W miniony piątek (22.06.18.) natknąłem się na terenie ogrodu botanicznego na gościa, który malował meble ogrodowe. Patrz poniższe zdjęcia (drugie celowo zamazane z uwagi na ochronę danych osobowych).
O co chodzi? Wśród zieleni drzew i krzewów gość maluje meble.
Drugi problem to ten z odchodami końskimi na tych nowych pięknych alejkach. Leżą sobie one całymi godzinami i wszyscy są zmuszeni je omijać udając, że nie widzą. A dzieci, a psy, a rowerzyści. Wieczorem przychodzi gość ze szczotką i zgarnia te odchody na trawnik, na skraj alejek.
Czy naprawdę nie można tego problemu inaczej rozwiązać?
O co chodzi? Wśród zieleni drzew i krzewów gość maluje meble.
Drugi problem to ten z odchodami końskimi na tych nowych pięknych alejkach. Leżą sobie one całymi godzinami i wszyscy są zmuszeni je omijać udając, że nie widzą. A dzieci, a psy, a rowerzyści. Wieczorem przychodzi gość ze szczotką i zgarnia te odchody na trawnik, na skraj alejek.
Czy naprawdę nie można tego problemu inaczej rozwiązać?
Na takie "niespodzianki" można się natknąć każdego dnia i to we wielu miejscach na alejkach ogrodowych. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeżeli chcesz wyraź swoją opinię