poniedziałek, 23 września 2013

Zdzisław Szubski - kariera sportowa i trenerska - część 7

Pan Zdzisław Szubski jest aktualnie trenerem koordynatorem reprezentacji Chile w kajakarstwie i liczna ekipa szkoleniowa pod jego czujnym i fachowym okiem przygotowuje chilijskich sportowców do Igrzysk Panamerykańskich, które odbędą się wiosną przyszłego roku.  Niedawno został także trenerem koordynatorem reprezentacji Grecji w kajakarstwie, drużyny, którą już kiedyś trenował i jego zadaniem jest jak najlepsze przygotowanie greckich sportowców do przyszłych Igrzysk Olimpijskich.  Ponadto Zdzisław Szubski jest aktywnym i znanym międzynarodowym działaczem w tej dyscyplinie sportu.   Jest także ambasadorem sportów wodnych miasta Bydgoszczy.

Po pięknej karierze sportowej przyszedł dla niego czas na równie wspaniałą karierę trenerską i organizacyjną. 

Cieszę się ogromnie, że udało mi się namówić tak zapracowanego i znakomitego człowieka na chwilę wspomnień.  Dzisiaj już siódma część tych wspomnień, a ich autorem jest sam Zdzisław Szubski. 



 Rozdział 7

Sebastian - 26 kwiecień 1981

To był jeden z najszczęśliwszych dni w moim życiu. Wałcz, 26 kwietnia - eliminacje do reprezentacji Polski na rok 1981. Po wygranym biegu na 5000 metrów, Ryszard Marchlik trener reprezentacji ogłasza wyniki biegu na 5 km i przy okazji gratuluje mi przez megafon syna który  urodził się  o 5.45 rano w Bydgoszczy. 

Kompletnie wyczerpany po ciężkim biegu, czułem się tak jakby ta wiadomość nie docierała do mnie bezpośrednio. 

Płynąc do brzegu odbierałem gratulacje trenerów i kolegów. 

Dopiero po dłuższej chwili zdałem sobie sprawę że to nie gratulacje za zwycięstwo w K1 na 5000 metrów, ale gratulacje z powodu urodzin syna Sebastiana. 

   Z prawej matka chrzestna Halina Zajączkowska


Oczywiście kontakt z żoną Mirką był niemożliwy. Co prawda miałem nowy samochód - Poloneza 1500

Mirka i pierwszy zakupiony samochód Polonez 1500

jednak trenerzy  zabrali mi kluczyki i powiedzieli jak chcesz to jedź i wsadzili mnie w autobus. Szczęśliwy, myślałem ze zobaczę się z Mirką  i synem jednak to nie tak jak dzisiaj. Warunki były inne i tylko z daleka, przez okno szpitalne, szpitala na Kapuściskach w Bydgoszczy, Mirka pomachała do mnie i przesłała buziaki. To było tyle co widziałem.

Wróciłem autobusem do Wałcza, a zaraz następnego dnia wyjazd do Brukseli na Międzynarodowe zawody kajakowe. Ponowna rywalizacja na K4.  Wróciliśmy z dwoma medalami. 

Powrót do domu na  Chorwacką, czekam kiedy ujrzę syna Sebastiana. Teściowa Anna Wandzia czuwała i pomagała Mirce w pierwszych dniach po urodzeniu. Wszedłem do pokoju patrzę i patrzę w to łóżeczko, a tu coś małego się przewraca i mruczy. Nie zdawałem sobie sprawy że, aż taki mały ten nasz Sebastian. Zmęczony po podroży pomyślałem, ze oko przymknę i się zdrzemnę a tu tylko płacz i płacz Sebastiana. Jak się potem okazało miał po prostu przez długi okres kolki jelitowe.

Po kilku dniach spędzonych w domu musiałem wrócić do Wałcza. Teściowa pomagała bardzo. Tak mijały dni i lata naszego synka, a potem syna i nigdy wówczas bym nie pomyślał że wyrośnie na olimpijczyka z Athen w 2004. Ale o tym następnych odcinkach.

Sebastian w K1. (Myśli - jak tu zostać MISTRZEM?  Udało się w 2004)


Rok wspaniały, urodziny syna, srebro z Mistrzostw Świata, skończony 3 rok studiów na Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie.  Wszystko to dało mi spokój psychiczny i większy napęd na rok następny który wcale nie okazał się tak wspaniały jak myślałem. 

Se la vie jak to Francuzi powiadają, a prawdziwe życie dopiero się zaczynało.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeżeli chcesz wyraź swoją opinię