poniedziałek, 24 maja 2021

Tak nieśmiało przypominam - 3

Tylko przypominam.  Mądrej głowie dość dwie słowie. Nihil novi sub sole.  Przypominam coś co kiedyś na moim blogu napisałem.  Czas jakiś minął, a nic się nie zmieniło.  Raczej nikt nie zada sobie trudu przeczytania moich poprzednich tekstów i wyciągnięcia z nich stosownych wniosków, ale to wcale nie zwalnia mnie z ich przypomnienia.  Poniżej owe przypomnienia:


Pierwszy raz od kilku miesięcy wysłuchałem dzisiaj "Śniadania w radiu ZET"  Moniki Olejnik, a potem obejrzałem w TVN-24 program Bogdana Rymanowskiego "Kawa na ławę".   Natomiast wczoraj wysłuchałem "Śniadania w Trójce"  Beaty Michniewicz i "Gorącej godziny" w radiu PiK Anny Raczyńskiej.
Niestety wnioski jakie wyciągam z tych audycji napawają mnie najgorszymi obawami.

Od dawna twierdzę, że to od dziennikarzy i redaktorów prowadzących programy, zależy jakie zadają pytania i jak prowadzą dyskusje. Z kolei redaktorzy zależą od właścicieli mediów lub partii sprawujących aktualnie swoisty nadzór nad owymi mediami.  I tak koło się zamyka.  W tej kwestii polecam kapitalny serial amerykański o mediach pod tytułem "Newsroom".   


Co prawda nieliczni, czyli niektórzy politycy krajowi lub regionalni czasami próbują coś narzucać, ale zazwyczaj bezskutecznie.  Cała reszta poddaje się temu zbiorowemu, masowemu i powszechnemu słowotokowi, temu gadaniu o niczym, temu klepaniu utartych, szblonowych formułek lub tekstów przygotowanych przez ich partyjnych propagandzistów.  Jest to żenujące, głupie, a czasami /np Pitera, Szejnfeld/ nawet obrażające inteligencję słuchaczy lub telewidzów.  Dzisiaj i wczoraj było tak samo.  U Moniki szblonowo o Grzegorzu Przemyku i sonadażach, o tym co i dlaczego powiedział wicepremier Janusz Piechociński do redaktorki TVN-u i czy przeprosi, czy nie.  Znowu od lat ci sami politycy, te same sformułowania, te same argumenty, płytkość, jałowość i żenada.

Jednak gdy pani Monika podrzuciła temat o Angelinie Jolie to wyłączyłem radio.  Wczoraj u pani Beaty podobnie.  Tematyka wypisz wymaluj ta sama, czyli Janusz Piechociński, Grzegorz Przemyk i sondaże.  W "Kawie" podobnie, z tym, że najwięcej czasu poświęcono obrażonej przez wicepremiera redaktorce TVN-u, a prym w dyskusji wódł poseł Eugeniusz Kłopotek, który nigdy i niegdzie nie wspomni o bydgoskim odcinku S5, a zawsze i wszędzie, z tym swoim uśmieszkiem, ma najwięcej do powiedzenia. A potem o nieobecności byłego prmiera Leszka Milera na głosowaniu w sprawie upamiętnienia Grzegorza Przemyka i znowu w trakcie audycji musiałem ich wyłączyć bo ile można słuchać w kółko tego samego.

A w lokalnym, bydgoskim radiu była audycja poświęcona podziałowi przyszłej unijnej kasy.  Rej wiódł toruński marszałek, a pozostali samorządowcy dzielnie mu wtórowali.  Wszyscy ślizgali się po tematach, mowili ogólnikami i schematami.  Oczywiście każdy chwalił marszałka i jego mądrość, a nikt nie odważył się powiedzieć, że marszałek /gdyż to on ma relaną władzę i narzędzia do wpływania na innych/ źle zarządza, że województwo obsuwa się na krańce wszelkich klasyfikacji, a podział, aktualnie wydawanych środków unijnych, był głęboko niesprawiedliwy, często nierozsądny, a czasami nawt bezsensowny.  Ot zebrali się i pogadali.  Na szczęście przedstawiciele Bydgoszczy w tej szopce nie brali udziału.

I tak lub podobnie jest we wszystkich publicznych i prywatnych mediach.  Po łebkach, po schematach, po szablonach, po dziwacznych sensacjach i bez wnikania w istotę gospodarki i polityki.

Wczoraj i dzisiaj szczególnie zadałem sobie trud wysłuchania tych wszystkich audycji, aby się przekonać czy chociaż coś, pod wpływem tak różnych sondaży i coraz większej ilości problemów gospodarczych, się zmieniło?  Mam na myśli przerażająco niskie wpływy do budżetu z podatków, brak realizacji obietnic przedwyborczych - zmniejszenie liczby urzędników, zniesienie przywilejów emerytalnych, likwidacja senatu, powiatów i krusu i inne oraz wprowadzenie podatku obrotowego od wszelakiej sprzedaży, aby zmusić, tak zwany kapitał zachodni, do płacenia chociaż minimalnych podatków w Polsce, beznadziejna prywatyzacja, zablokowanie pomysłu "Inwestycje Polskie" - chociaż część udziałów ze sprzedaży chociażby PKO BP w tym roku, już do budżetu wpłynęła, bezrobocie, nierównomierny rozwój kraju, fatalny stan inwestycji propwadzonych przez państwo, nagrody dla ministerialnych urzędników za 2012 rok w wysokości 531,5 mln. zł /wg dzisiejszego programu w TV Republika/ i tysiące innych spraw.   Niestety o tym nic, a o tym co powiedział wicepremier pani z TVN-u to godzinami i w kółko.

Wielce zatrważającymi wydają się fakty, iż jedynym miejscem gdzie możemy się dowiedzieć prawdy o działalności polskiej prokuratury, sądów i innych instytucji państwowych, są filmy /"Uklad zamknięty"/, seriale  /komediowe "Ranczo"/  lub niszowe portale internetowe, albo marginalne radia lub telewizje.  Tak zwane media prawicowe utopiły się w kwestiach smoleńskich, rozliczeniowych, atakach personalnych i wszelakiego rodzaju wojenkach oraz najrózniejszych zależnościach i układach i w powodzi tego wszystkiego także u nich trudno znaleźć obiektywną prawdę.

Smutne to i przykre zarazem.  Premier zamiast iść w ślady Wiktora Orbana to szykuje się do Brukseli.  Jego ministrowie tak samo, Przemysław Nowak pożycza zegarki, a prezydent Gdańska Paweł Adamowicz zasiada tylko w dwóch dodatkowych radach nadzorczych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeżeli chcesz wyraź swoją opinię