Pewnie już mało kto pamięta te czasy. To były czasy niesamowite. Liczni, głównie cwaniacy, bogacili się ponad wszelką miarę, a ci uczciwi, stopniowo upadali.
Ja przez jakiś (powiedzmy 10 lat) czas należałem do tych pierwszych, ale niestety, z czasem moja głupota, skierowała mnie do tej drugiej grupy.
Tylko tak przypominam jak wówczas można było się wzbogacić. To oczywisty sarkazm. Bo podstawą obecnych fortun była tak zwana prywatyzacja lub wysługiwanie się zachodnim nabywcom naszych aktywów za bezcen, ale za to za cen dla siebie.
Wielu obecnych tak zwanych biznesmenów z tego skorzystało, a teraz są tak zwaną elitą społeczną. Zaś ich synowie i wnuki są jeszcze lepszą elitą, która to elita tworzy naszą świetlaną przyszłość.
Na szczęście to już nie moje zmartwienie, ale martwię się o przyszłość moich wnuków.
Komuna wiecznie żywa, a okrągły stół wiecznie kanciasty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeżeli chcesz wyraź swoją opinię