Minionej, poprzedniej niedzieli, po prawie półrocznej przerwie, udałem się do Bydgoszczy na pierwszy koncert z cyklu "Rzeka muzyki" (patrz poniżej). Jakież było moje zdziwienie, gdy idąc ulicami miasta co rusz napotykałem rzeczy, które raczej przynoszą Bydgoszczy wstyd niż chlubę.
Już nie wspominam o zamkniętych czy podpartych wiaduktach, do czego widocznie bydgoszczanie się przyzwyczaili, ale mam na myśli rzeczy zwyczajne, małe, proste. Poniżej dwa przykłady tego co mnie irytuje i skrajnie mi się nie podoba.
Ulica Libelta w pobliżu Filharmonii Pomorskiej |
Przed wejściem do mojej szkoły czyli Technikum Kolejowego, a obecnie jednej z siedzib UKW i do tego z reprezentacyjną aulą. Poprzedni post z tego cyklu |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeżeli chcesz wyraź swoją opinię