Kiedyś, dawno temu, pewnie tak z 30 lat wcześniej, przechadzaliśmy się z Ludmiłą po Newskim Prospekcie w Leningradzie. Trafiliśmy na galerię sztuki i tam nabyliśmy obraz znanego rosyjskiego malarza. Nabyliśmy ten obraz za kwotę stanowiącą wówczas trzykrotność rosyjskiej przeciętnej pensji w owym czasie, a dla nas to było raptem 20 dolarów. Wracaliśmy samolotem z Leningradu do Warszawy i na lotnisku zakwestionowano nam wywóz owego dzieła sztuki. Nie nada i wsio. Po roku nasz przyjaciel Wiktor jadąc samochodem z Leningradu do Berlina (gdzie wcześniej studiował) przywiózł nam ten śliczny obraz, który przypomina dzieła Wasnietsewa, Riepkina czy Szyszkina. I który mi się bardzo podoba.
Ta moja refleksja dotycząca owego obrazu, w obecnej sytuacji wydaje się swoistym dysonansem, ale obraz mi się naprawdę podoba i nie ma to nic wspólnego z chamskim atakiem Rosji na Ukrainę.
Poniżej ów obraz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeżeli chcesz wyraź swoją opinię