Poprzedni odcinek
https://dziwnabydgoszcz.blogspot.com/2020/11/bogusaw-odcinek-26.html
Odcinek 27
Jak wspomnieliśmy w poprzednim odcinku dzisiaj krótkie charakterystyki czwórki czołowych bohaterów naszej opowieści.
Już każdego z nich trochę poznaliśmy, a ponieważ od tego momentu opisywanych wydarzeń postanowili działać razem to warto się z nimi bliżej zapoznać, aby potem łatwiej rozumieć ich decyzje i postępowanie.
Zacznijmy od Bogusława, czyli głównego bohatera naszej opowieści. Trochę go już znamy. Wiemy, że jest wysoki, przystojny, ma tubalny głos i gładkie, ciemne, zaczesane pod górę, włosy. Jednak rzeczą, która chyba najbardziej, rzuca się w oczy, już przy pierwszym, kontakcie z nim, oprócz owego tubalnego i przekonującego głosu, jest często goszczący na jego twarzy, ujmujący, wręcz zniewalający i zdawałoby się, szczery uśmiech. Jak spojrzy na swego rozmówcę spoza opuszczonych na środek nosa okularów, uśmiechnie się najpierw trochę, jakby badał swego interlokutora, a potem uśmiechnie się bardziej, a w końcu bardzo szeroko to praktycznie nie ma człowieka, który nie poczułby, w tym momencie, przynajmniej odrobiny sympatii do niego. Bogusław posiada ogromnie ujmujący, miły, sympatyczny sposób bycia i wielki dar przekonywania. Jego dar przekonywania ludzi jest takim samym talentem, jaki mają w swojej dziedzinie na przykład dobrzy malarze, czy muzycy. Jeżeli Bogusław pragnął kogoś przekonać do swoich racji to można powiedzieć, że tworzył taki mały spektakl, był to rodzaj swoistej poezji, który mile łaskotał uszy słuchaczy. Mówił im z głębokim przekonaniem, zazwyczaj to co chcieli usłyszeć, a przy tym ich chwalił i komplementował. Nie wyczuwało się w tym fałszu, obłudy, przesady, czy zakłamania, chociaż gęsto nimi szafował. Czynił to jednak tak zręcznie, że rozmówcy byli głęboko przekonani o jego dobrych zamiarach. Ten talent , można powiedzieć, jest swoistym złotym samorodkiem i w miarę upływu lat stawał się coraz doskonalszy. Nasuwa się takie porównanie, iż ten nieoszlifowany diament stopniowo przekształcał się w piękny jubilerski wyrób. W momencie, który obecnie opisujemy, Bogusław chyba nie do końca zdawał sobie jeszcze sprawę z tego, jaki talent przypadł mu w udziale. Używał go wtedy, raczej, instynktownie, ale zawsze z wielkim wyczuciem i ze sporymi zazwyczaj sukcesami. Tak, Bogusław potrafił zjednywać sobie ludzi i potrafił potem pielęgnować stworzone relacje. Potrafił to do tego stopnia, że większość była przekonana, iż to właśnie ona lub on jest najważniejszy dla Bogusława i tylko jego darzy tak ogromną, największą sympatią.
W opisywanym okresie Bogusław był żonaty i miał kilkuletniego syna Piotra. Jego żona Maria już od czasu rezygnacji z kawiarni, którą prowadziła wspólnie z mężem, nie pracowała zawodowo. Prowadziła dom i wychowywała syna. Była bardzo zazdrosna o swojego męża, często go kontrolowała, co nieraz doprowadzało do śmiesznych, wręcz groteskowych, czy nawet ogromnie nieprzyjemnych sytuacji. Bogusław starał się lekceważyć te jej zachowania, ale tak naprawdę to liczył się ze zdaniem swojej żony.
Bogusław oprócz tego największego, opisanego powyżej talentu, posiadał także mnóstwo innych wyjątkowych cech i zdolności. Przede wszystkim był człowiekiem zawsze pełnym energii. Jego chęć do działania po prostu go rozsadzała. Często zarażał tą energią innych. Był doskonałym organizatorem, znał się na ludziach i potrafił nimi kierować. Był pełen najprzeróżniejszych pomysłów z których wiele wprowadzał w czyn. Był ogromnie pracowity i zawsze osobiście pilnował ważnych spraw, nigdy nie zlecając tego innym. Jego ogromna ambicja wprost go rozsadzała. Plany miał ogromne, dalekosiężne. Widział siebie w pierwszym szeregu największych rzemieślników, gdyż wówczas nie było jeszcze biznesmenów, czy jak kto woli, przedsiębiorców. Bardziej instynktownie czuł niż wiedział, że aby osiągnąć wielki sukces potrzeba czegoś więcej niż tylko ogromnych chęci i bezgranicznego zaangażowania. Już wówczas, często sobie powtarzał - jeżeli ja czegoś nie umiem, nie znam, nie mogę z różnych powodów przeskoczyć jakiś ograniczeń to przecież mogę spróbować podziałać z ludźmi którzy to potrafią, których te ograniczenia, chociażby z powodów formalnych, nie obejmują.
Jego myśli uparcie krążyły wokół pomysłu utworzeniu wielkiej, największej, budowlanej firmy. A do tego potrzeba przecież i sporego doświadczenia, które nie było w tej dziedzinie jego szczególnym udziałem, jak i ogromnych znajomości w branży, którą on dopiero co, zaczął lepiej poznawać. Wniosek nasuwał się sam. Trzeba poszukać odpowiednich ludzi. Namówić ich do wspólnego działania, a wtedy sukces murowany. W tym tak pięknym obrazie Bogusława było także kilka pęknięć. Przede wszystkim Bogusław wszędzie i we wszystkim chciał być najlepszy. Niby nie ma w tym nic złego, ale często zdarza się i tak było w przypadku Bogusława, że taka przeogromna chęć udowodnienia innym swojej wysokiej pozycji, wywołana jest jakimś zadawnionym kompleksem lub ogromną zazdrością. Poza tym Bogusław lubił otaczać się blichtrem i to pod każdym względem. W jego mieszkaniu królował kolor złoty, czyli mosiądz, miedź i różnorakie złocenia Jak wypatrzył u kogoś coś co mu się podobało to zaraz musiał mieć to samo lub coś podobnego, ale oczywiście jeszcze lepszego. Czasami przybierało to groteskowy wymiar. Lubił otaczać się świecidełkami. Zawsze musiał mieć najlepsze okulary, biurko, ubranie, imponujące pióro, zegarek i wiele innych najlepszych rzeczy. Nie bez powodu twierdził, że to mu dodaje znaczenia i zwiększa poważanie u innych.
Można jednoznacznie stwierdzić, cytując Niccollo Machiavellego, że los lub jak twierdzą wierzący, Bóg obdarzył tego człowieka talentem uwodzenia wszystkich.
Z kolei Leszek Marcinkowski pod wieloma względami wydawał się być przeciwieństwem Bogusława. Co prawda kontakty z ludźmi nawiązywał dosyć łatwo, ale szybko sobie wielu z nich do siebie zrażał. Swoim wysokim, niezbyt sympatycznie brzmiącym głosem wypowiadał się w sposób stanowczy i często nie znoszący sprzeciwu, a przy tym nierzadko nadmiernie komplikował lub udziwniał swoje wypowiedzi. Zawsze pragnął przy okazji popisać się swoją inteligencją, o której miał wysokie mniemanie. Nie przysparzało mu to wielu przyjaciół, odwrotnie niż Bogusławowi. Co prawda ci co go bliżej poznali mieli o nim raczej dobrą opinię, lecz takich było niewielu. Jednak ponieważ był bardzo solidny, odpowiedzialny i uczciwy, dlatego w pracy miał dobrą opinię. Żona Leszka, Joanna była nauczycielką. Odwrotnie niż Leszek, była powszechnie bardzo lubiana. Była osobą pełną wszelkich pozytywnych cech, co czyniło ich życie małżeńskie bardzo szczęśliwym. Oczkiem w głowie zarówno Joanny jak i Leszka była ich ośmioletnia córeczka Karolinka. Można powiedzieć, że życie prywatne Leszek miał bardzo udane. Jednak zawodowo zawsze dręczyły go jakieś wątpliwości. Czuł, że mógłby zdziałać więcej. Bał się jednak zmieniać istniejący stan rzeczy. Zresztą nie on jeden. Jak wiemy większość ludzi boi się jakichkolwiek zmian. Zdecydowana większość ludzi jest w swej postawie nastawiona raczej konserwatywnie niż rewolucyjnie. Leszek nie był pod tym względem wyjątkiem. W tym zestawieniu Bogusława z Leszkiem pomimo oczywistych przeciwności były jednak istotne cechy, które ich łączyły. Obaj byli bardzo ambitni. Obaj byli też ogromnie towarzyscy. Być może, iż w dużej mierze, właśnie, ta wspólnota ogromnych ambicji, przyciągała w jakiś nieokreślony sposób, obu panów do siebie.
Z kolei Karol był zupełnie innym człowiekiem niż Bogusław i Leszek. Spokojny, miły, zazwyczaj uśmiechnięty, kordialny, wysoki z bujną czupryną kręconych ciemnoblond włosów. O takich ludziach, jak on, zwykło się mówić, iż mają dobry charakter. Zazwyczaj nie miał lub, gdy miał to nie ujawniał swojego zdania. Jeżeli, czasami, bardzo rzadko, zdarzyło się odwrotnie, czynił to ze spokojem i pełnym przekonaniem. Od samego początku jak tylko poznał Bogusława, a miało to miejsce w 1983 roku, znalazł się pod jego przemożnym wpływem. W początkowym okresie znajomości panowała jednak pomiędzy nimi pewna równowaga. Karol posiadał sporo cech, których brakowało Bogusławowi, na przykład był konsekwentny w działaniu. Jego zaletami były też systematyczność, cierpliwość, ustępliwość, czy brak nadmiernych ambicji no i rzecz najważniejsza - Karol był dobrym fachowcem budowlanym i to od strony praktycznej, a nie teoretycznej. Dlatego też Bogusław, oprócz tego, że się z nim dobrze czuł, to również lubił go i doceniał te jego pozytywne cechy. Jednak z czasem ta równowaga uległa zachwianiu i odczuwało się coraz większą dominację Bogusława. Karol nie robił z tego problemu i można było odnieść wrażenie, że jest mu z tym dobrze. Karol był świetnym towarzyszem i na dobre i na złe. Był żonaty, jego żona Bożena pracowała jako urzędnik w Urzędzie Gminy Białe Błota.
I wreszcie parę zdań o Michale. Urodził się i wychował w Janikowie. Szkołę średnią, technikum drogowe, skończył w Mogilnie. Potem wyjechał na dalsze nauki do Bydgoszczy i tutaj osiadł na stałe. W opisywanym okresie Michał miał trzydzieści pięć lat. Był przystojny, miał długie, kręcone blond włosy, nosił gęstą brodę i wąsy. Z pod okularów zdecydowanie spoglądały na rozmówcę piwne oczy. Cała jego postawa, a szczególnie, emanujący z niego pewien rodzaj spokoju, wzbudzała zaufanie. Posiadał miły i sympatyczny sposób bycia. W przeciwieństwie do Leszka, nie wyrywał się ze swoimi sądami i opiniami. Raczej zachowywał je dla siebie. Był bardzo koleżeński i powszechnie lubiany. Zresztą tak było również już wcześniej, w czasach studenckich. Posiadał kilka cech, które dodatkowo zjednywały mu sympatie otoczenia. Jedną z nich był jego uśmiech. Nie był on tak szeroki i zniewalający jak uśmiech Bogusława. Był raczej dyskretny i spokojny. Pozytywnie nastawiał do niego tych, do których się uśmiechał. Można powiedzieć, że w tym uśmiechu, cała jego twarz się zmieniała, nagle zazwyczaj poważna, ożywała, oczy nabierały blasku i biła z niej szczerość, wzbudzająca sympatię rozmówcy. Drugą taką cechą był przyjemny tembr jego głosu. Kolejną taką cechą była, wręcz ogromna, towarzyskość. Szczególnie łatwo można było to zaobserwować podczas różnego rodzaju spotkań koleżeńskich. Polegała ona między innymi na ciągłym wygłaszaniu toastów i obowiązkowych śpiewach. Michał, chociaż tego starał się nie okazywać, również był bardzo ambitny i w skrytości ducha posiadał dalekosiężne plany. Jednak nikomu o nich nie mówił. Miał swoje cele do których uparcie dążył. Poza tym, Michał miał o sobie bardzo dobre mniemanie. Jednak to mniemanie w przeciwieństwie do Leszka, tak jak i swoje ambicje, głęboko skrywał. Nie obce mu także było uczucie zazdrości. A to jak wiemy, u ludzi rozsądnych, jest zawsze jednym z podstawowych motorów napędowych.
I to tyle tytułem krótkich i specyficznych charakterystyk głównych bohaterów opisywanych wydarzeń.
Następny odcinek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeżeli chcesz wyraź swoją opinię