Po obfitym i wspaniałym posiłku uczestnicy tej jednej z najważniejszych narad partyjnych, bo przecież dzielącej najwyższe i prestiżowe stanowiska w państwie, zasiedli do ponownych obrad.
Gwary, szmery, komentarze i rozmowy ucichły, gdy do podium ponownie zbliżył się partyjny lider, który powiedział: - jak już wspominałem w poprzedniej części naszego posiedzenia, jest duża szansa na objęcie aż sześciu resortów licząc razem z moją teką wicepremiera, tym szóstym ma być ministerstwo sprawiedliwości. To ogromnie odpowiedzialne zadanie i o szczególnym znaczeniu dlatego też musimy tutaj dobrze się zastanowić nad kandydaturą. Czy są jakieś propozycje od koleżanek i kolegów? Niestety ponownie nie było.
Pan prezes udając ogromne zadumanie i wręcz ukazując bóle twórcze, zasępił się, pomilczał dobrą minutę, a potem rzekł: - jest wśród nas taka osoba, która szczególnie nadaje się na to stanowisko, osoba zasiadająca nieprzerwanie w sejmie od początków lat osiemdziesiątych poprzedniego wielu. Osoba wielce zasłużona dla kraju i partii, powszechnie znana, lubiana i szanowana. To oczywiście nasz kochany Stanisław i co prawda nie jest on prawnikiem, ale leśnikiem, lecz na kierowaniu zespołami ludzkim zna się jak mało kto, jest wybitnie inteligentny, błyskotliwy i na pewno sobie poradzi. I to poradzi znacznie lepiej niż poprzedni ministrowie sprawiedliwości. Nie wyobrażam sobie, aby mógł być gorszym ministrem od takich ministrów jak Ziobro, Gowin czy Kwiatkowski.
To co zgadzacie się ze mną? Staszek na ministra sprawiedliwości? Cała sala aż zahuczała od oklasków.
Czyli ministerstwa mamy załatwione to teraz przejdźmy do agencji. Zacznijmy od Agencji Rolnej. Wybaczcie, że nie będę tutaj posługiwał się pełnymi nazwami bo to tylko przedłuża nasze obrady, a i tak czeka nas jeszcze wiele godzin różnych uzgodnień. Czyli do Agencji Rolnej kogo posyłamy? I tutaj niespodzianka. Wstał kandydat na ministra i jednocześnie poprzedni minister rolnictwa i zaproponował Bolesława, mówiąc: - Bolesław nie dostał się w tej kadencji do sejmu, tak czasami bywa, ale przez dwie poprzednie kadencje był w sejmowej komisji finansów, pilnując w niej, aby nie stała się nigdy żadna krzywda naszej partii i jej członkom. Dokładnie realizował polecenia partyjnego kierownictwa i partyjne priorytety. Czas, aby wreszcie zrobił i także coś dla siebie i tak samo ja w komisji sejmowej sprawował się w tej naszej kluczowej agencji. Czy są inne propozycje - zapytał pan prezes. Nie było dlatego też dodał: -czyli Bolesław do Agencji Rolnej. Gratuluję.
Zanim przejdziemy do pozostałych agencji rolniczych chciałbym najpierw omówić kwestię zarządzania w górnictwie, które także jest w granicach naszych wpływów. A tutaj jak wiecie jest gorąco i trzeba kogoś wyjątkowego, aby sobie z tym tematem dobrze poradził. Dlatego proponuję naszego Janka. Janka z Lublina. Co prawda miał on w poprzedniej kadencji trochę problemów, ale wszystko już się wyjaśniło, a przecież jego doskonały wynik wyborczy i przewodniczenie w poprzedniej kadencji naszemu klubowi sejmowemu samo świadczą o tym, że tak odpowiedzialne stanowisko mu się należy. Będzie w randze wiceministra i na pewno należycie zadba o co trzeba.
Równie ważna jest sprawa przypilnowania naszych wpływów w publicznej telewizji i publicznym radiu. I tutaj............
Posiedzenie dzielące stanowiska, funkcje, przywileje trwało prawie do dwudziestej drugiej, a potem zmęczeni posłowie i inni partyjni oficjele udali się na bankiet - kolację, która zakończyła się już około trzeciej w nocy bo przecież następnego dnia od dziesiątej trzeba będzie w gabinetach rządowych, w sejmie i we wielu innych miejscach, zacząć wcielać w życie dzisiejsze postanowienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeżeli chcesz wyraź swoją opinię