poniedziałek, 26 stycznia 2015

Parę faktów o fatalnej sytuacji województwa kujawsko-pomorskiego zarządzanego przez toruńskiego marszałka.

Wczoraj otrzymałem krótką analizę i ocenę aktualnej sytuacji naszego województwa.  Tekst ten powstał w okresie przedwyborczym (listopad, październik 2014 roku), a jego autorem jest długoletni, emerytowany dyrektor VII Liceum Ogólnokształcącego w Bydgoszczy pan Edward Stramowski.

Materiał, który poniżej publikuję (bez zmian i przeróbek) autor wysłał do bydgoskich mediów i pomimo, iż parokrotnie media te publikowały materiały i opinie pana dyrektora w różnych ważnych społecznych kwestiach (np. patrz link poniżej)

http://m.bydgoszcz.gazeta.pl/bydgoszcz/1,106506,14115695,Czytelnik_pisze_do__Gazety___o_tym_co_boli_bydgoszczan.html

 to tego listu owe media nie wydrukowały, a w prywatnych rozmowach potwierdzonych nawet mailami, pan Stramowski dowiedział się, iż nie jest to w interesie właściciela mediów, który w dużej mierze osiąga zyski dzięki reklamom zamieszczanym w jego prasie przez toruński urząd marszałkowski.

I tak zamyka się ten magiczny, a raczej rzec można, diabelski krąg.  Niby wolna prasa (czwarta władza), niby demokracja lokalna (toruński urząd marszałkowski), niby wojewódzcy radni ("bydgoscy"), niby "Bydgoski" wicemarszałek, a pozycja Bydgoszczy w kraju i regionie coraz gorsza.  I także pozycja całego regionu w skali kraju coraz gorsza.

Najwyższa pora skończyć z tą fikcją, w której o połowę mniejsze miasto rządzi miastem dwukrotnie większym i to rządzi tak fatalnie tym województwem, że wszystkie wskaźniki ekonomiczno-społeczne pikują na łeb na szyję.

Najwyższa pora skończyć z tą fikcyjną dwu-władzą.

A zrobić to można tylko w jeden sposób - wystąpić (Rada Miasta Bydgoszczy) do sejmu RP, o zmianę zapisów w podziale administracyjnym Polski w taki sposób, aby to Bydgoszcz była siedzibą urzędu marszałkowskiego i, aby to to miasto, które od zawsze jest liderem tego regionu, naprawdę nim było.

Skorzystają na tym wszyscy.



Poniżej list pana Edwarda Stramowskiego:


   W zapaści
       Przed wyborami było oczekiwanie gruntownych zmian w przestrzeni zabetonowanej sceny politycznej w Toruniu. W świetle makroekonomicznych danych w odniesieniu do regionu, spodziewano się zasadniczego przewietrzenia atmosfery w sejmiku, a mówiąc wprost zmian personalnych. Że było to konieczne świadczą liczby.

                
Chciałbym zacząć od oficjalnych danych, które sytuują nasze województwo na tle innych w kraju. Zacznę od bezrobocia, jako czynnika najdotkliwiej odczuwalnego przez mieszkańców. I tak, rejestrowane na pierwsze półrocze 2013 sytuuje nasz region na dole tabeli, w kolejności: warm.-maz. 20%, kuj.-pom. 18,2%, natomiast bezrobocie sumaryczne wygląda następująco: warm.-maz. 27%, Zach.-pom. 25%, kuj.-pom. 23%. Wprawdzie te liczby są bardzo niepokojące, ale gorsze wydają się być  tendencje. Na przestrzeni ostatnich 6 lat kształtują się one u nas następująco /dotyczy procentowego bezrobocia w danym roku/ :2008-15,4%, 2011-16%, 2013-18%. Warto w tym miejscu wspomnieć, że 3,4,i 5 miasto regionu /Grudziądz, Włocławek , Inowrocław / sytuują się w czołówce miast o najwyższym bezrobociu w Polsce.

 Przy bardzo niskich płacach województwo kuj-pom charakteryzuje się najwyższym poziomem ubóstwa. Ten stan wynika bezpośrednio z szeregu zaniedbań zarządców województwa w zakresie pozyskiwania inwestorów krajowych i zagranicznych, jak i inwestycji infrastrukturalnych /drogi, koleje/. Aby pozyskać inwestorów j.w. niezbędna jest wiedza o warunkach i możliwościach inwestowania / tu kłania się bardzo słaba reklama regionu/, a działania w tym zakresie naszych decydentów są żadne. Świadczy o tym stan tzw. atrakcyjności inwestycyjnej województwa, będącej barometrem i magnesem dla potencjalnych inwestorów. W  2012 roku rozmiar tejże atrakcyjności dla województwa, mierzonej w odpowiednich jednostkach /KB/ wynosił 1585,87 KB i był obok województwa warm.-maz. najniższy w kraju. Ten stan ma ścisły związek z usytuowaniem tzw. SSE. 

W Bydgoszczy to Bydgoski Park Przem.-Technolog. , praktycznie rozpoczynający swa działalność , ale ze względu na usytuowanie , na liczących się inwestorów zagranicznych nie może liczyć. Obecnie firmy tu ulokowane zatrudniają kilkaset  osób. Z agend rządowych dowiedziałem się o istnieniu /obok Torunia/ analogicznych parków w Grudziądzu i Świeciu. Kuriozum stanowi to że, siedziba znajdujących się u nas stref ekonomicznych znajduje się w Tczewie i Gdyni, i tam podejmuje się decyzje nas dotyczące. Koniecznym jest poinformowanie czytelników ,że SSE działają w Polsce od kilkunastu lat i aktywizacja ich doprowadziła do skoku w rozwoju gospodarczym różnych regionów Polski. Np. śląska SSE zatrudnia 50 tys. osób , a w woj. dolnośląskim działa kilkanaście SSE zatrudniających kilkadziesiąt tysięcy pracowników. Czy za zaniechania w tej dziedzinie ktoś u nas odpowiada?


Drugi, ważny powód stagnacji, to stan skomunikowania się Bydgoszczy z resztą kraju. Nasze miasto jest jedynym z ośmiu największych w Polsce, które nie uczestniczy w połączeniach sieci dróg szybkiego ruchu. Dziesięcioletnie opóźnienia Bydgoszczy w tym zakresie ,to nie tylko kaprys byłego prezydenta, to bezczynność i zaniechania ludzi odpowiedzialnych za transport i drogownictwo ,a także fachowców UTP. Z tej fatalnej decyzji skorzystali politycy z innych regionów. Kosztem S-5 aktualnie buduje się S-3 i S-17.

              Sytuacja z drogami to tylko dodatek albo ukoronowanie tych skandalicznych zaniedbań , zaniechań czy nieudolności. To, że nasze województwo stacza się, to nie tylko” zasługa” lokalnych działaczy.  Od  8-10 lat to w głównej mierze wynik działalności sterników naszego województwa. To oni z marszałkiem sejmiku na czele dokonywali takich wyborów i podziału środków , podejmowali takie decyzje ,że osiągnęliśmy stan degrengolady.  Mówi się już coraz głośniej w stolicy nad dalszą racją bytu naszego regionu. Zatem spełniłby się sen działaczy Torunia , kiedy to w 1998 roku /okres reformy administracyjnej/ wydali oświadczenie wyrażające akceptację i zgodę na przyłączenie naszego regionu do wielkiego województwa pomorskiego  z siedzibą w Gdańsku. Tylko gwałtowne protesty mieszkańców Bydgoszczy i okolic  uratowały województwo, wszakże w skutek działań destrukcyjnych środowisk jak wyżej, region stał się przedmiotem bezkarnych rozbiorów /Chojnice, Nowe Miasto Lubawskie, Trzemeszno/.

                Na koniec kilka słów na temat osób z najwyższego szczebla reprezentujących nasze województwo. Otóż ci/ posłowie/ , a szczebel niżej radni sejmiku wojewódzkiego nie zrobili nic , aby podjąć próbę wyjścia z tej zapaści. Okres dwóch kadencji /dot. Sejmu i Sejmiku/ lata 2005-2011 to spływ do Polski wielkich środków unijnych i zupełnie dobrej koniunktury wewnętrznej . Został on maksymalnie wykorzystany przez większość regionów. Nawet tzw. ściana wschodnia  /wyłączając woj. warm.-maz./  pozostawiło nas w tyle, a np. Rzeszów / niegdyś symbol zacofania/ stał się miastem nowoczesnym i przyjaznym ludziom, natomiast Bydgoszcz w tym rankingu znalazła się na 18-tym, ostatnim miejscu.

                Wszakże z rozmów z ludźmi wynika, że stan ich wiedzy na temat położenia naszego województwa jest niewielki albo żaden. Z autopsji wiem, że na przykład mieszkańcy Włocławka nie zdają sobie sprawy, że ich organizm miejski zwija się. Podobnie w stanie upadku są Nakło, Żnin i wiele innych średnich i małych miast, z wyjątkiem uprzywilejowanego Torunia i okolic. Doszło do tego, że wskutek niewiedzy, braku informacji obywatele głosują po raz 3,4 na człowieka, który dla środowiska nie zrobił nic lub pogrążył region. Co zatem stało się, że przedstawiciele tych miast, powiatów, ponownie dokonują wyboru władz urzędu marszałkowskiego, któremu to"zawdzięczają" stan zapaści. Czy to samobójcze działanie jest skutkiem niewiedzy, czy wchodzą w grę czynniki osobiste, mówiąc wprost korzyści materialne. Analiza stanu jw. na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat prowadzi do wniosku, że możliwym wyjściem z tej zapaści jest powrót do jednej stolicy województwa. Straty w pozyskaniu instytucji lub środków są następstwem rozdarcia między dwoma ośrodkami decyzyjnymi. Za przykład może posłużyć utrata dla regionu sądu apelacyjnego / walka Bydgoszczy z Toruniem zakończyła się brakiem decyzji o lokalizacji /, aktualnie wojna o ZIT, a w przeszłości zaniedbania w pozyskaniu dla Bydgoszczy siedziby holdingu "Enea".

             Mówiąc o odpowiedzialności za stan naszego województwa nie wolno pominąć roli i znaczenia mediów, w równym stopniu tak papierowych jak i elektronicznych. Wystarczyłoby, aby lokalne media choćby raz w tygodniu, czy to w pasmie wysokiej oglądalności, czy też na pierwszych stronach wyeksponowały decyzje złe i szkodliwe urzędników i polityków z podaniem ich nazwisk.
           W zamiarach centrali w ramach tzw. ZIT Bydgoszcz i Toruń mają otrzymać 153 miliony złotych natomiast trójmiasto 819 milionów. To świadczy o systematycznej marginalizacji naszego regionu.Protestów ze strony lokalnych polityków nie było żadnych.

                                                                       Edward Stramowski
                                                                         

          Tekst j.w.  jest rezultatem powyborczych przemyśleń. W części wykorzystałem w nim wątki dot. kondycji naszego regionu z oryginalnego tekstu przed wyborami. Jak sądzę z uwagi na b.krytyczne odniesienia do urz. marszałk. nie opublikowano wersji jw.      E.S.


                                                                                                                                     

                                                                    




1 komentarz:

  1. Powyższy tekst pokazuje jedynie, jak krótką pamięć mają regionalni politycy. Jeżeli tylko uda im się zasiąść na "stanowisku" dostają nagłej amnezji, skąd się wziąłem.
    Dotyczy to również innych województw, jak chociażby wymienionego w tekście zachodniopomorskiego, w którym obecnie żyję, a które posiadało przemysł stoczniowy, bardziej ceniony od trójmiejskiego, ale jako, że nie miał poparcia z centrali, pozwolono na jego upadek, przez co kilka tysięcy ludzi straciło pracę, licząc firmy współpracujące ze Stocznią.
    Co do dróg, to dopóki nie będzie premiera z danego regionu, to nie ma co liczyć na poprawę tego stanu rzeczy. Droga S10 byłaby rozwiązaniem wielu problemów, również dla ościennych regionów, ale wtedy Autostrada Wielkopolska nie zarabiała by na kierowcach z Zachodniopomorskiego, jadących do Warszawy.
    Programy pomocowe dla województw ściany wschodniej robią krzywdę pozostałym województwom, które przez te programy mają utrudniony dostęp do funduszy, a skutkiem czego wschód rozwija się w najlepsze, kosztem pozostałych województw.

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli chcesz wyraź swoją opinię