Po latach uczestnictwa w różnych forach postanowiłem zostawić trochę inny, bardziej refleksyjny ślad moich przemyśleń, przemyśleń życiowego realisty z dużą dozą krytycyzmu i domieszką melancholii. Chciałbym także zaprezentować trochę różnych pamiątek z minionych lat, głównie związanych z Bydgoszczą, ale nie tylko. Ponadto pragnąłbym w trochę nietypowy sposób prezentować niektóre bieżące i minione wydarzenia oraz zaprezentować różne swoje uwagi i spostrzeżenia. Temu ma służyć ten blog.
środa, 20 września 2017
Kilka refleksji ogólnej - 52
Próbujemy coś zrobić i wiele dyskutujemy obecnie o tym, aby odzyskać od Niemców odszkodowania za straty wojenne. Moim zdaniem jest to rzecz oczywista i niepodlegająca żadnych dyskusji. Po pierwsze to Stalin nakazał Bierutowi zrzeczenia się owych roszczeń, a do tego posiedzenie rządu polskiego podejmującego tą ustawę na żądanie Stalina odbyło się w niedzielę, a rząd w niedzielę się nie spotykał, a i protokołu z owego posiedzenia brak.
Byliśmy zależni od kaprysów i woli jednego z największych zbrodniarzy w historii ludzkości czyli owego Stalina i wszystko co podjęliśmy pod jego wszelaką presją nie jest naszym, ale jego stanowiskiem. Niemcy i inne kraje Europy objęte były planem Marshalla, a my byliśmy objęci reżimem Stalina. Jak dzisiaj można to porównywać?
Trzeba naprawdę ogromnie złej woli, aby tego nie rozumieć.
Dokumentów brak, odszkodowań brak, skradzione dobra Polaków nadal przebywają w Niemczech i Rosji, a oni mówią nam, że nam się nic nie należy. Nie należy się nam nic za wymordowanie ponad sześciu milionów Polaków i pozbawienia nas ponad 60% naszej substancji majątkowej.
Są to tak oczywiste fakty, że trudno o nich dyskutować.
A do tego mamy skrzeczącą rzeczywistość o której czytaj poniżej.
Robili sobie z Polski kraj "poddostawców", "monterów" i rezerwuar taniej siły roboczej. W razie problemów politycznych Berlin ma na nas porządny kij
wPolityce.pl 24.10.2015
Dane gospodarcze nie kłamią: w ciągu ostatnich kilku lat Niemcom udało się z Polski zrobić „kraj poddostawców”, zaplecze remontowo-montażowe, rynek zbytu dla ich towarów, niekoniecznie najwyższej jakości i rezerwuarem taniej siły roboczej.
W ubiegłym roku wzrósł poziom eksportu polskiego do RFN i wyniósł on 26,1 procent ogółu polskiego transportu. Jaka jest to skala świadczy fakt, że wartość ta wynosi tyle, ile pięciu kolejnych państw z listy eksporterów razem wziętych: Wielkiej Brytanii, Czech, Francji, Włoch i Rosji.
Poziom importu z Niemiec też robi wrażenie; jest on dwa razy wyższy niż import z Chin i Rosji razem wziętych.
Można wysnuć hipotezę, że istotnym krajem podlegającym ekspansji gospodarczej Niemiec (miejscem wytwarzania części nadwyżki PNB nad PKB Niemiec) jest Polska
— czytamy w opracowaniu Fundacji Kaleckiego „Kapitał w Polsce XXI wieku. Kapitał zagraniczny: czy jesteśmy gospodarką poddostawcy?”
PNB czyli Produkt Narodowy Brutto różni się tym od Produktu Krajowego Brutto, że powstaje on w kraju i za granicą. PNB jest w Niemczech wyższy od PKB i specjaliści przypuszczają, że tę nadwyżkę generuje właśnie polski sąsiad.
Wielu Polaków podchodzi do tego typu informacji „na luzaka”. A to dlatego, że w głównych telewizjach dane te prezentują i objaśniają bardzo często lobbyści naszego zachodniego sąsiada, pracujący w jego bankach i innych instytucjach finansowych.
Nie mamy więc szans dowiedzieć się, że celem kraju powinno być dążenie do dywersyfikacji powiązań ekonomicznych, bowiem dziś jesteśmy w takiej sytuacji, że Niemcy w razie czego, np. potrzeb politycznych, łatwo poradzą sobie bez nas, zaś my natychmiast popadniemy w poważne problemy, jeśli Berlin zechce nas „ukarać”.
Na dodatek bardzo łatwo stan zależności od uśmiechającego się i poklepującego po plechach sąsiada pogłębia się. Przeciętny Polak omotany jest bowiem propagandą tzw. pojednania i podświadomie myśli, że jeśli nie ono, to… będzie wojna.
A przecież to my powinniśmy być wobec Niemiec „Izraelem”. To nie my powinniśmy być wiecznym petentem, bo mamy rachunki. Nie wszystkie zostały wyrównane. Nie zasłużyliśmy na rolę „popychadła”. Tu nie chodzi nawet o kwestie godnościowe, choć one też są ważne. Chodzi o ekonomię.
Z pozycji poddostawcy taniej pracy i średniozaawansowanej produkcji może być trudno dołączyć do grona krajów wysokorozwiniętych. My już nie staniemy się dużo bogatsi nadal skręcając meble i produkując fotele samochodowe dla niemieckich koncernów
— powiedział dr Adam Leszczyński podczas debaty przez Fundację Kaleckiego.
Ostatnie działania kanclerz Angeli Merkel w sprawie uchodźców, a wcześniej w sprawie kryzysu greckiego pokazuje, że nasz sąsiad jest gotów do wymuszania siłą wszelkich ustępstw od krajów Unii Europejskiej. Przewaga ekonomiczna Niemiec nad Polską, gdy jesteśmy zaledwie jego poddostawcą, a nie równorzędnym partnerem, sprawia - że moc wymuszania znacznie się zwiększa.
Dziennikarz. Publikował m. in. w „Życiu” i „Wprost”. Okładka ilustrująca jeden z jego artykułów była prezentowana w „Deutsches Historisches Museum” w Berlinie. Współzarządzał z Wojciechem Sumlińskim
I co? Bez końca mamy się na to zgadzać? Bez końca mamy mówić, że pada deszcz jak plują nam w twarz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeżeli chcesz wyraź swoją opinię