Od ponad miesiąca przynajmniej trzy razy w tygodniu przebywam po kilka godzin w myślęcińskim parku. Przeżywam tutaj piękne chwile w cudownym otoczeniu majowej i czerwcowej przyrody.
Jednak coraz częściej widzę rzeczy i zjawiska, które mnie negatywnie intrygują, a nawet denerwują.
Dzisiaj o kilku z takich rzeczy.
Oprócz masowych imprez praktycznie nie spotykam na terenie parku i ogrodu botanicznego straży miejskiej lub policji. Moim zdaniem przy tak masowym odwiedzaniu parku jaki obecnie ma miejsce i to praktycznie każdego dnia, tereny parku i ogrodu powinny, przez przynajmniej kilka godzin, być patrolowane przez strażników miejskich, najlepiej na rowerach.
Tylko z dzisiejszego dnia kilka zdarzeń. Głównym deptakiem, jego środkiem jedzie rowerzysta z prędkością około 30 km/godz., a obok niego biegnie luzem wielki wilczur. Spacerujący chowają się za ławkami lub drzewami, a gość jedzie jakby był sam na leśnym dukcie. Pełno dzieci, rolkarzy, osób starszych dla których ten gość jest realnym zagrożeniem. Takich i podobnych zdarzeń widziałem już wiele, głównie na obwodnicy rowerowo - spacerowo - rolkowej. Szalejące grupy rolkarzy na głównym deptaku to kolejne zagrożenie dla grup, które powyżej wymieniłem.
Rowerzyści zjeżdżający z dużą prędkością od strony ogrodu botanicznego na mostek nie licząc się z niczym i z nikim to następne zagrożenie. Rowerzyści szalejący po alejkach i zboczach ogrodu botanicznego, gdzie nawiasem mówiąc obowiązuje zakaz jazdy rowerem to kolejny kwiatek.
Wędkarze w ogrodzie botanicznym (obowiązuje zakaz połowu ryb) to już bezprawie. Parę dni temu widziałem jak wędkarz w ciągu 15 minut (tyle go obserwowałem) wyciągnął ze stawu, tego od strony mostka, dwa dorodne czerwone karasie, a dzisiaj widziałem w ogrodzie botanicznym dwóch wędkarzy (jeden na zdjęciu poniżej).
Psy puszczane luzem, szczególnie w ogrodzie botanicznym, co jest nagminne to następne lekceważenie przepisów i utrudnianie pobytu osobom w nim przebywającym. W wielu przypadkach to także realne zagrożenie. Bardzo rzadko ktoś komu zwracam uwagę, żeby wziął psa na smycz posłucha mnie. Najczęściej słyszę brzydkie uwagi oraz stwierdzenia, że jestem złym człowiekiem bo nie lubię psów.
Bardzo denerwuje mnie przenoszenie ławek w ogrodzie botanicznym na które to przenoszenie nikt nie reaguje. Poza tym uważam, że w ogrodzie botanicznym powinno być więcej ławek, najlepiej w pięknych miejscach widokowych.
No i ten facet na smrodliwym skuterku objeżdżający cały park codziennie w godzinach popołudniowych, wtedy gdy my tam przybywamy zażyć świeżego powietrza.
I co mu zrobicie?
I na koniec - dlaczego nie są zabezpieczone i nie podlewane drzewka i krzewy, głównie te najmniejsze? (patrz poniższe zdjęcia).
Mógłbym tak dalej, ale co za dużo to niezdrowo.
Proszę władze LPKiW w Myślęcinku o rozważenie moich uwag i odniesienie się do nich, najlepiej przez konkretne działania.
Jednak coraz częściej widzę rzeczy i zjawiska, które mnie negatywnie intrygują, a nawet denerwują.
Dzisiaj o kilku z takich rzeczy.
Oprócz masowych imprez praktycznie nie spotykam na terenie parku i ogrodu botanicznego straży miejskiej lub policji. Moim zdaniem przy tak masowym odwiedzaniu parku jaki obecnie ma miejsce i to praktycznie każdego dnia, tereny parku i ogrodu powinny, przez przynajmniej kilka godzin, być patrolowane przez strażników miejskich, najlepiej na rowerach.
Tylko z dzisiejszego dnia kilka zdarzeń. Głównym deptakiem, jego środkiem jedzie rowerzysta z prędkością około 30 km/godz., a obok niego biegnie luzem wielki wilczur. Spacerujący chowają się za ławkami lub drzewami, a gość jedzie jakby był sam na leśnym dukcie. Pełno dzieci, rolkarzy, osób starszych dla których ten gość jest realnym zagrożeniem. Takich i podobnych zdarzeń widziałem już wiele, głównie na obwodnicy rowerowo - spacerowo - rolkowej. Szalejące grupy rolkarzy na głównym deptaku to kolejne zagrożenie dla grup, które powyżej wymieniłem.
Rowerzyści zjeżdżający z dużą prędkością od strony ogrodu botanicznego na mostek nie licząc się z niczym i z nikim to następne zagrożenie. Rowerzyści szalejący po alejkach i zboczach ogrodu botanicznego, gdzie nawiasem mówiąc obowiązuje zakaz jazdy rowerem to kolejny kwiatek.
Wędkarze w ogrodzie botanicznym (obowiązuje zakaz połowu ryb) to już bezprawie. Parę dni temu widziałem jak wędkarz w ciągu 15 minut (tyle go obserwowałem) wyciągnął ze stawu, tego od strony mostka, dwa dorodne czerwone karasie, a dzisiaj widziałem w ogrodzie botanicznym dwóch wędkarzy (jeden na zdjęciu poniżej).
Psy puszczane luzem, szczególnie w ogrodzie botanicznym, co jest nagminne to następne lekceważenie przepisów i utrudnianie pobytu osobom w nim przebywającym. W wielu przypadkach to także realne zagrożenie. Bardzo rzadko ktoś komu zwracam uwagę, żeby wziął psa na smycz posłucha mnie. Najczęściej słyszę brzydkie uwagi oraz stwierdzenia, że jestem złym człowiekiem bo nie lubię psów.
Bardzo denerwuje mnie przenoszenie ławek w ogrodzie botanicznym na które to przenoszenie nikt nie reaguje. Poza tym uważam, że w ogrodzie botanicznym powinno być więcej ławek, najlepiej w pięknych miejscach widokowych.
No i ten facet na smrodliwym skuterku objeżdżający cały park codziennie w godzinach popołudniowych, wtedy gdy my tam przybywamy zażyć świeżego powietrza.
I co mu zrobicie?
I na koniec - dlaczego nie są zabezpieczone i nie podlewane drzewka i krzewy, głównie te najmniejsze? (patrz poniższe zdjęcia).
Mógłbym tak dalej, ale co za dużo to niezdrowo.
Proszę władze LPKiW w Myślęcinku o rozważenie moich uwag i odniesienie się do nich, najlepiej przez konkretne działania.
Miała być rekultywacja po harleyowcach |
jak wyżej |
Biedne drzewka |
jak wyżej |
Codzienność w ogrodzie botanicznym |
Jest zakaz |
Dzisiaj - ale mnie nie obowiązuje Zdjęcia wykonano w czerwcu 2018 roku. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeżeli chcesz wyraź swoją opinię