Jeszcze raz przypominam bo to kliniczny przykład polskiej "demokracji" za rządów Donalda Tuska.
Pod datą 03.10.2009 roku (sobota) w moich dosyć regularnych notatkach prowadzonych od 1990 roku zapisałem:
Od paru dni, a dokładnie od czwartku 01.01.2009 roku na polskiej scenie politycznej zaistniała jedna z najgrubszych afer ostatnich lat. Nazwano ją aferą automatową bo dotyczy hazardowych automatów do gry. CBA podsłuchało, a Rzeczpospolita opublikowała zapisy rozmów Zbigniewa Chlebowskiego - przewodniczącego klubu poselskiego PO i, o ironio, przewodniczącego sejmowej komisji finansów - z nijakim Ryszardem Sobiesiakiem - kumplem Grzegorza Schetyny od Śląska Wrocław, a jednocześnie jednym z głównych graczy na rynku tak zwanych jednorękich bandytów.
W tych rozmowach Chlebowski jawi się jako mały, sprzedajny klient wielkiego bossa, któremu tłumaczy się ze swoich działań na korzyść owego bossa.
Zawsze byłem jak najgorszego zdania o owym obślizgłym Chlebowskim, ale rzeczywistość jak zwykle poszła jeszcze dalej i pokazała nam zwyczajnym Polakom kto tak naprawdę nami rządzi.
Zamieszani bezpośrednio w tą aferę są również "Miro" czyli Mirosław Drzewiecki - minister sportu, "Grześ", czyli Grzegorz Schetyna - wicepremier i minister spraw wewnętrznych, Adam Szejnfeld - wiceminister gospodarki i wielu innych ze szczytów władzy.
Ta afera jednoznacznie pokazała, że platformersi nie są w niczym lepsi od niedawno skompromitowanych tak zwanych komuchów czyli polskiej pseudolewicy z Milerem, Szmajdzińskim, Napieralskim, Olejniczakiem czy Kaliszem na czele.
Pod datą 07.10. 2009 roku kontynuowałem temat afery automatowej i w moich notatkach zapisałem:
Sytuacja rozwija się bardzo dynamicznie. Doszło do sześciu dymisji w rządzie Donalda Tuska. Stanowiska stracili - Grzegorz Schetyna (prawa ręka Tuska jeszcze od początków lat 90-tych czyli od czasów Kongresu Liberalno - Demokratycznego), a także Sławomir Nowak (!!!), Rafał Grupiński, Paweł Graś, Andrzej Czuma (minister sprawiedliwości) i Adam Szejnfeld.
Donald Tusk złożył także wniosek o usunięcie z urzędu Mariusza Kamińskiego - szefa CBA (Centralne Biuro Antykorupcyjne) czyli szefa urzędu, który tą aferę wykrył.
To tyle tytułem przypomnień.
Na bieżące komentarze nie będę się wysilał, ale tylko zwrócę uwagę na fakt, że wszyscy wymienieni powyżej politycy (oprócz pana Chlebowskiego) szybko wrócili do łask i objęli inne równie zaszczytne, albo nawet wyższe funkcje (np. pan Schetyna został marszałkiem sejmu czyli drugą osobą w państwie), a jedynym, który stracił stanowisko na trwałe był szef urzędu, który aferę wykrył. I nawet został później skazany wyrokiem sądowym.
Ot tak sprawiedliwość dziejowa III RP.
LUDZIE MAJĄ NIEPRAWDOPODOBNIE KRÓTKĄ PAMIĘĆ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeżeli chcesz wyraź swoją opinię