A więc (jak wbrew zasadom gramatyki często pisał w swoich "Dziennikach" Stefan Kisielewski) dotarliśmy po wielkich nerwach, stresach i kontrolach do tej naszej ziemi obiecanej. Chcieliśmy tutaj przyjechać kolejny raz, głównie ze względów zdrowotnych, ale nie tylko. Rezerwacja lotu. Lot odwołany. Przełożenie lotu na szczęście bez skutków finansowych. Rezygnacja z przejazdu busem pana Tuska z Osielska do Gdańska w związku z odwołaniem lotu z Gdańska. Kilka rozmów telefonicznych i kilka maili. Ale pan Tusk uznał reklamację i potwierdził wykorzystanie zapłaconego przejazdu w innym terminie.
Badanie na covid. Prawie setka ludzi i tylko trzy godziny. Czy nam się uda, a za dzień wylot. Udało się. Test negatywny ("tylko" 199 zł. za parosekundowe badanie, w tym 70 zł za angielską standardową wersję dokumentu). Potem niemały stres z wypełnianiem tak zwanych kodów QR (kilka stron szczegółowych danych na różne tematy). Później nerwy przy pobieraniu kart pokładowych bo tam należało wprowadzić w odpowiednich miejscach wyniki testu na covid i owe kody QR, a w otrzymanych formatach nie chciały się one skopiować i trzeba je było zamienić z PDF na pliki graficzne. Jak się wreszcie udało przy pomocy młodych zdolnych to tylko pozostawało wierzyć, że wszystko jest OK.
Jedziemy do tego Modlina (tylko jeden lot w tygodniu z całej Polski), a tam najpierw pomiar temperatury, potem sprawdzanie owego QR, potem normalna szczegółowa odprawa (znowu niestety piknęło) z kontrolą osobistą i szczegółową kontrolą podręcznego bagażu.
Wreszcie zakładam szelki i idziemy do wyjścia na płytę lotniska, ale przed wyjściem kolejna kontrola dowodów tożsamości i kart pokładowych. Przeszliśmy. Potem idziemy ponad pół kilometra do samolotu. Wsiadamy. Lecimy.
W Alicante najpierw sprawdzają nasze kody QR, potem służby medyczne kontrolują kolejny raz temperaturę.
Wreszcie odbieramy bagaż i windą jedziemy dwa poziomy niżej gdzie czeka na nas Sonia, aby nas zawieźć do naszego lokum w Mil Palmeras.
Stresujące i przygotowania i sama podróż. Strach pomyśleć co to dalej będzie. To tylko kilka zdań, ale stresujące przeżycia to znacznie więcej. W końcu mamy swoje lata, ale nadal nie chcemy rezygnować z naszych marzeń . Tylko jakim kosztem.
Piszę to po to, aby zobrazować dzisiejsze realia zagranicznych podróży.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeżeli chcesz wyraź swoją opinię