W listopadzie 1990 roku otworzyliśmy (ja byłem jednym z trzech wspólników kilku firm w tym i tej handlowej) piękne delikatesy na Wełnianym Rynku pod numerem 11 w Bydgoszczy. Był to także pierwszy prywatny sklep monopolowy w Bydgoszczy.
Sklep istniał do końca 1999 roku, a potem przeniosłem go na Wyżyny na popularny pasaż handlowy. Później wokół mojego sklepu wybudowano kilka supermarketów zachodnich sieci handlowych, między innymi Kaufland i Intermarche i cóż było robić? Trzeba było się poddać i zrezygnować z handlu.
Brak słów na ocenę tamtej sytuacji. Jedno jest pewne, to handel bogaci narody, a my ten handel oddaliśmy innym za darmo, a raczej za łapówki. I dzisiaj inne narody bogacą się na polskim handlu. To nasz wstyd i hańba, ale kto to rozumie? To przecież ja mogłem rozwinąć polski handel, ale nie miałem dostępu do gotówki, dostępu do rozsądnych kredytów. Ja próbowałem na początku XXI wieku lecz oprocentowanie linii kredytowych wynosiło około 15%, a w tym samym czasie niemieckie firmy inwestujące w strefie podwyższonego ryzyka, czyli w Polsce, Bułgarii, Rumunii, miały rządowe kredyty oprocentowane w wysokości ZERO procent, I dlatego dzisiaj brak polskich sieci handlowych, a panoszą się sieci niemieckie, francuskie, portugalskie czy angielskie. Narzucają nam swoje standardy i czynią z nas swoistych niewolników. A biedni rolnicy protestują.
Właściciele owych sieci wywożą każdego roku z naszego kraju miliardy złotych, a my z ich krajów nie wywozimy podobnych miliardów. To jak mamy im dorównać?
Handel zawsze był podstawą zamożności narodów, a my ten handel za psie pieniądze, za układy, zblatowania, za łapówki i czort wie za co tam jeszcze, oddaliśmy w obce ręce.
Czy tak to powinno być?
Ja walczyłem. Ja próbowałem. I ja bez wsparcia rządzących moim krajem, poległem. I czy jestem wyjątkiem? Czy tak powinno być? Czy różne Balcerowicze, Kwaśniewskie, Belki i inne tego typu osobniki nie powinny odpowiedzieć za to że uczynili nas niewolnikami UE?, którymi różne Timermansy, Schulze czy inne Verchostaty pogardzają mając się za lepszych o przynajmniej kilka kategorii od nas. My to ponoć tolerujemy i akceptujemy. JA NIE.
O Problemach związanych z polskim handlem pisałem, mówiłem i walczyłem w najróżniejszy sposób. W organizacjach handlowych, w prasie , w urzędach, na różnych portalach internetowych, na zebraniach i spotkaniach. Było tego tak dużo razy, że nawet zliczyć nie potrafię. Poniżej link do do jednej z moich "ekspresji" w tym temacie, które zamieściłem na moim blogu w 2016 roku, a gdzie cytuję moje stanowisko (wpis na forum GW) w tej sprawie z 2007 roku kiedy to apelowałem do lokalnych i krajowych polityków o opamientanie w sprawie inwazji zachodnich sieci handlowych w Polsce. Podawałem swój przykład kiedy to w 1997 roku musiałem zastanowić się co robić z moim handlem na Wełnianym Rynku po otwarciu pierwszego hipermarketu Geant (wyrzucono ludzi z działek), odległego od mojego sklepu o około 0,5 kilometra. Otwarcie tego hipermarketu spowodowało spadek naszych obrotów o około 40% i cały sensu dalszego handlu pozostał pod wielkim znakiem zapytania. Niestety była to przysłowiowa rozmowa dziada z obrazem. Ja zostałem dziadem, a polityczni decydenci i ich emanacja w postaci urzędników była obrazem.
Sprzedany polski handel
To tyle moich "handlowych" refleksji, pełnych goryczy, smutku, a nawet złości.
Poniżej kilka zdjęć naszego sklepu wykonanych jesienią 1995 roku.
Poniżej link do zdjęcia domu, w którym znajdowały się delikatesy
Wełniany Rynek 11
Poprzedni post z tego cyklu
Sklep istniał do końca 1999 roku, a potem przeniosłem go na Wyżyny na popularny pasaż handlowy. Później wokół mojego sklepu wybudowano kilka supermarketów zachodnich sieci handlowych, między innymi Kaufland i Intermarche i cóż było robić? Trzeba było się poddać i zrezygnować z handlu.
Brak słów na ocenę tamtej sytuacji. Jedno jest pewne, to handel bogaci narody, a my ten handel oddaliśmy innym za darmo, a raczej za łapówki. I dzisiaj inne narody bogacą się na polskim handlu. To nasz wstyd i hańba, ale kto to rozumie? To przecież ja mogłem rozwinąć polski handel, ale nie miałem dostępu do gotówki, dostępu do rozsądnych kredytów. Ja próbowałem na początku XXI wieku lecz oprocentowanie linii kredytowych wynosiło około 15%, a w tym samym czasie niemieckie firmy inwestujące w strefie podwyższonego ryzyka, czyli w Polsce, Bułgarii, Rumunii, miały rządowe kredyty oprocentowane w wysokości ZERO procent, I dlatego dzisiaj brak polskich sieci handlowych, a panoszą się sieci niemieckie, francuskie, portugalskie czy angielskie. Narzucają nam swoje standardy i czynią z nas swoistych niewolników. A biedni rolnicy protestują.
Właściciele owych sieci wywożą każdego roku z naszego kraju miliardy złotych, a my z ich krajów nie wywozimy podobnych miliardów. To jak mamy im dorównać?
Handel zawsze był podstawą zamożności narodów, a my ten handel za psie pieniądze, za układy, zblatowania, za łapówki i czort wie za co tam jeszcze, oddaliśmy w obce ręce.
Czy tak to powinno być?
Ja walczyłem. Ja próbowałem. I ja bez wsparcia rządzących moim krajem, poległem. I czy jestem wyjątkiem? Czy tak powinno być? Czy różne Balcerowicze, Kwaśniewskie, Belki i inne tego typu osobniki nie powinny odpowiedzieć za to że uczynili nas niewolnikami UE?, którymi różne Timermansy, Schulze czy inne Verchostaty pogardzają mając się za lepszych o przynajmniej kilka kategorii od nas. My to ponoć tolerujemy i akceptujemy. JA NIE.
O Problemach związanych z polskim handlem pisałem, mówiłem i walczyłem w najróżniejszy sposób. W organizacjach handlowych, w prasie , w urzędach, na różnych portalach internetowych, na zebraniach i spotkaniach. Było tego tak dużo razy, że nawet zliczyć nie potrafię. Poniżej link do do jednej z moich "ekspresji" w tym temacie, które zamieściłem na moim blogu w 2016 roku, a gdzie cytuję moje stanowisko (wpis na forum GW) w tej sprawie z 2007 roku kiedy to apelowałem do lokalnych i krajowych polityków o opamientanie w sprawie inwazji zachodnich sieci handlowych w Polsce. Podawałem swój przykład kiedy to w 1997 roku musiałem zastanowić się co robić z moim handlem na Wełnianym Rynku po otwarciu pierwszego hipermarketu Geant (wyrzucono ludzi z działek), odległego od mojego sklepu o około 0,5 kilometra. Otwarcie tego hipermarketu spowodowało spadek naszych obrotów o około 40% i cały sensu dalszego handlu pozostał pod wielkim znakiem zapytania. Niestety była to przysłowiowa rozmowa dziada z obrazem. Ja zostałem dziadem, a polityczni decydenci i ich emanacja w postaci urzędników była obrazem.
Sprzedany polski handel
To tyle moich "handlowych" refleksji, pełnych goryczy, smutku, a nawet złości.
Poniżej kilka zdjęć naszego sklepu wykonanych jesienią 1995 roku.
Poniżej link do zdjęcia domu, w którym znajdowały się delikatesy
Wełniany Rynek 11
Poprzedni post z tego cyklu
Wydaje mi sie ze to rok 95, moze 96. Klucz: Papierosy Sobieski Superlight.
OdpowiedzUsuńAle to jest klimat, jest bardzo duża nostalgia.
OdpowiedzUsuń