Być szczęśliwym to znaczy odnaleźć szczęście na własnym poziomie. Tych poziomów jest wiele i wiele tych poziomów często zasadniczo się różni. Praktycznie i teoretycznie różni ich wszystko lub coś, albo nic.
A im wyższy teoretyczny poziom szczęśliwości tym coraz trudniej być szczęśliwym.
A im wyższy poziom owego szczęścia, tym życie staje się coraz trudniejsze.
Można mieć wszystko i jednocześnie nie mieć nic.
Tylko filozofia środka ma sens,
A o jakim sensie myślę? Trudno to opisać paroma zdaniami, a przecież więcej nikt z czytelników mojego bloga, nie dałby mi szans, gdybym je opisał, aby to przeczytać. Bo du...żo tego byłoby.
Dlatego tutaj posłużę się najlepszym, moim zdaniem, przykładem powieści z gatunku fantasy, pod tytułem "Diuna" autorstwa Franka Herberta. Bo ten cykl powieści najlepiej, również moim zdaniem, obrazuje to o czym chciałbym powiedzieć. Frank Herbert pisząc ową powieść w narrację jej bohaterów wplótł wątki, które w normalnej powieści byłyby nie do przyjęcia, ale które definiują prawdziwą naturę człowieka ( o czym również napiszę w kolejnym poście).
Kiedyś, ponad dwadzieścia lat temu, gdy czytałem ów cykl "Diuna" to robiłem zapiski na marginesach owych tomów i do dzisiaj żałuję, że nie udało mi się owych książek z tymi zapiskami odzyskać. Bo to w różnych chwilach naszego stany świadomości, bywają różne stany postrzegania otaczającej nas rzeczywistości i stąd owe rodzą się różne zapiski. Niestety nijaki Peche, który pożyczył mi do przeczytania ów cykl powieści jak i jego żona Aldona, nie chcieli mi sprzedać książek, które od nich pożyczyłem i w których owe zapiski zamieściłem. One byłyby dla mnie obecnie bezcenne, ale niestety ich nie mam. A powtórzyć nie w sposób tego co wtedy tam zapisałem. Bo to chwila, stymulacja, nastrój, niepokój, wrażenie, natchnienie, wena i czort wie co tam jeszcze. A te imponderabilia jakże ulotne bywają.
Ale żal tych zapisków i żal tych chwil.
Jednak wracając do "Diuny" to nie zamieniajcie tego co możecie przeczytać w owych pięknych książkach na obecne filmy, bo to nie ma sensu.
Książka to wasza wyobraźnia i wasze przeżycia, a film to tylko zazwyczaj marna namiastka tej wyobraźni tych książkowych przeżyć. Namiastka, którą ktoś w lepszy lub gorszy sposób zamieścić chce w Waszej wyobraźni i świadomości.
Lepiej liczyć na siebie.
Każdy ma do odegrania swoją rolę w swoim życiu. Najlepiej mają ci co kierują się swoimi przekonaniami, często przybierającymi nazwę uczuć. Najgorzej mają ci co kierują się tylko swoim rozsądkiem,
W walce przekonań ze zdrowym rozsądkiem zawsze wygrywa przekonanie. Bo to nasza podświadomość, a ona jest tak naprawdę źródłem naszego szczęścia. Jak się jej przeciwstawicie to marny wasz los.
Trzeba spełniać życzenia swojej duszy.
I tyle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeżeli chcesz wyraź swoją opinię