poniedziałek, 26 marca 2012

Relacja z manify przeciwko metropolii bydgosko-toruńskiej część 1

Baner na budynku UKW /dawniej Technikum Kolejowe/

Zbiórka i próba koło filharmonii

Przy wejściu do budynku UKW w oczekiwaniu na panią minister

Pobłażliwy uśmiech toruńskiego wicemarszałka

Kolejne konfabulacje toruńskiego marszałka

7 komentarzy:

  1. Nie dla wspólnej Metropolii z Toruniem Ten eksperyment w skali województwa kosztuje nas za dużo, żeby sobie robić jaja i może jeszcze szukać winnych w Bydgoszczy. Do reformy w 99 roku, gdy bydgoskie posiadało wszystkie administracyjne narzędzia stymulowania swoim własnym rozwojem, było ono średniakiem. Nie groziło mu prześcignięcie największych gospodarczych potęg, ale pewien poziom trzymało nawet w trudnych czasach transformacji. Spadek kuj-pomu na ostatnie miejsce w kraju z największym spadkiem PKB minus 1,2 % nie ma precedensu.
    Niech to będzie przestroga dla polityków, którzy wierzą w sprawne zarządzanie wspólną metropolią, która ma wg ich planów powielać model dwuwładzy w jakiejś formule. Wyniki dwustołecznego kuj-pomu nie dają logicznych podstaw do takiego optymizmu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest takie staropolskie porzekadło: -gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść. Tutaj mamy to samo, niby dwu-władza, ale tak naprawdę to jeden wielki bajzel, a skutki opłakane, tak samo jak z tymi kucharkami. Natomiast wygląda na to, iż dobrze się stało, że dwaj pro-toruńscy senatorowie zorganizowali "konferencję" w Bydgoszczy. Coś mi się wydaje, że wpadli we własne sidła z panią minister włącznie, która z jednej strony mówiła, że nie wie o co chodzi z tym konfliktem bydgosko-toruńskim, a z drugiej strony to znaczy, że przyjechała zupełnie nieprzygotowana do swojej pracy. Coś tam mówiła o odwracaniu się plecami i odległej perspektywie wykonania projektu S5. Jak ktoś taki może być ministrem?

    OdpowiedzUsuń
  3. Semeon, a ty którą literkę trzymasz? Za dużo to was tam nie było z tej półmilionowej metropolii.

    OdpowiedzUsuń
  4. To nie była masowa manifestacja, ale modna obecnie forma protestu zwana manifą. Jej organizatorem były trzy bydgoskie młodzieżówki /patrz wyżej/ i miała na celu zasygnalizowanie pani minister problemu niezgody bydgoskiej społeczności na metropolię bydgosko-toruńską do tego z nieokreślonym ośrodkiem wiodącym. Sądzę, że spełniła swój cel. Ja jak młodzieżowiec urodzony dawno temu, byłem tylko obserwatorem, a nie czynnym uczestnikiem tego wydarzenia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Aż trzy młodzieżówki? Tym bardziej się nie popisaliście. Zabrakło haseł czy literek? Zawsze są jeszcze budziki albo bilboardy w stolicy. I jak tu na was nie patrzeć pobłażliwie?

    OdpowiedzUsuń
  6. Te uszczypliwości nie zmienią faktów. Sprawy zaczynają mieć normalny wygląd i bieg. A o bydgoskie literki, hasła, budziki i inne, nie martw się - damy radę. Ciekawe co zrobicie ze śmieciami jak bydgoszczanie zablokują ich dowóz do spalarni? A z uśmiechem jest tak, że ten się śmieje, kto się śmieje ostatni.

    OdpowiedzUsuń
  7. bardzo ciekawa relacja - 1 obraz za 1000 słów :)

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli chcesz wyraź swoją opinię