sobota, 31 marca 2012

Kilka refleksji natury ogólnej.

Dzisiaj wieczorem po obejrzeniu amerykańskiego filmu pod tytułem "Władcy umysłów"  nasunęło mi się wiele refleksji i postanowiłem część z nich zapisać na moim blogu.  Film rozpoczyna się od sceny jak kandydat na senatora USA odsłania trochę różnych sztuczek związanych z technicznym prowadzeniem kampanii.  Mówi, iż krawat który nosi dobierało mu pięć osób spośród 67 wzorów, mocno się przy tym sprzeczając i konsultując z jeszcze innymi specjalistami.  Błyszczące buty noszą tylko prawnicy i bankierzy, a ci nie maja ostatnio dobrej pasy dlatego polityk musi nosić buty lekko zniszczone.  Na ekspertyzę stopnia tego zniszczenia wydano 67 tys. dolarów.  O koszuli nawet nie warto wspominać pamiętając naszego byłego prezydenta /tego co "królował" dwie kadencje/, ale nawet ulubiona liczba czy kolor maja duże znaczenie.  Od razu nachodzi oglądającego jedna prosta refleksja - toć to żadna polityka to normalny teatr na styku z cyrkiem.  A potem akcja filmu się wartko rozwija.  Nie będę tutaj go opisywał i psuł przyjemności jego oglądania, ale zacytuje główne przesłanie filmu, które brzmi: - agenci tajnej organizacji kontrolują każde ludzkie życie.  Zdecydowana większość ludzi idzie wyznaczoną - zaplanowaną dla nich, drogą, ale są tacy co się wyłamują i z nimi organizacja ma kłopot, który najczęściej usuwa przez zerowanie umysłu.  Kiedyś ma to się zmienić i ludzie sami mają zacząć planować swoje życie.  Tyle o filmie.

Zaraz po obejrzeniu zacząłem przymierzać to przesłanie do aktualnej sytuacji w Polsce, a szczególnie do pośpiesznej, praktycznie niekonsultowanej i dziwacznej reformy systemu emerytalnego.  Zastanawiam się jak to jest, że problem owych emerytur najlepiej oddaje sposób funkcjonowania naszego państwa.  Przecież od ponad 20 lat, premier i wicepremier zasiadają w sejmie i nagle, miesiąc po wygranych wyborach, okazuje się, że system się wali i wymaga natychmiastowej reformy.  Czy nie przypomina to owego planowania?  Vincent Rostowski bierze kartkę papieru, siada na dwie godziny i nadaje kształt "reformie", którego to kształtu cała partia zaczyna bronić jak niepodległości nie dopuszczając, praktycznie żadnej dyskusji.  Przez 20 lat nikomu nie przeszkadzała demografia, krus, przywileje emerytalne, a nagle ich oświeciło i chcą na gwałt reformować.  Czy ktoś /ów tajemniczy agent lub agenci/ im to nakazali?

Tak samo jest od ponad 20 lat z ordynacją wyborczą.  Dostajemy do głosowania listy, na które nie mamy żadnego wpływu, a jest ona /ta ordynacja/ tak skonstruowana, że głównie promuje tych co są na czołowych miejscach list.  Od ponad 20 lat mamy tych samych polityków, a jak się wymieniają to tylko dlatego, że znika ich partia, albo przechodzą do biznesu.  Dobrzy, solidni kandydaci, zaangażowani w społeczne sprawy, merytoryczni, mądrzy i uczciwi ludzie nie mają praktycznie żadnych szans na wybór ponieważ giną na dalszych miejscach list, nie mają takiego sprytu, siły przebicia, ani możliwości zaistnienia w mediach.  Nie interesują ich przepychanki partyjne do koryt, łaski tego czy innego szefa, podlizywanie się, serwilizm, oportunizm.  Najgorsze jest to, że ci przebiegli, bezwzględni, cwani i pewni siebie wybrańcy narodu, sami potem decydują o swoich zarobkach, ordynacji wyborczej, wynagrodzeniu, dietach, rekompensatach, przywilejach dla siebie i to praktycznie już bez żadnej kontroli, czyli mogą robić co chcą i jeszcze twierdzić, że czynią to dla dobra wyborców.
Czyż nie przypomina to z góry narzuconego scenariusza, owego planowania przez tajemniczych agentów?

/W tym tekście posłużyłem się paroma sformułowaniami z forum Gazety Wyborczej/

Napisano 31.03.2012

5 komentarzy:

  1. Są rzeczy na które nie mamy wpływu - proszę zobaczyć 'spisek żarówkowy' na YouTube

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli to jednak ci agenci tajnej organizacji stoją za tym.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo podobnie widzę tę sprawę emerytalną i dochodzę do wniosku, że jedyną osobą reprezentującą interesy najsilniejszej gospodarki Europy jest A. Merkel. Jestem tylko ciekawy jakie to bogactwa ma obiecane Tusk jak uda mu się przeforsować tę nie wygodną ustawę.
    Dobrze by było gdyby skupili się bardziej na uśrednieniu wysokości emerytur...

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdecydowana większość ludzi nie interesuje się polityką i twierdzi, że nie warto to robić, gdyż i tak nie mają na nic wpływu. A to właśnie największy błąd jaki można w tej sferze uczynić. Właśnie dzięki takiej postawie większości społeczeństwa ta grupka uprzywilejowanych, która dostała się do władzy na fali przemian 1989 roku, nadal przy tej władzy jest i manipuluje pozostałymi jak chce, wmawiając im bezczelnie, że czynią to do ich dobra. Dlatego nie można się nie interesować czyli trzeba się interesować i reagować gdzie tylko i jak tylko się da. To właśnie tylko oddech na plecach dużych grup wyborców może zmusić polityka do zmiany stanowiska, do innych wyborów i do zainteresowania się wyborcami, a bierność daje mu nieograniczoną władzę, z której zazwyczaj nie potrafi korzystać dla dobra wyborców, ale działa głównie dla własnych i partyjnych korzyści.

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli chcesz wyraź swoją opinię