środa, 13 sierpnia 2014

Kilka refleksji natury ogólnej - 21

Do napisania tych paru zdań Zainspirował mnie list otwarty prezesa Związku Przedsiębiorców i Pracodawców skierowany do premiera polskiego rządu pana Donalda Tuska.

Od lat na różnych portalach i forach, a także już kilkakrotnie i na niniejszym blogu z uporem piszę, że Polska znalazła się pod zaborami ekonomicznymi i praktycznie jest czymś w rodzaju neokolonii.

Jeszcze kilka lat temu wyśmiewano mnie i przezywano radiomaryjnym oszołomem, później w zaczęły się pojawiać pierwsze oznaki dyskusji, a nawet akceptacji moich poglądów na przykład pewna ilość plusów pod moimi postami lub pozytywne komentarze.  Nadal jednak jestem ogromnie osamotniony w tym twierdzeniu, że jesteśmy neokolnią. 

I nagle czytam tekst, w którym znana publiczna osoba zwraca się do premiera polskiego rządu, a z tego listu można wysnuć następujący wniosek: 

"rządzący od 2007 roku Tusk wyznaczył sobie (albo mu wyznaczono) jasny cel: sprowadzić Polskę do poziomu przedmiotu polityki, do stanu półkolonii, w której tubylcy będą kupowali zagraniczne towary, a sami będą pracowali w produkcji tychże jeszcze w kraju lub za granicą."

Powyższy wniosek zamieszczono w komentarzach do tego listu na łamach "wPolityce.pl"

Wystarczy pobieżny ogląd tego co od 25 lat wyprawia się z naszą gospodarką, aby zauważyć, że tak jest.   Przecież obecnie prawie żadna z istotnych gałęzi gospodarki polskiej nie należy do Polaków, a jak należy to w mniejszości.  Zacznijmy od banków, potem energetyka, gazownictwo, miedź, przemysł paliwowy, budownictwo, handel, przemysł chemiczny, motoryzacja (zachodnie montownie), elektronika (to samo), cukrowniczy, cementownie, ciepłownictwo, wytwarzanie alkoholu (dawne Polmosy), wielkie fermy hodowlane, turystyka, ubezpieczenia, OFE i tak można wymieniać bez końca na sprzedanych sanatoriach kończąc.  Jest to rzecz niepojęta i na pewno nie spotykana na taką skalę w żadnym innym cywilizowanym państwie świata.  Kosztuje to nas przynajmniej 100 mld. (miliardów) złotych rocznie w saldzie błędów i opuszczeń (kreatywna księgowość, zawyżanie kosztów i tym podobne praktyki), a do tego jeszcze dochodzą oficjalne transfery zysków pewnie na jeszcze wyższym poziomie. Niestety nikt tego nie liczy i nikt się tym nie zajmuje.  Rządzący zajmują się głównie chwaleniem tym ile to wywalczyli unijnych dotacji, a przecież wszyscy rozsądni ludzie wiedzą, że:

"DARY SZERZĄ TYLKO NIEDOŁĘSTWO I ZŁĄ WOLĘ, LENISTWO I CHCIWOŚĆ"





Poniżej list prezesa Cezarego Kaźmierczaka do pana premiera:
Szanowny Panie Premierze,
nie ma miesiąca, żeby Pana ludzie nie weszli do jakiegoś sektora gospodarki i bez zmiany jakichkolwiek przepisów nagle powiedzieli, że to co do tej pory robiliśmy w zakresie prawno-podatkowym było niezgodne z prawem i każą płacić podatki 5 lat wstecz wraz z odsetkami.
Pod nóż idą sektory rozproszone, które skupiają małe i średnie polskie firmy. Korporacji, najczęściej zagranicznych, nie ruszacie. Po takiej akcji cały sektor pada, bo nikt nie jest w stanie zapłacić 5 lat wstecz wyimaginowanych podatków z odsetkami.
Chciałbym Panu uświadomić, że jak już wyrżniecie cały sektor MSP, to korporacje nie będą w stanie zarobić na wasze kolacje z winami po 800 PLN, bo jest ich zwyczajnie za mało. To sektor MSP tworzy 67% PKB, daje pracę dla ¾ Polaków. 99,8% firm w Polsce to sektor MSP. Nie ryzykujcie aż tak. Są to działania zorganizowane. Jestem w posiadaniu protokołu z narady kadry Ministerstwa Finansów, podczas którego Minister Kapica grozi konsekwencjami tym urzędnikom, którzy nie dość entuzjastycznie wdrażają nową interpretację podatkową.
Z naszego punktu widzenia jesteście gorsi od mafii. Mafia żąda płatności od dziś. Wy od dziś i 5 lat wstecz. Teraz na warsztacie znalazł się sektor firm badawczych. Wierzę, że nie jest Pan, aż tak małostkowy i nie jest to zemsta za wyniki badań preferencji wyborczych.
Jeśli się to jakoś szybko nie zmieni, to przypuszczam, że z tych, którzy nie zostali wykończeni – większość wyjedzie, albo zrezygnuje, a działalność gospodarcza pozostanie tylko dla szaleńców. Zawarłby Pan z kimś kontrakt z zapisem, że dowolne zobowiązanie może być w każdej chwili zmienione i należy zapłacić 5 lat wstecz? A taka jest wasza aktualna oferta. Ja też mam dla Pana ofertę – Pan odda na rzecz np. Caritasu 50% swoich zarobków 5 lat wstecz!
To oferta fair. My mamy w dużej części zaświadczenia o niezaleganiu z podatkami, niezaleganiu ze składkami na ZUS, a nawet znam takich, którzy mają indywidualne decyzje podatkowe Ministerstwa Finansów, że ich interpretacja przepisów jest właściwa. Czyli byliśmy w porządku, a mimo to żądacie od nas płacenia 5 lat wstecz.
A czy Pan jest w porządku? Jeśli stać Pana na odrobinę refleksji, proszę zajrzeć do swoich programów wyborczych 2007/2011, obejrzeć swoje wystąpienia i swoje obietnice w stosunku do nas. A potem proszę spróbować spojrzeć w lustro.
Piszę ten list wyłącznie po to, żeby ograniczyć Panu możliwość mówienia, jak już wyrżniecie wszystkie polskie firmy, że Pan nie wiedział i to byli źli urzędnicy. Pan nimi kieruje.
Dziękuję za uwagę.
Z poważaniem,
Cezary Kaźmierczak
Prezes

Ten list otwarty nie będzie szeroko rozpowszechniany przez mainstreamowe media. I nic dziwnego, w liście tym mowa jest bowiem o czymś gorszym od mafii - o rządach Donalda Tuska. - cytat z komentarza pod listem zamieszczony w "wPolityce.pl"



Poprzedni post z tego cyklu.

9 komentarzy:

  1. Czytałem niedawno list prezesa Kaźmierczaka (nie pamiętam już gdzie) i muszę przyznać, że zrobił wrażenie. Trafnością i szczerością.
    Nie wiem czy czytałeś ten niedawny wywiad z prof. Hausnerem: http://wyborcza.pl/magazyn/1,140070,16452059,Jerzy_Hausner__Dokad_idziemy_.html
    Długi, ale warto - wiele trafnych opinii i spostrzeżeń. Dobry materiał do dalszej dyskusji. Jest i bonus dla Bydgoszczy - miłe słowa o PESIE.
    Pozdrawiam
    12komar

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama prawda!
    Polska Chinami Europy!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałem ten wywiad i nawet komentowałem go na FB. Jednak pomimo niewątpliwie celnych uwag wzbudził on we mnie mieszane uczucia, gdyż pan Hausner posiadał już kiedyś (za rządów SLD) realną władzę i wówczas nie próbował niczego o czym obecnie pisze wcielać w życie, ani nawet nie głosił wówczas tych prawd, o których teraz pisze. Niestety fajnie jest być wysoko uposażonym profesorem i do tego zasiadać w różnych gremiach i radach i głosić różne prawdy, ale jak przychodzi do ich realizacji to zawsze są liczne przeszkody uniemożliwiające ich realizację. To przypomina PO i sądzę, że pan profesor już dawno posterował w tą stronę.

    OdpowiedzUsuń
  4. To racja, też o tym myślałem czytając wywiad. Politykom inaczej się mówi, a inaczej robi. Dlatego jeśli już mówią coś ciekawego, to najczęściej albo "przed", albo "po", nigdy "w czasie". Stąd skutki są, jakie są.
    Ale oddzielając tego "kto" od tego "co", owo "co" miało wiele sensu (wiele - nie wszystko). Może gdyby politycy zamiast ciągłych pyskówek i wzajemnego opluwania prowadzili więcej tego typu dyskusji, zaczęliby w końcu dorastać do funkcji, które pełnią. I odpowiedzialności, która na nich spoczywa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z takim podejściem do tematu mogę się zgodzić, ale nie sądzę, aby za mojego życia polscy politycy dorośli do funkcji, które zazwyczaj dzięki sprytowi i układom osiągnęli. Aby nastąpiła realna zmiana na lepsze. Zmiana, która wymiecie tych okrągłostołowych cwaniaków na to potrzeba nowego buntu, czegoś na kształt Neosolidarności, na wzór tej pierwszej, tej prawdziwej, tej z 1980 i 1981 roku. Polacy jeszcze nie są na to gotowi, chociaż kraj pod zaborami ekonomicznymi pogrąża się coraz bardziej. Cieszymy się z kolejnej montowni, kolejnego marketu czy niemieckiej hurtowni zwanej centrum logistycznym. Stajemy się coraz bardziej pracobiorcami i to marnie opłacanymi, patrząc na europejskie standardy, a coraz mniej pracodawcami. To jest droga donikąd. To jest wieczne gonienie solidnego Mercedesa rowerem.

      Usuń
    2. Z polskimi politykami może być tak, jak z angielskim trawnikiem - dwieście lat być może trzeba będzie, by w końcu jakoś zaczęło to wyglądać. Choć i to nie jest pewne, że dwieście wystarczy. Jeśli chodzi o nasz kraj, historycznie rzecz biorąc, żadnych gwarancji nie ma. Mamy coś takiego, co nie pozwala nam spokojnie pracować, tak jak inni - zgodnie, wspólnie, wytrwale, ku wyznaczonym celom. A jak już atmosfera się zagęszcza, robi się kolejne powstanie.
      A dlaczego by nie, choćby raz w końcu, zacząć budować krok po kroku, z głową, przysłowiowa cegła za cegłą. Co nam na to nie pozwala? Bo że nie pozwala, to widać - i historycznie, i obecnie.
      Istnieje więc w naszej historii stały dylemat – praca organiczna, czy zryw powstańczy. I choć ta pierwsza koncepcja również miała swoich zwolenników, to zawsze zwyciężała ta druga. I żeby choć te powstania były robione zgodnie z wcześniej ustalonym planem... Niestety, najczęściej było tak: zacznijmy powstanie, a potem się zobaczy... Kończyło się więc, jak kończyło.
      Pozdrawiam
      12komar

      Usuń
    3. W tym co piszesz jest sporo racji. Jednak, aby rozpocząć ową pracę organiczną, owo budowanie od fundamentów, czego zresztą jestem gorącym zwolennikiem, gdyż jak doskonale wiemy każda rewolucja zjada swoje dzieci i ta solidarnościowa także to uczyniła, to trzeba nam nowego otwarcia. Ci co obecnie, i to już od 25 lat, rządzą są kompletnie niereformowalni, są zakleszczeni i zblatowani w swoich układach i gdy nawet znajdzie się ktoś próbujący zmian to jest, albo wypluwany z układu, albo się szybko robi ponownym jego elementem, a zmiany pozostają najwyżej na papierze. Niestety ten układ sam nie odejdzie, a każdy rok to dalsza stagnacja i dalsze straty dla zdecydowanej większości Polaków.

      Usuń
  5. .................Międzywojewódzki Komitet Strajkowy Małych Firm....................
    Zapraszamy do namiotu pod Sejmem wkrótce!
    wejdź na naszą stronę już dzisiaj: http://MKSMF.pl
    http://MKSMF.pl

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli chcesz wyraź swoją opinię