W piękne niedzielne popołudnie znajomi (Ela i Michał) zaprosili nas na tradycyjne danie pochodzące z regionu Walencji, gdzie obecnie przebywamy, czyli paellę.
Czekaliśmy około godziny, aż na wielkiej patelni (porcja dla kilkadziesiąt osób) przyniesiono danie do którego zaraz ustawiła się kolejka "głodomorów".
Bar w którym byliśmy położony jest na obrzeżu Torrevieja i jego głównymi klientami są Hiszpanie.
Pobyt trzeba zamawiać. Można także iść po dokładkę. Jednak porcja, którą otrzymałem była tak duża, że wszystkiego nie zjadłem.
Słonecznie (22 stopnie), smacznie, obficie i w dobrym towarzystwie. Czegóż pragnąć więcej?
Kilka zdjęć z tego kulinarnego przeżycia.
|
Wreszcie przyniesiono - paella z kurczakiem i papryką |
|
Kolejka po paellę |
|
Moja porcja |
|
Od lewej - Ela, obok jej mama - 97 letnia pani Anna i Michał mąż Eli, ręce Luci. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeżeli chcesz wyraź swoją opinię