. Z 17 - 18 stopni Celsjusza w dzień do około 20 - 22 stopni, a dzisiaj po wczorajszej wiośnie przyszło lato. Zrobiło się 25 stopnie i plażowicze tłumnie stawili się na plażach, zaczęli się kąpać (ja także), opalać i robić to wszystko co się robi na plaży.
Tak duża zmiana w ciągu dwóch dni mnie osobiście zadziwia. Nawet Hiszpanie pozdejmowali grube kurtki (bo w ich "zimę" w takich chodzą), panie zdjęły kozaczki, a także z psów pozdejmowano wszelakie ubranka.
Podobno "najgorsze" mamy za sobą. A to najgorsze to, w miejscu gdzie przebywam już prawie 3 miesiące, to 17 stopni w dzień i około 8 w nocy.
Nie muszę dodawać, że to wszystko w Europie.
Dla mnie tutaj jest pięknie i wspaniale.
POLECAM
Poprzedni post z tego cyklu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeżeli chcesz wyraź swoją opinię