W poniedziałek i wtorek Rząd RP był nawiedził Bydgoszcz na swoim przedwyborczym (kolejnym) wyjazdowym posiedzeniu.
Tym razem było inaczej niż w poprzednich miejscach. Zbrakło konkretów, a konferencja prasowa będąca finałem wizyty zakończyła się po propagandowym wystąpieniu pani premier, gdyż jak była się pani premier wyraziła, na pytania lokalnych dziennikarzy nie będzie odpowiadać ponieważ nie chce konkurować z konferencją prasową dotyczącą polskiej reprezentacji w piłce nożnej, która odbywała się w tym samym czasie.
Naprawdę nie rozumiem i nie wiem o co chodzi? Po co w ogóle to wyjazdowe posiedzenie rządu? Po co ignoranckie i powierzchowne oceny lokalnej sytuacji w obliczu konfliktu o metropolię? Po co PO to było? Po co pani Piotrowska kupuje pierniki w Toruniu i wozi je swojej przyjaciółce?
Pytań są setki, albo i tysiące. Niestety nie dostaniemy na nie odpowiedzi.
Cała ta wizyta była jakaś dziwna i jakby korelująca z nazwą mojego bloga, a to tym bardziej, że pani premier nawet nie zna faktu, iż nazwa Bydgoszcz ma rodzajnik żeński. Jak to świadczy o pani premier, że nawet nie potrafi poprawnie odmieniać nazwy ósmego miasta Polski?
Poniżej dwa moje komentarze, które zamieściłem na FB i pod artykułami w GW, dotyczące wypowiedzi do GW i radia PiK ministra Schetyny, który jak zwykle, nazwał trudne relacje bydgosko-toruńskie brakiem porozumienia między tymi miastami oraz artykuł z regionalnego portalu autorstwa Łukasza Religi:
I komentarz:
Panie ministrze jak już to brak zrozumienia przez toruńskich megalomańskich i zaborczych polityków, a nie brak porozumienia. A poza tym proszę zwrócić uwagę jak to możliwe, że na skutek działania jednego senatora udało się stworzyć większość w senacie i przegłosować taki absurd.
Nasuwa to prosty wniosek, iż w innych sprawach jest podobnie. Jak to się ma do prawdziwej demokracji o której koalicyjni politycy, a szczególnie ci z Torunia, ciągle i wszędzie mówią i piszą?
Nasuwa to prosty wniosek, iż w innych sprawach jest podobnie. Jak to się ma do prawdziwej demokracji o której koalicyjni politycy, a szczególnie ci z Torunia, ciągle i wszędzie mówią i piszą?
II komentarz:
Posłuchajcie jak oni nas traktują?
Cytat fragmentu wypowiedzi ministra Schetyny dla radia PiK:
"jeżeli już mówimy o metropolii czy to w Bydgoszczy czy w Toruniu".
To pan minister nie wie, że Toruń nie spełnia żadnego z warunków bycia metropolią według kryteriów, które sam przegłosował? Ignorancja, lawiranctwo, pozoranctwo i inne takie. I tacy ludzie, i takie mechanizmy rządzą od 25 lat naszym krajem. To jak może być normalnie? Jak ma się nie zwiększać ilość emigrujących, a rosnąć szeregi biedaków?
Poniżej kopiuje artykuł z Portalu Kujawskiego:
Nie można było zadać pytań premier z powodu piłkarzy
Napisane przez Łukasz ReligaOpublikowano w Bydgoszczwtorek, 06 październik 2015 23:01
Wyjazdowe posiedzenie Rady Ministrów za nami, dlatego możemy podjąć się jego podsumowania. Tak naprawdę nie załatwiło ono żadnego lokalnego problemu, nie pozwolono także dziennikarzom z regionu poruszyć interesujących społeczność lokalną tematów. Usłyszeliśmy tylko z ust premier Ewy Kopacz kolejne obietnice dotyczące dróg ekspresowych S-5 i S-10.
Byłbym nieuczciwy, gdybym stwierdził, że posiedzenie Rady Ministrów samo w sobie nie miało sensu, gdyż podjęto szereg spraw roboczych. Niepotrzebne były jednak ceregiele z organizacją logistyczną wyjazdu do Bydgoszczy, skoro naszych lokalnych problemów i tak nie poruszono.
Oczekiwać mogliśmy m.in. wyjaśnień na temat przyszłości obiecanego nam przed rokiem, osobiście przez premier Ewę Kopacz, Zarządu Dorzecza Wisły w Bydgoszczy, sprawy delegatury CBA, inwestycji kolejowych i drogi S-10. Owszem w kilkuletniej perspektywie zostanie ona wybudowana na odcinku Bydgoszcz – Toruń, ale pozostaje jeszcze ważny odcinek Bydgoszcz – Piła, na który poczekać mamy dużo dłużej.
Szansą na zadanie pytań dotyczących tych kwestii była konferencja prasowa premier Ewy Kopacz, po posiedzeniu rządu, w bibliotece UKW. Nie dopuszczono jednak do głosu lokalnych mediów, za to pytania zadawali tylko dziennikarze telewizyjni. Pytali oni o stosunek do jednej wypowiedzi Beaty Szydło z PiS, padło też pytanie, czy powstanie koalicja mająca nie dopuścić PiS do władzy. Bydgoscy dziennikarze słysząc te pytania mogli się nieco zdenerwować, bo w końcu posiedzenie rządu miało być dla Bydgoszczy. Inna kwestia przykład tych pytań pokazuje, że polityka na szczeblu krajowym jest pozbawiona jakiejkolwiek merytoryki.
Łącznie pytania zadały tylko trzy osoby ze stacji telewizyjnych. Dlaczego nie dopuszczono większej liczby dziennikarzy? Bo jak tłumaczyła premier zaczynała się konferencja prasowa piłkarskiej reprezentacji Polski i szefowa rządu chciała, aby dziennikarze mogli ją zobaczyć.
Jak dobrze, że nie oglądam telewizji? - pomyślałem sobie, gdyż płytki przekaz telewizyjny utrudnia kształtowanie horyzontów odbiorcy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeżeli chcesz wyraź swoją opinię