sobota, 29 lutego 2020

Tarifa - miejsce gdzie Ocean Atlantycki spotyka się z Morzem Śródziemnym.

Następnego dnia po wycieczce do Cordoby wybraliśmy się na wycieczkę do Tarify i Kadyksu (Cadis).

Z Fuengiroli gdzie nocowaliśmy (o czym już pisałem) do Tarify jest około 140 kilometrów.  Większość trasy pokonaliśmy bezpłatną autostradą A7.  Co prawda autostrada ta przebiega przez miejscowości gdzie pokonywać należy wiele rond, ale biegnie blisko morza i widoki są naprawdę wspaniałe, po drugie obejrzeć można miejscowości, zatrzymać się na zakupy lub kawę, a po trzecie nie trzeba płacić (na alternatywnej AP7 płacimy 0,1 euro za każdy przejechany kilometr).

Jedziemy i oglądamy Andaluzję.  Na całym odcinku od Fuengiroli prawie, aż do zjazdu na Gibraltar widzimy po lewej stronie (od autostrady do morza) i z prawej (od autostrady do gór)  kilometry kwadratowe upraw przykrytych folią.  Ponieważ w ciągu dnia boki folii są podnoszone to możemy dostrzec, że głównie uprawia się tutaj pomidory.  Zaś za zjazdem na Gibraltar krajobraz robi się bardziej górzysty i widzimy tysiące wiatraków produkujących energię elektryczną i wszystkie pracujące na pełnych obrotach bo wiatry wieją tutaj silne i często.

Jednak tak naprawdę silnie to wiało w Tarifie.  Wiatr był tak mocny, że robiąc zdjęcia na morskiej grobli nie mogłem utrzymać komórki w rękach.  Dlatego to tutaj są jedne z najlepszych miejsc do uprawiania kitesurfingu.  Widziałem ewolucje grupy żeglarzy, którzy fruwali po kilkanaście, a może i wyżej, metrów nad wodą, a spadając wyczyniali nieprawdopodobne akrobacje, a nie zauważyłem, aby chociaż jeden z nich w zetknięciu z wodą spadł z deski.

Historia miasta sięga czasów prehistorycznych.  W czasach starożytnych swoją faktorię założyli tutaj Fenicjanie.  W 710 roku podczas najazdu muzułmanów na Półwysep Iberyjski wojskami w tym rejonie dowodził Tarik ibn Malik, któremu miasto zawdzięcza swoją nazwę.  Zaś w X wieku doceniając strategiczne położenie Tarify zbudowano tutaj warowny zamek.

Przylądek Punta de Tarifa jest najbardziej wysuniętym na południe lądowym punktem Europy.  Przy dobrej pogodzie widać tutaj wybrzeże odległej o około 20 kilometrów Afryki.

My niestety nie widzieliśmy Afryki bo wiał, jak już wspomniałem, naprawdę silny wiatr, który unosił kurtyny wodne tworzące mgły.  Nawet na mierzeję, którą się idzie na Punta de Tarifa nie mogliśmy wejść, a tylko staliśmy u jej podnóża, bo zwały wody przelewały się przez nią.  Zaś u jej podnóża silny wiatr porywał piasek z plaży, który nas zasypywał uniemożliwiając również robienie lepszych zdjęć.  Po powrocie z wycieczki do Tarify musiałem myć głowę dwa razy, aby pozbyć się z niej piasku z Tarify.

Miejsce wielce oryginalne i wyjątkowe.  Warte zobaczenia i poczucia bycia na prawdziwym krańcu naszej Europy i miejscu gdzie styka się Ocean Atlantycki z Morzem Śródziemnym oraz miejscem za słupami Herkulesa, gdzie według starożytnej mitologii kończył się ówczesny Świat, a dalej nie było już nic.

Poniżej kilka zdjęć z Tarify:

W drodze do Tarify zbliżamy się do Gibraltaru

Przed Tarifą - wiatraki, wiatraki, wiatraki

Z jednej strony wiatraki, a z drugiej widok na Tarifę - widoczna (słabo) latarnia na Przylądku Punta de Tarifa to jest to magiczne miejsce czyli najdalej wysunięty na południe punkt Europy.

Warowny zamek

Grobla wejściowa na Punta de Tarifa

Naprawdę wiało

Ta sama latarnia lecz widoczna z innego miejsca.

Kitesurfingowcy

Wyjeżdżamy z Tarify i jedziemy w stronę Cadis (Kadyks) - wszędzie setki, a pewnie i tysiące wiatraków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeżeli chcesz wyraź swoją opinię