poniedziałek, 8 lipca 2019

Deszczowy Sopot

W minioną sobotę (06.07.19.)  byliśmy na wycieczce w Sopocie.  Wycieczkę zorganizowały koła gospodyń wiejskich z Maksymilianowa i Niemcza.  Wyjechaliśmy o 7.00, a wróciliśmy po 20.00.  Sześć godzin trwała jazda w obie strony wraz z dwoma postojami na parkingu przy A1, a siedem godzin byliśmy w Sopocie.  Każdy z uczestników (około 40) spędzał czas według swojego planu.  Zaraz utworzyły się grupy, które ruszyły na molo i na statek, inne zaczęły od wizyty w barze lub spaceru po Monciaku.

Ja z Lucią poszliśmy najpierw szukać parasola bo zaczęło padać, a Lucia swój parasol zostawiła w autobusie, który już sobie odjechał.

Kupiliśmy parasol i najpierw poszliśmy obejrzeć kompleks dworcowy w Sopocie bo kiedyś pracując w Gdańsku przez osiem lat często z tego dworca korzystałem i chciałem zobaczyć jak on wygląda po ponad 30 latach.

Potem trafiliśmy do państwowej galerii przy Monte Cassino, gdzie poszliśmy na wystawę malarstwa (10 zł. za wstęp od osoby).  Na trzech kondygnacjach wystawiane było malarstwo żydowskiego malarza, głównie o tematyce wojennej.  Nie za bardzo nam się podobała ta wystawa.

Potem trafiliśmy (na scenie w pobliżu mola) na inscenizację bajki "Królowa Śnieżka i siedmiu krasnoludków".  Pooglądaliśmy kilkanaście minut i ruszyliśmy nad morze.  A deszcz padał, chwilami mocno, ale zazwyczaj była to taka średnia mżawka.

Zdjęliśmy buty i skarpety i schowaliśmy za nieczynnym barem pod leżącym tam parasolem i brodząc w wodzie ruszyliśmy w stronę Gdyni.   Doszliśmy prawie do Gdyni Orłowa, a w drodze powrotnej przy chwilowej ulewie wypiliśmy sobie po szklaneczce Martini.

Odszukaliśmy buty i ruszyliśmy ponownie na Monciak.  Tutaj poszliśmy do restauracji Chianti, która jak się okazało otwarta została cztery dni wcześniej.  Pani namówiła nas na zupę rybną (24 zł. porcja) co okazało się strzałem w przysłowiową dziesiątkę.   Gęsta zupa zaprawiona pomidorami zawierała kawałki miecznika i tuńczyka, królewskie krewetki (dwie) i po dwa małże.  Rewelacja.  Gorąco polecam.

Potem jeszcze spacer uliczkami i do autobusu.

Pomimo deszczu i chłodu bardzo udany wyjazd.

Poniżej kilka zdjęć z opisanej wycieczki.

Przyjechaliśmy i od razu udaliśmy się pod molo.

Inscenizacja "Królowej ŚNIEŻKI"

Przy Monciaku

Jak wyżej



Plażą w stronę Gdyni.  Jak widać tłumów nie było, a to raptem około kilometra od molo gdzie tłumy się kłębiły.

Jak wyżej (jakość celowa)

Ciężka dola ratowników

Tutaj jedliśmy wspaniałą zupę rybną

Chwilami naprawdę mocno padało.



2 komentarze:

  1. Co sądzi Pan o architekturze nowego dworca? Wielu narzeka, że jest przeskalowana i niepasująca do Sopotu. Ciekawy jestem Pana opinii.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze to jak na miasto wielkości Sopotu (36 tys. mieszkańców plus oczywiście ogromna ilość turystów, ale czy większość z nich przybywa koleją?) to moim zdaniem zbędna megalomania. W sobotnie lipcowe południe było tam pustawo. Po drugie ten kompleks, który trudno nazwać dworcem, a raczej centrum handlowo - komunikacyjnym, przypomina mi poznański "dworzec", który powszechnie jest krytykowany i ma być kolejny raz przebudowany z wyraźnym wyróżnieniem funkcji dworca od nieokreślonej funkcji, którą obecnie sprawuje.

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli chcesz wyraź swoją opinię